Jako że zacząłem nowy wątek pozwolę jako pierwszy
2002 rok koniec sierpnia, bardzo upalna niedziela około godziny 15
Akurat zabrałem swojego 4 letniego syna do jednostki . Stoimy przed garażami , podjeżdża radiowóz na sygnałach z oddalonego o 100 m komisariatu . Policjant zresztą bardzo dobry kolega informuje , że na oddalonych ok. 3 km gliniankach na plaży , obsunęła się ziemia i są przysypani . Policjanci udają się na miejsce by określić dokładnie lokalizacje .
W jednostce poza OSP jest również JRG z 4 osobami na zmianie . Zbieramy się szybko do wyjazdu . W 6 min od zgłoszenia jesteśmy na miejscu w dwa wozy 8 osób .
Zastana sytuacja :
Na plaży , w żwirowym podłożu dwóch osiemnastolatków wykopało dwie oddalone od siebie o ok. 1m studnie o głębokości ponad 3 m . Chcieli się połączyć . Jeden z nich w pozycji siedzącej chciał przepchnąć ziemie do drugiego. W tym momencie otwory się obsunęły i zasypały chłopaków . Zebrani ludzie na plaży ok. 50 osób przystąpili do kopania . Po odkopaniu głowy pierwszego stojącego chłopaka , gdy doszedł do siebie , informuje że jest jeszcze drugi . W tym momencie zostaje poinformowana Policja i po ok. 1 min , Straż Pożarna . Do czasu przybycia pierwszych zastępów , od czasu zaistnienia zdarzenia mija min 25 min. ( info. z dochodzenia policji )
Po przybyciu na miejsce zastajemy następującą sytuacje :
Jeden z poszkodowanych przytomny , zasypany , do wysokości barków . W odległości ok. 1,5 m od niego wykopana nisza w ziemi o średnicy ok. 30 cm i głębokości również 30 , wewnątrz widać twarz drugiego chłopaka , siną , nie reagującą , otwarte usta zasypane ziemią .
Przystępujemy , do kopania . Pierwsze wejście do zagłębienia ,ziemia się obsuwa , przysypując ponownie twarz chłopaka . Jest nieznośny upał , żwir , na trzy odrzucone łopaty piasku dwie wracają do wykopu . Musimy kopać stopniowo na raty , odsypując urobek na znaczną odległość , posiłkujemy się do zabezpieczenia osuwisk kocami . Po ok. 10 min mamy głowę chłopaka nad ziemią , niestety piasek zatkał drogi oddechowe i udrożnienie jest naszymi przyrządami nie możliwe ( chłopak prawdopodobnie krzyczał gdy zarywała się ziemia ) . 100 m dalej ląduje śmigłowiec LPR , lekarz wchodzi do nas do wykopu , jest ciasno ale intubuje chłopaka i rozpoczyna oddech zastępczy , leki dotchawiczno . W tym momencie nic więcej nie można zrobić . Chłopak kucał i ma kolano przyciśnięte do szyi , trzeba odkopać całe ciało by dostać się do klatki . Po kolejnych 15 min ciało mamy uwolnione . W między czasie odkopaliśmy również drugiego chłopaka , nic mu nie jest . Po wyciągnięciu rozpoczyna się resuscytacja . Dociera również jeszcze jeden zastęp GBA + SOp z kamerą termo wizyjną . Po prawie 55 min od zdarzenia , po pierwszej defibrylacji serce rusz . Chłopak na oddechu zastępczym zostaje przetransportowany na IOM , po trzech dniach zostaje jednak odłączony od przyrządów , jego narządy trafiają do przeszczepów .
Puenta
Chłopakowi może nie uratowaliśmy życia , choć zrobiliśmy wszystko co było chyba możliwe , naprawdę z ekstremalnym wysiłkiem i w morderczych warunkach . Narządy chłopaka uratowały jednak życie innym . I to też jest powód do satysfakcji . Mam kolegę który 8 lat żyje po przeszczepie serca . Ma się naprawdę dobrze , prowadzi normalne życie , Mało tego jest prezenterem gra dyskoteki , zabawy i wesela . Dlatego warto czasami zaryzykować i pomęczyć się . Czasami za szybko , uznajemy kogoś za zmarłego .
Za w/w akcje otrzymaliśmy listy gratulacyjne od Starosty , cały zespół : strażacy , policjanci i zespół śmigłowca ( w szczególności z wyśmienitą współpracę różnych formacji – Policjanci kopali razem z nami ) i od Komendanta Miejskie PSP – już sami strażacy .
Pozdrawiam