Kto, jak kto, ale czy szef operacji, lub co gorsza KP/M ma prawo wrócić meldunek do sporządzającego z zaleceniami korekty? Przecież ktoś, kto meldunek sporządza podpisuje się pod nim i za niego odpowiada - "to dokument przecież jest". Czy nie wydaje się wam co najmniej dziwne, że nanosi poprawki człowieczek, który przy zdarzeniu nie był (lub co gorsza nie był przy zdarzeniu nigdy?)
IMHO tłumaczę to tak:
Meldunki czasem bywają sporządzane z błędami - merytoryka/ortografia.
Ktoś z operacji czyta, widzi błędy, każe je poprawić.
Ma to jakiś sens, gdy zdarzenie jest względnie poważne i meldunek idzie w świat.
Wiesz - czasem meldunki są robionie z błędami, za które ktoś na górze może opie.dolić kogoś w komendzie, z której meldunek wyszedł.
Może to taka forma asekuracji.
Fakt, że piszący meldunek odpowiada za to, co pisze, ale czasem robi to źle.
Dlatego czasem dobrze, jak ktoś spojrzy chłodnym okiem, jednak gdy ingerencja jest za częsta, to mamy kłopot..