Ptaki nie są głupie
A teraz poważnie.
Istotnie, podział na lepszych i gorszych strażaków to głupota. Czemu? Bo nie oddaje istoty problemu. Myślę, że jako pewnik można przyjąć, że wszędzie pracują ludzie i ludziska. Może znacznie ważniejszym aspektem całej sprawy byłoby zadanie sobie pytania: kto (lub co?) powoduje, że tworzą się te animozje pomiędzy podziałem a 8-mio godzinnymi? Ja myślę, że podział na lepszych i gorszych (podział ten istnieje bezsprzecznie, głownie w opinii strażaków zmianowych) nie przebiega dokładnie na linii systemu pracy, a raczej na linii komenda-jrg. W powszechnej opinii w komendach pracują ci lepsi. Skąd ta opinia? Pożywki do takich osądów dostarczają same komendy, od wielu lat zresztą. Przykłady? Proszę. Jeszcze nie tak dawno nagrody roczne ("trzynastki") wpłacano w innych terminach w komendach a w innych w podległych jednostkach, nie muszę oczywiście pisać komu wcześniej. Uprzywilejowana pozycja pracowników komend w przydziałach miejsc do szkół podoficerskich i aspiranckich, podczas gdy z jrg czeka się na swoją kolejkę raczej długo. O oficerskich szkołach "ciążowych" ktoś tu już wspomniał, wiadomo, że ich absolwentami nie są raczej ludziki z podziału bojowego. Róznice w jakości umunduowania (oficer z kadr czy zaopatrzenia musi mieć dobre, zagraniczne buty bojowe, na wypadek, gdyby musiał kiedyś odbębnić jakąś służbę w podziale, a strażak z jrg może biegać w "lublinach"). No i nepotyzm. Przykładów możnaby zacytować więcej, ale myślę, że czas podsumować. Otóż zgadzam się całkowicie ze stwierdzeniem jednego z moich przedmówców, że władza deprawuje. I tu upatrywałbym głównej przyczyny wszystkich tarć. Bo to, że ktoś zadziera nosa będąc pracownikiem komendy jest tylko skutkiem tego, że ktoś inny (komendant? naczelnik?) go w poczucie wyższości wbił, dając mu nienależne przywileje. Niekompetentny oficer w biurze to tylko skutek nepotyzmu. Nepotyzmu w przydziale stanowisk, a wcześniej w kierowaniu do szkół. Itd, itd. Oddzielmy skutki od przyczyn, a może stworzymy sznasę na uzdrowienie sytuacji.
Wniosek z mojej pisaniny płynie jeden (przynajmniej dla mnie). Nie zgodzę się ze stwierdzeniem mojego przedmówcy, że nie należy srać we własne gniazdo (rozumiem to jako "siedż cicho i udawaj, że jest OK"). W ten sposób nic się nie zmieni, a zamiast skierować wysiłki na rozwiązanie faktycznych problemów będziemy polować na czerownice. Epoka błędnych rycerzy przeminęła, pojedynczy pracownik mówiący o nieprawidłowościach traktowany jest jak mąciwoda albo nawiedzony, natomiast takie forum jak to stwarza szansę, że może nasze pojedyncze głosy złączą się w coś na kształt opinii środowiska, która spowoduje, że pan komendant czy szef służby weżmie ją pod uwagę, zanim podejmie kolejną jątrzącą decyzję. Im głośniej jest o jakiejś nieprawidłowości czy niesprawiedliwości, tym większa szansa, na jej usunięcie.
Pozdrawiam wszystkich.
laps
PS
Rada któregoś z kolegów dotycząca przeniesienia się ze zmiany do biura jest raczej mało praktyczna, ponieważ mało kto ma wujka tam gdzie potrzeba.
PS 2
Jeśli uraziłem jakiegoś uczciwie pracującego w komendzie forumowicza, to najmocniej przepraszam. Wiadomo, że do wyrażenia swojej opinii musiałem użyć znacznego uogólnienia.
laps