Autor Wątek: Samochod pod napieciem...  (Przeczytany 7987 razy)

Offline Sgt.Jacob

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 182
Samochod pod napieciem...
« dnia: Kwiecień 08, 2007, 22:39:46 »
Dzis zadysponowano moja jednostke do wypadku drogowego w ktorym jakis koles wjechal samochodem  ze znaczna predkoscia w plot po czym zatrzymal sie na skrzynce z pradem. Skrzynka wyladowala pod samochodem. Naszczescie nikomu nic sie nie stalo (poduszka powietrzna w kierownicy, interwencja eletrykow) i dzieki pomocy pobliskiej JRG a dokladkiej ich poduszkom wysokocisnieniowym po godzinie wrocilismy do remizy.
Cala ta sytuacja dala mi duzo do myslenia. Jak nalezy dzialac jesli taki sam wypadek skonczylby sie bardziej nieprzyjemnie. Mianowicie podjezdzamy a tu samochod "podlaczony" pod 220 V, w środku jedna osoba nieprzytomna. Liczy sie kazda minuta zeby jej skutecznie udzielic pomocy a elektrycy sie spozniaja... co wtedy robic? (zalozmy ze odlaczenie calego sektora energetyczniego nie wchodzi w gre). Jak dzialac wiedzac ze ktos potrzebuje naszej pomocy a prad stoi nam na drodze do jej udzielenia?
"Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia" Albert Einstein

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #1 dnia: Kwiecień 08, 2007, 23:30:16 »
Trudny temat. Nie dość że samochód może być pod napięciem to może występować jeszcze napięcie krokowe . W latach 80 były na wozach zestawy narzędzi dielektrycznych , oraz buty i specjalne rękawice , dziś to już historia . Teoretycznie buty ( kalosze ) stosowane w straży mają odporność na 1000 V . Ale to tylko teoria . Rozważano również kiedyś wprowadzenie do straży rzutek uziemiających , ale na rozważaniach się skończyło . Oczywiście można zacząć kombinować na poziomie prowizorki by zabezpieczyć strażaków , ale jak  zagwarantować i zabezpieczyć  poszkodowanego w czasie wyciągania z pojazdu . Często samochód stojąc na kołach gumowych jest izolowany ( nie zamyka obwodu ) jednak w momencie wyciągania poszkodowanego obwód ten może zostać zamknięty . Na bezpieczniki w trafostacji też bym nie liczył . Niestety z punktu bezpieczeństwa , ja optował  bym za wstrzymaniem się z działaniami do czasu potwierdzonego odłączenia prądu .
     
Martwy Ratownik Nikogo Nie Uratuje !!!

Offline HAZMAT

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 377
  • jeden wielki rozpiździej
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #2 dnia: Kwiecień 09, 2007, 11:25:33 »
ja również polecam analizę napięcia krokowego, wywoływanie zwarczia moze byc skuteczne ale również niebezpieczne...powinna wystąpic również analiza zagrożenia wybuchem wywołanym przeskokiem iskry lub wystapienia miejscowego nagrzania
Pozdro dla wszyskich PODZIAŁOWCÓW i Chemików po fachu

