Po tym wyjaśnieniu " co autor chciał powiedzieć " trzeba przyznać, że faktycznie bez diagnozy nie ma leczenia.
Koniec PSP jest nieunikniony, bo każda materia ma swój kres - również organizacyjna. Nie będzie to jednak upadek z hukiem, lecz długa agonia takiej PSP jaką znamy. Możemy mieć wpływ na czynniki wewnętrzne, ale możemy się tylko próbować dostosować do wpływów zewnętrznych. Ale spokojnie :
wciąż jeszcze pozostaje mnóstwo do spieprzenia.
Ale ja mam lżej, przeżyłem już koniec ZSP.
Moim zdaniem problem polega na tym, że nikt nie słucha dziada spod lasu, tylko mądrych panów doktorów z fakultetami i nikt nie zauważa że dziad chce wyleczyć pacjenta, a doktorzy zarobić na leczeniu. No i może być problemem, że dziadowi bardzo zależy, a doktorzy "zachowują obiektywizm i dystans do problemu" ( bardzo się staram być cenzuralnym).
I mnie osobiście bardzo interesują w tym kontekscie intencje naszego najlepiej przygotowanego KG,
który nie tylko miał odwagę ujawnić się się na forum, ale i cierpliwie łyka gorzkie piguły serwowane przez kolegów.
O co też mu chodzi...
Doktor Mengele?
Doktor Korczak?