mirek1 pierdoły piszesz potwierdzając tezę oliwiera .... tak się składa że pracuję bardzooo długo (jak na strażaka) tylko na podziale i wiem co robili dziadkowie po 50-tce na podziale, niektórych trzeba było "pakować" na ostatni rzut jako kierowcę, ślepe to to było, głuche ale bajera odpowiednia, dla jasności piszę o strażakach nie o ludziach stojących przy taśmie produkcyjnej absolutnie im nie ujmując.
Ile razy można powtarzać, że po pewnym czasie ludzie z wiedzą i doświadczeniem (50 + ) powinni przechodzić na etaty biurowe wspomagając kolegów, a nie jak teraz młodzieńcy za wszelką cenę po trupach gnają do stanowiska/stopnia grzeją dupsko w biurze i gotują krew podziałowcą machając palcami na prawo i lewo
Sam mam ponad 50 lat i od ponad 33 lat ciągle pracuję na podziale bojowym jako strażak ratownik a obecnie jako dowódca, ale nie taki który tylko palcem pracuje ale zawsze na "pierwszej linii i nadal nie mam zadyszki wbiegając na 10 piętro w bloku. A mam zamiar pracować jeszcze przynajmniej kilka lat. Stałe dbanie o siebie i swoją kondycję przynosi teraz efekty i jestem w stanie przeskoczyć wielu dużo młodszych ode mnie. Zresztą nie jestem ewenementem wśród strażaków mojej komendy. Jest nas jeszcze kilku i wszyscy to potwierdzą, że o siebie i zdrowie należy stale dbać.
Rozumując tak jak Ty kolego , że 50 latkowie powinni iść do komend to wkrótce brakło by miejsc w komendach a ich stany osobowe przerosły by znacznie ilość ludzi na podziale. W chwili obecnej np. u mnie podział to prawie setka ludzi a biuro to 20 osób z SK włącznie. To co zaproponowałeś to tylko rozwiązanie chwilowe a co dalej?
Takie zachowania starszych kolegów jak opisujesz nie zdarzały się w mojej jednostce w czasach kiedy zaczynałem pracę. Owszem "starzy"byli zazwyczaj kierowcami - nawet samochodów pierwszorzutowych - i dowódcami wszelkich szczebli , ale też zwykłymi strażakami i jakoś sobie radzili ale to byli ludzie sprawni i wytrzymali. Fluktuacja kadr była ale dotyczyła głównie młodych, którzy popracowali po kilka lat i odchodzili z zawodu z różnych przyczyn nie wytrzymywali fizycznie czy też psychicznie lub po prostu powód finansowo-rodzinny. Nieliczni "starzy" odchodzili przed osiągnięciem wieku emerytalnego.