Masz rację Piotrze, powstał problem, w związku z tym chcę trochę ponarzekać.
Można powiedzieć, że jestem dyżurnym marudą na tym forum ale nie frustratem.. Za to w pewnych sytuacjach lubię być legalistą, szczególnie w przypadku, kiedy odpowiadam za ludzi w czasie akcji W przypadku strażaków ochotników ta odpowiedzialność nie kończy się w momencie zatrzaśnięcia drzwi remizy, jeśli chcę mieć świetnie działający JOT, muszę myśleć także o tym, co nie jest związane stricte z działalnością operacyjną.
Mam nadzieję, że moich sugestii nie odebrałeś jako atak na siebie. Masz u mnie wielkiego plusa za to, ze jako jedyny postanowiłeś zabrać głos w tej kwestii. Szacuneczek.
Także, jak Ty, myślę, że w kwestii usprawiedliwiania nieobecności w pracy strażaków ochotników, wszystko zależy od dobrej woli i świadomości pracodawcy. Ja chciałem tylko zwrócić uwagę na to, że mimo jasnych zapisów o obowiązku zwalniania członków OSP na akcje, ćwiczenia i szkolenia, pojawiają się obok zapisy, których interpretacja jest mocno kontrowersyjna.
Czas koniecznego odpoczynku ustala osoba, która kierowała akcją. A co będzie, jeśli taki kierujący ustali, że po akcji należy się, powiedzmy, tydzień wolnego. A co, nie wolno mu? Dostał takie pozwolenie poprzez zapis w rozporządzeniu, kryteria jednak nie zostały określone.
Wydaje mi się, że w rzeczywistości ustawodawcy chodziło o Zakładowe Straże Pożarne, które w swojej działalności i tak podlegają pracodawcy. Kierujący akcją, czy ćwiczeniami, jest pracownikiem zakładu, więc ustali to tak aby było w zgodzie z regulaminem pracy, co więcej działania odbywają się na terenie zakładu pracy a działający pozostają nadal w związku z pracodawcą. Dopisując w rozporządzeniu Górskie OPR, ktoś widać pomyślał, że likwidując jedno słowo „Zakładowa”, załatwi także problem dotyczący wszystkich członków OSP. Niestety tak nie jest.
Jak chyba wiesz obecnie problem jest w dobrej woli pracodawcy, a nie w kruczkach prawnych > może usprawiedliwić i zapłacić lub też uznać że pracownik "z którego nie ma 100% pożytku" nie będzie u niego dłużej pracował - oczywiście oficjalnie nie ma to nic wspólnego z działalnością w OSP i przedłożonym dokumentem - on przecież zna i szanuje prawo, ale bardziej dba o własny interes.
I tu (z naciskiem na „przedłożony dokument) pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Właśnie, powiedzcie, ilu z Was usprawiedliwiało jakimś kwitem nieobecność spowodowaną udziałem w akcji ratowniczej? A przecież, w sytuacji, kiedy pracodawca, chce zrezygnować z pracownika, który zamiast pracować „jeździ sobie na akcje” - taki właśnie papier jest dowodem przed sądem pracy na to, że pracodawca łamie § 11. 1 ROZPORZĄDZENIA MINISTRA PRACY I POLITYKI SOCJALNEJ z dnia 15 maja 1996 r.
A więc reasumując, chciałbym móc wystawić strażakowi usprawiedliwienie, określając w nim czas koniecznego odpoczynku i uczynić to w zgodzie z obowiązującymi przepisami, które jakby są a jednak ich nie ma.
Acha, jeszcze jedna sprawa. Nikt mam nadzieję nie myśli, że ja tak o tym wypoczynku, bo lubię się byczyć
Ale chodzi mi o wypoczętego strażaka ochotnika, który idąc do zakładu nie ulegnie jakiemuś wypadkowi którego przyczyną będzie zmęczenie – i tym samym, nie uszczupli i tak nadwyrężonych szeregów JOTu. Problem poruszyłem też aby dowiedzieć się, czy mój tok rozumowania jest słuszny, wszakże mogę się mylić a jak wiadomo co kilka głów, to nie jedna.
Pozdrawiam