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #3 dnia: Kwiecień 09, 2007, 12:35:48 »
Hazmat zwrócił uwagę jeszcze na kilka zagrożeń . Z mojego doświadczenia prąd to jedno z największych zagrożeń strażaków . Część mojego wykształcenia to energetyka i mógłby na ten temat napisać jeszcze wiele rad i doświadczeń z życia .
Osobiście napięcie krokowe spotkało mnie nie takt dawno . W dwa zastępy jeden PSP i OSP pojechaliśmy zimą na pożar domku jednorodzinnego . Gdy działamy w takim zestawie , naszym zadanie jest stworzenie roty gaśniczej . Akurat , byłem z kolegą również elektrykiem . Dotarliśmy pracując w ODO do drewnianej klatki schodowej . W pewnym momencie zobaczyliśmy charakterystyczne niebieskie i zielone płomienie , iskry w dymie , oraz charakterystyczny huk. Nie musieliśmy zastanawiać się co to znaczy . Zanim pomyśleliśmy już byliśmy na zewnątrz. . Z uwagi że w budynku był prąd , a paliło się poddasze pozostała nam obrona reszty dachu . Podaliśmy prąd zwarty z ok. 10 m . Padał deszcz było mokro i w tedy nas dopadło , nie po strumieniu wody który wytwarza pewną  rezystancje , a właśnie po ziemi . Ratunek – nogi razem by obwód zamykał się na podeszwach i tak malutkim kroczkami s********. Mieliśmy doświadczeni w tym , nam się udało jednak często bywa inaczej. Przed laty mój kolega z PSP w ciężkim stanie trafił do szpitala . Szedł mi po drabinę , spadły na niego druty .

Naprawdę prąd to niewidoczny i cichy zabójca , proponuje dużą ostrożność i wiele rozwagi .

PS. Jest urządzenie umożliwiające sprawdzenie czy w otoczeniu występuje napięcie . „Detektor napięci” oferowała go kiedyś chyba Paramedika , ale choćby z uwagi na cenę nie wiem  czy ktoś to używa . A szkoda bo wielu z nas , ginie od porażenia prądem , choćby na zwykłych pożarach traw , lasów i zboża .

Pozdrawiam     
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 12, 2007, 09:21:22 wysłana przez bulon »

Offline Sgt.Jacob

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 182
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #4 dnia: Kwiecień 09, 2007, 15:21:07 »
No dobra ale czy ratownik wyposazony w podstawowy sprzet ochrony osobistej : helm, buty (np. gumowce), nomex i rekawice jest odpowiednio zabezpieczony przed tym zagrozeniem? Wroce do mojego czarnego scenariusza... Mam za zadanie poprostu wyciagnac goscia z samochodu przez ktory przeplywa prad 220 V. Trzeba najnormalniej w swiecie otworzyc drzwi, chwycic goscia i wywlec go poza strefe zagrozona. Czy wspomniany wyzej sprzet da mi odpowiednia ochrone? Juz nie mowie o srednim i wysokim napieciu bo to zupelnie inna bajka...
"Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia" Albert Einstein

Offline miggru

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 961
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #5 dnia: Kwiecień 09, 2007, 15:53:57 »
Bardzo interesujący wątek i mam nadzieje że się rozwinie. Ja do tego nic nie dorzucę bo nie jestem elektrykiem i znam tylko podstawy zagadnienia.

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #6 dnia: Kwiecień 09, 2007, 17:25:21 »
Rozumiem że oczekujecie jednoznacznej odpowiedzi , jednak u mnie jej nie otrzymacie .

Nie będę jednak się tłumaczył jak w wielu wątkach – za mało parametrów . Napisze to tak : dla mnie  w pewnych sytuacjach jest to do zrobienia . Oczywiście wykorzystując punkt o odstąpieniu od zasad ogólnie przyjętych za bezpieczne . Dla Sgt.Jacob jest to nie do zrobienia w obecnej chwili i nie polecam tego robić . I  broń boże żebyście Koledzy źle mnie zrozumieli lub posądzili o złośliwość .

Korespondencyjnie nie da się jednak wytłumaczyć pewnych rzeczy . Szczególnie że ja nie mogę oceniać konkretnej sytuacji jak jej nie widzę . Mam jednak złoty środek , książka z fizyki , rozdział elektryczność , ładunki elektryczne , różnica potencjałów . Przeróbcie ten rozdział , przypomnijcie sobie prawa i zasady przepływu prądu . Dojdźcie do tego dlaczego np. ptaszki na drutach nie giną .  Potem przyłóżcie do tego swoją akcję i zastanówcie się czy możecie być takim ptaszkiem lub izolatorem i czy poszkodowany jest również w sytuacji izolatora , a przy jego przemieszczaniu nie zakłócicie tej sytuacji . Będziecie mieli uniwersalną odpowiedz do każdej akcji wiążącej się z prądem .

