U nas ekwiwalent bezpośrednio idzie na konto strażaka, jeżeli takowego nie ma osobiście musi wstawić się do kasy UG lub napisać upoważnienie dla konkretnej osoby.
To jest dobre rozwiązanie - raz na miesiąc przesyłamy zestawienie zbiorcze udziału w działaniach i jest ok.
Dla mnie jest to chore ... u nas jest stawka 8zl/h i jeszcze z wielkimi problemami wyplacaja ta kase
Ciesz się że w ogóle wypłacają, bo zgodnie z prawem stawka może być ustalona na 0zł, i tak z tego co wiem jest u mnie - płatne są akcje powyżej 4 godzin. A że takich akcji jest mało, to wychodzi na to, że jednak robimy całkiem za darmo
Co do odpłatności - OSP na dzień dzisiejszy to już nie jest zabawa, że kto chce ten jedzie i "leje wodę". Następuje profesjonalizacja - a to wymaga odpowiedniego poziomu przeszkolenia, dyspozycyjności, zaangażowania. To wymaga czasu i pieniędzy - bo na szkolenia trzeba dojechać za swoje, a z czasem to wszyscy wiemy jak to dzisiaj jest. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że pełny program szkolenia strażaka-ratownika OSP z kursami specjalistycznymi, że
teoretycznie zakres jego wiedzy odpowiada strażakowi PSP po KKS. Więc tak naprawdę ten który wykonując konkretną pracę na rzecz społeczeństwa, i wykonuje tą pracę możliwie jak najbardziej profesjonalnie, bo tego się od niego obecnie oczekuje, bez względu na to z jakiej jest jednostki i po jakich kursach - rezygnuje z wynagrodzenia za tą pracę w imię czego? Bo to jest jego hobby?
Młody jestem, ale urodzony jeszcze za komuny - wtedy może te czyny społeczne i pospolite ruszenia miały jakiś sens, ale ładnych parę lat ju żyjemy w realiach nieustannego wyścigu szczurów - ten kto nie zarabia kiedy się da, to tak naprawdę traci. Jeszcze za dzieciaka często słyszałem hasło "za darmo umarło"... Dziwicie się zatem że nie ma chętnych do wstąpienia w szeregi OSP, gdy teraz do tego potrzeba nie tylko pasji, ale i pieniędzy? Z samych hobbystów to coraz ciężej będzie utrzymywać stany osobowe w OSP
Trzeba by się zastanowić, czy nie wypadałoby tego całego systemu zreformować na wzór rozwiązań z innych państw, gdzie ochotnikom po prostu płaci się stałą stawkę za
gotowość bojową. Takie wynagrodzenie uzależnione od brania udziału w ćwiczeniach i angażowania się szkolenia oraz akcje - przy czym od razu uprzedzam, że nie wiem czy mają coś płacone dodatkowo za godziny w akcji, ale gdyby nie, to taki system mógłby zniechęcić ew. "podpalaczy za kasę".
Ktoś może powiedzieć - OK, ale to nie jest praca zarobkowa. Zgadza się, bo i nie można jej tak traktować. Ale pamiętam jak po powodzi przyszedł nakaz sporządzenia list do wypłaty ekwiwalentu za każdą godzinę udziału w działaniach - po te marne 8zł za godzinę. Niektórym chłopakom powychodziły takie kwoty (nawet mimo tego że walczyli po 2-3 dni, a nie tygodniami jak gdzie indziej), że spokojnie mogli sobie za tą kasę kupić nową koszarówkę, rękawice, buty... Prywatne, na własność, na swój rozmiar, takiej jakości jak im się podoba, a nie najtańszy szmelc który zwykle się kupuje na wyposażenie (tak, tak, problem znany nie tylko w PSP; w OSP też na wszystko kasy brakuje
). I niech ktoś mi powie że nie warto brać ekwiwalentu...