Kol. Mario68:
1.Kwestie ratowania poszkodowanego strażaka przez innych strażaków uważam za warte omawiania. Jak najbardziej. Chyba nie minę się z prawdą, jeśli stwierdzę, że techniki ratownicze wykorzystywane przez RIT praktycznie są to te same metody postępowania, które są stosowane w Polsce. Różnica polega na ramach organizacyjnych i o tym właśnie nieśmiało napisałem w poprzednim poście. Szkolenia - jak najbardziej tak, szczególnie jesli są starannie przygotowane i prowadzone, a z forum wynika, że są. Tyle, że według mnie może nie potrzebnie wiedza ta podawana jest w kontekście RIT, ponieważ tym samym nakładem czasu ten sam materiał można przecież powiązać z ramami organizacyjnymi funkcjonującymi i OBOWIĄZUJĄCYMI u nas.
2.Oczywiście, że taka wiedza jest do wykorzystania w naszej robocie! "Sprzedanie" tej wiedzy na szkoleniu w powiązaniu z naszymi standardami postępowania to właśnie najprostrza droga do wskazania szkolonemu, jak może ją wykorzystać na własnym podwórku. Szkolenie im jest bardziej uproszczone, tym bardziej przyswajalne, stąd bierze się moje malkontenctwo, jeśli chodzi o kwestię RIT na szkoleniach.
Jak widać poglądami raczej się nie różnimy, diabeł tkwi w szczegółach.
Pozdrawiam
Kol. Witold
1. Racja, jeśli chodzi o umiejętności. Czy zagadnienia te są w obecnych programach? Myślę, że można tak powiedzieć, ratowanie ludzi zajmowało ostatnimi czasy coraz więcej miejsca w programach szkoleniowych, z którymi miałem do czynienia. Przecież jeśli mówimy o ratowaniu człowieka podczas akcji to w skrócie można wyznaczyć dwa zasadnicze cele: zabezpieczyć funkcje życiowe poszkodowanego i ewakuować go ze strefy zagrożenia. Niezależnie od tego, czy poszkodowanym jest cywil czy strażak pomocy udzielimy mu tymi samymi metodami i środkami.
2. Racja. Nie mówmy tylko o planie działania, a o zasadach czy metodach działania. Planu działania nie opracowuje się na szkoleniach, bo jest to praktycznie niewykonalne. Specyfika tej pracy polega na tym, że nie masz z góry przygotowanego miejsca pracy, ani z góry określonego zadania. Dopiero po przyjeździe i rozpoznaniu sytuacji na miejscu określasz cele i przydzielasz zadania (więc plan jednak wymyślasz każdorazowo na żywo). Zadania będą oczywiście realizowane w określony sposób, zgodnie z wyszkolonymi i przećwiczonymi wcześniej zasadami i metodami postępowania, a także z obowiązującymi procedurami. Tak rozumiem proces szkolenia, a myślę, że w tej kwestii się nie różnimy.
3. Nie uważam, że marnujesz czas, ponieważ wiedza, którą przekazujesz podczas Twoich szkoleń jest cenna. Tym bardziej nie mam powodu winić Cię o cokolwiek. Wręcz odwrotnie. Podziwiam te coraz mniej liczne osoby, które mają coś do przekazania innym i na dokładkę chce im się jeszcze bezinteresownie poświęcić na to własny czas. Pozwoliłem sobie jedynie wyrazić swoje uwagi na temat jednego z praktycznych aspektów tych szkoleń. Nic więcej. I nie zamierzam się obrażać jak ktoś mi tu wytknie,że nie mam racji. Przecież taka jest idea forum dyskusyjnego, prawda?
Pozdrawiam serdecznie
Kol. Magnaczus
Jak już napisałem do Witolda, nie czuję się urażony tym, że ktoś się ze mną nie zgadza. W końcu to przecież tylko dyskusja. Resztę tego, co chciałbym Ci odpowiedzieć w odpowiedzi na Twojego posta wlaściwie też możesz przeczytać w moich odpowiedziach dla Mario68 i Witolda. Nie chcę się powtarzać, więc proszę zajrzyj tam, jeśli masz ochotę.
Tutaj dodam tylko, że różne idee funcjonują w różnych krajach, można je sobie przekazywać jako ciekawostkę. Spróbuj się spokojnie zastanowić czego chciałbyś spróbować i ponad jaki standard? Co konkretnie w moim poście pachnie Ci średniowieczem? To, że tę samą wiedzę, którą przekazuje Witold ja przekazałbym w trochę innym kontekście? Że może zamiast RIT położyłbym nacisk na pracę z odpowiednim ubezpieczeniem, czyli w odpowiednio licznej obsadzie osobowej, przypomniałbym o czymś takim, jak odwód taktyczny?
Nie widzę powodu do palenia Witolda za herezję. Rózne rzeczy w karierze widziałem, w różne wdepnąłem, różne cuda stwarzałem żeby kogoś wyciągnąć z biedy. Od książek przy tym też nie stroniłem. Pewnie dlatego jeszcze ani jeden raz nie napisałem na forum strazaka.pl, że ziemia jest płaska, chociaż przyznam, że płaski łeb udało mi się już kilka razy w straży pożarnej zobaczyć.
Z drugą połową twojego posta zgadzam się. Ćwiczyć, ćwiczyć, szkolić się. A że przy tym uważam, że w Polsce maskę poszkodowanemu strażakowi prędzej założy jego kolega z zastępu, który asekurował jego działania w strefie niż członek grupy RIT (bo takich u nas nie ma i nie zapowiada się inaczej), to jeszcze nie oznacza, że jestem wrogiem szkoleń.
Pozdrowienia