I naprawdę pisze to bez cienia złośliwości, tylko wsadzić kogoś na minę jest bardzo prosto , i nie chciał bym żeby ktoś kiedyś powiedział , że zrobił tak jak pisali na forum i się naciął .

Pozdrawiam   

Offline BURY

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 369
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #7 dnia: Kwiecień 09, 2007, 17:33:22 »
DO  MIKO wydaje mi sie że przy napieciu krokowym zasada jest taka aby nie odrywac nóg od podłoża czyli tzw.szurac a nie iść małymi krokami to chyba znacznie bezpieczniejsze chyba że się mylę

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #8 dnia: Kwiecień 09, 2007, 17:38:53 »
Nie odrywać owszem , może źle się wyraziłem , ale nie odrywanie nic nie da , przede wszystkim , nogi trzeba złączyć . Prąd zawsze płynie najkrótszą drogą , a by cię nie raziło powinien płynąć między podeszwami buta , a nie po twoich nogach od jednej do drugiej.
Wiec małymi kroczkami to znaczy szurając po ziemi nie odrywając nogi od nogi 


PS.Z drugiej strony jak byś stanął na jednej nodze , lub skakał z nogi na nogę , też powinno dać efekt . cała sztuka by nie zamykać obwodu . „ Tak jak ptaszki na linii energetycznej , nie zamykają obwodu . Jak byś skoczył na linie energetyczną i na niej zawisł też by Cię nie poraziło .   

PS. Ale dalej rozmawiamy o teorii . Bo używając np. UPS . Spodnie masz na butach i nogawki dotykają ziemi . Prąd może popłynąć przez twoje mokre buty po nodze i wrócić po twoich mokrych nogawkach i minimum mrowienie poczujesz .   
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 09, 2007, 17:48:56 wysłana przez MIKO »

Offline BURY

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 369
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #9 dnia: Kwiecień 10, 2007, 10:13:05 »
dzieki MIKO ale zawsze sie kierujmy zasada Pogotowie energetyczne to podstawa niech nawet na skrawku papieru skrobnie że odłaczył napięcie niech odłacza pół osiedla ratownik jest najważniejszy nie chciał bym pracować na zmianie gdzie przez mój błąd ktoś stracił zdrowie jak by patrzyli kumple

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #10 dnia: Kwiecień 10, 2007, 10:18:24 »
W pełni się zgadzam i popieram , sam mimo ze jestem w części wykształcenia , automatykiem przemysłowym i trochę się o tym pouczyłem , wychodzę z takiego założenia . Więc od początku wychodziłem z takiego założenia . Z drugiej strony jak chłopaki mają eksperymentować lepiej wskazać im kierunek , bo prąd zabija skrycie .

Pozdrawiam 

Offline BURY

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 369
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #11 dnia: Kwiecień 10, 2007, 11:09:29 »
szczególnie jak ktos robi lewe podłączenia szczególnie w piwnicach to jest szczególna zabawa wtedy a my musimy byc gazownikami elektrykami strazakami pogotowiem i policją za marna kaske a odpowiedzialnosc kosmiczna

Jest również opcja <Edytuj> -_- Przypominam!
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 10, 2007, 17:03:55 wysłana przez Ajax »

Offline Sylwek

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 2.394
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #12 dnia: Kwiecień 11, 2007, 13:43:10 »
Witam,
w końcu temat na którym się trochę znam... tylko, że w święta się to pojawiało kiedy nie miałem dostępu do netu dlatego dopiero teraz mogę co nieco napisać.

