Wydaje mi się że dobrze to już było, kto uciekł jest względnie spokojny, choć z nocy na noc przepisy emerytalne zmienić też można, kasę na 500+ gdzieś znaleźć trzeba. Szkoda tylko, że po prawie 30-tu latach wpychania głowy w dym, babrania się w błocie w towarzystwie bakterii i komarów, zawsze na pierwszej linii w obawie czy jakiś przepalony strop na mnie nie spadnie, czy jakaś butla z gazem nie pieprznie, czy nie będzie niespodzianki z prądem, o każdej porze dnia i nocy przeważnie pierwszy i najbliżej cysterny, itd., itd.,trzeba w mrozie to trzeba, w skwarze też, w ulewie też, wysłuchując po wszystkim uwag mądrzejszych (mających często pojęcie o działaniach ratowniczych tle, co ja o piśmie chińskim) - pójdę z tym co mam. Pewnie jakiś margines finansowy będzie, ale czy dla podziału? - wątpię, zbyt dobrze znam realia służby, prędzej dostanie kadrowy który w klimie, przy kaloryferze przesłużył, któremu nawet szkodliwego przeliczyć się nie chciało a dostając gotowca śmiał się, bo" papier wart jest więcej niż wasze szkodliwe" - no i 500+ dla pani która roboty się nie czepiła " bo takiej a takiej roboty i za takie a takie pieniądze, robić nie będę" (sam też mam na utrzymaniu dzieci).