Po pierwsze to w przypadku jak opisany - czyli najechanie na skrzynkę elektryczną, słup itp można się spotkać z trochę wyższymi napięciami - czyli między fazą a ziemią/przewodem neutralnym jest 230V a między fazami 400V (według nowych dyrektyw) ale to zmiany kosmetyczne i nie mają większego znaczenia.

Pierwszą czynnością w takiej sytuacji powinno być zawsze wyłączenie zasilania. W praktyce robi się to tak -  przez radiotelefon dyspozycja KDR do dyspozytora PSP, który łączy się z dyspozytorem elektryków który z reguły bardzo szybko wyłącza napięcie na całym obszarze (wyłączenie następuje na średnim napięciu, dlatego że z reguły te stację mają dobrą i coraz lepszą telemechanikę), potwierdzenie drogą telefoniczną przez energetyków i potem radiową do KDR.

Cała rozmowa jest nagrywana zarówno w straży jak i w dyspozycji ruchu elektryków, ponadto wszystkie czynności łączeniowe, są także zapisane w dzienniku dyspozytora wszystko z dokładną datą i godziną i wszystko to ma cechy dokumentów, na które można sie potem powoływać.

Wyjątki mogą być dwa - żądamy wyłączenia bardzo ważnej linii (np wysokiego napięcia albo zasilającej szpital) i dyspozytor nie może jej wyłączyć, bo skuti byłyby bardzo poważne, albo... ktoś zrobił nielegalną pajęczynkę i jest zasilanie z innego obwodu - pomimo, że dyspozytor wyłączył napięcie jest zasilanie z innego obwodu.

W przypadku niskiego napięcia 230/400 w nocy można zaobserwować, że w okolicy zgaśnie światło, jeśli jest dzień, to można poprosić o sprawdzenie kogoś kto mieszka blisko albo wysłać strażaka do pobliskiego domku.

Jeśli mamy pewność, że prąd został wyłączony - można działać.

Dyspozytor elektryków podsyła z reguły swoją brygadę, która na miejscu wyłączy co trzeba i dodatkowo zabezpieczy, tak żeby można było przywrócić zasilanie na reszcie obszaru.

Wyposażanie strażaków w zarzutki jest moim zdaniem bezcelowe, bo po pierwsze jest to niebezpieczne - można ulec porażeniu a już skutki mogą być tragiczne jeśli ktoś sie pomyli i będzie zwalczał zarzutką napięcie w linie średniego lub wysokiego napięcia, a po drugie coraz więcej linii niskiego napięcia jest wykonywana kablami w ziemi albo jako linie napowietrzne izolowane (takie warkocze) i zarzutką nic nie zdziałamy.

I jeszcze jedna bardzo ważna sprawa o której strażacy z reguły wiedzą ale dla przypomnienia - należy szczególnie uważać na słupy i szafki oświetleniowe - nawet jeśli ktoś sprawdzi, że nie ma na nich napięcia to jeśli działania się przedłużą to napięcie może zostać automatycznie włączenie (zegar albo wyłącznik zmierzchowy). Takie obiekty trzeba traktować jak urządzenia pod napięciem i także wzywać elektryków z pogotowia, prosić o wyłączenie zasilania.

I jeszcze co do sprzętu ochrony osobistej strażaków - w optymalnych warunkach, przy dobrej pogodzie jeśli jest sucho to hełm, buty czy nawet ubranie jest dielektrykiem i przy dotknięciu urządzenia o napięciu 230V może się nic nie stać... tylko, że optymalnych warunków w straży raczej nie ma - jest wilgoć, stres, pot a to zwiększa zagrożenia porażeniem prądem dlatego zawsze lepiej najpierw wyłączyć.

W razie pytań z dziedziny elektroenergetyki chętnie odpowiem na ile będę potrafił.

Offline HAZMAT

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 377
  • jeden wielki rozpiździej
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #13 dnia: Kwiecień 11, 2007, 20:48:55 »
...moje ukłony


PZDR
Pozdro dla wszyskich PODZIAŁOWCÓW i Chemików po fachu

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #14 dnia: Kwiecień 11, 2007, 22:04:35 »
Muszę się zgodzić z SYLWKIEM , nie opisywałem pewnych rzeczy bo uważałem je za normalne i oczywiste . Mam sylwek jednak pewną uwagę .

Nie przekazuj takich informacji , że zgasło gdzieś światło to coś znaczy lub że trzeba udać się do domu by sprawdzić czy jest prąd . Bo jedna i druga czynność nie jest dowodem na odłączenie zasilania .

Takim ostatecznym potwierdzeniem braku napięcia  , jest dla mnie obecność na miejscu pogotowia energetycznego . Lub potwierdzenie tego faktu np. za pomocą detektora napięcia (ostatnio w "28 sekund" chłopaki chyba miały. )
Spotkałem się z najróżniejszymi przypadkami , i prądu się boje . Mimo że jeździłem krótko , ale właśnie w pogotowiu energetycznym .

Widziałem już strażaków którzy poszli do domu sprawdzić czy jest prąd , samochód ściął słup . szkoda tylko że dom nie był po stronie zasilania z transformatora .

Byłem również świadkiem jak w pobliskich domach zgasło światło , również szkoda że nie  z powodu odłączenia prądu na które czekaliśmy , a zwarcia między dwiema fazami , trzecia została pod napięciem . Przypadek czy nie ale w domach światło było właśnie z tych dwóch faz .

Widziałem jak kable zagotowały wodę w kałuży . W teorii powinny zadziałać zabezpieczenia na trafo . Nie zadziałały dla czego , bo w trakcji rosło dużo drzew i Panowie za często przyjeżdżali wymieniać bezpieczniki . Pręty lepiej zdawały egzamin . Ciekawe ale po wysokim również nie padły bezpieczniki , ale transformator prawie odparował .

Takich przypadków z życia znam wiele , nie wiem czy jest taki jeszcze zwyczaj że dopuszczający do pracy w energetyce wysokich napięć pokazuje ręką na szynie że niema napięcia . Przed laty tak było , gość się spalił bo nie w tej celi odłącznik wyłączył i zamiast pokazać górną stroną dłoni , chwycił szynę . Miał pecha .

Znają te i wiele innych pomyłek nie wierzę do przyjazdu pogotowia energetycznego , lub potwierdzenia przyrządem . Bo to że ktoś coś zanotował i nagrał i może być za to ukarany , nie znaczy że zrobił to dobrze .

Pozdrawiam

Offline Sylwek

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 2.394
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #15 dnia: Kwiecień 12, 2007, 09:07:22 »
Cześć,
masz rację niedokładnie to napisałem - to, że gdzieś zgaśnie światło to dla nas tylko dodatkowa informacja, że prąd został wyłączony. W połączeniu z informacją od dyspozytora - potwierdzenie drogą radiową, że napięcie zostało wyłączone, daje to podstawę do podjęcia działań. 100% pewności raczej nigdy nie ma.

Niestety pomyłki ludzi i awarie aparatury się zdarzają, do przypadków które opisałeś moglibyśmy tu jeszcze bardzo wiele dodać, ale w pewnym momencie trzeba uwierzyć, że ktoś kto siedzi na stanowisku dyspozytora wie jaką odpowiedzialność ma na sobie i stara się porządnie wykonywać swoją pracę.

Procedura którą podałem wydaje mi się najbardziej sensowna - my tak robimy, jeśli podejrzewamy, że obiekt jest pod napięciem.

Jasne, że byłoby dobrze gdyby strażacy posiadali detektory napięcia (jeśli macie takie możliwości to zdobądźcie jakieś) i na miejscu mogli sami zweryfikować czy faktycznie to napięcie zostało odłączone.

Takim najprostszym detektorem do sieci niskich napięć 230/400 V może być zwykła neonówka, ale ona może się też zepsuć.

Droższe detektory bezdotykowe np taki: http://www.elfa.se/elfa-bin/setpage.pl?http://www.elfa.se/elfa-bin/dyndok.pl?lang=pl&dok=9805.htm
lub taki:
http://www.elfa.se/elfa-bin/setpage.pl?http://www.elfa.se/elfa-bin/dyndok.pl?lang=pl&dok=2021587.htm
także nigdy nie dadzą nam 100% pewności, bo mogą się mu najzwyczajniej skończyć baterie.
Żeby wierzyć detektorowi, trzeba go jak najczęściej sprawdzać na urządzeniach pod napięciem.

Odrębna sprawa to obiekty na średnie napięcie (w Polsce 6kV, 10kV, 15kV, 30kV i pewnie jeszcze jakieś inne) i wysokie (110kV, 220kV, 400kV). Z reguły są to obiekty przemysłowe albo energetyczne i w takim przypadku raczej należy zaczekać na służby energetyczne przed przystąpieniem do działań.

Offline bulon

  • Elitarny spamer :)
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.521
  • www.heartsaver.pl
    • Kursy pierwszej pomocy
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #16 dnia: Kwiecień 12, 2007, 09:33:46 »


To fotka kanadyjczykow. uzywamy jej na kursach pp :)
Prywatnie zdanie wyrażam pisząc kolorem czarnym.

Moderuje przy pomocy koloru navy.
Każdy moderator ma swój kolor.

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #17 dnia: Kwiecień 12, 2007, 15:04:38 »
OK. Sylwek dlatego informuje wszystkich że prądu się boje choć jeszcze czasem pracuje w tym fach .
Ale chciałem dodać coś o detektorach . Miałem na myśli profesjonalne detektory dla służb ratowniczych . Nie pamiętam już dokładnie ale cena była chyba 1500 zł i oferowała to Paramedica . Z drugiej strony , powinno się to znaleźć na wozach , tak jak Hazmat nie wyobraża sobie pracy zastępów bez np. miernika CO i równa wszystkich którzy domniemają stan faktyczny , a nie potwierdzają go miernikami , tak w przypadku prądu powinno być z detektorami , powinny stać się standardem .

Bulon a może coś więcej , bo tak ze zdjęcia to różne pomysły co to jest przychodzą mi do głowy .

Pozdrawiam 

Offline bulon

  • Elitarny spamer :)
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.521
  • www.heartsaver.pl
    • Kursy pierwszej pomocy
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #18 dnia: Kwiecień 12, 2007, 18:09:55 »
chlopaki przy pomocy specjalnej linki odciagaja kabel elektryczny.
na zyczenie wysle wiekszy format :)
Prywatnie zdanie wyrażam pisząc kolorem czarnym.

Moderuje przy pomocy koloru navy.
Każdy moderator ma swój kolor.

Offline Sylwek

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 2.394
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #19 dnia: Kwiecień 13, 2007, 08:48:00 »
chlopaki przy pomocy specjalnej linki odciagaja kabel elektryczny.
na zyczenie wysle wiekszy format :)

Naprawdę to jest specjalna lina kupiona w tym celu? Jeśli tak to jest to trochę bez sensu bo dużo łatwiej się manewruje drążkami dielektrycznymi takimi jak ten:
http://www.aktywizacja.com.pl/6,0,9_fotogallery.html
no chyba, że ta linka ma jeszcze inne funkcje, to jest tylko jedna z nich.

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Samochod pod napieciem...
« Odpowiedź #20 dnia: Kwiecień 13, 2007, 08:58:19 »
Drążek to po pierwsze , nawet zwykły  bosak z drewnianą rękojeścią . Nie wiem jakie mają tam wytyczne co do krokowego ,bo mają tam 110 V , ale są i tak chyba za blisko .