Autor Wątek: strach i niepokój w domu strażaków  (Przeczytany 15030 razy)

Offline naczelnik darek

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 118
Odp: strach i niepokój w domu strażaków
« Odpowiedź #50 dnia: Styczeń 02, 2008, 18:56:06 »
Panowie trzeba wychować sobie dziewczynę czy żonę, moja mówi że straż to druga żona i nie mam problemu pozdrawiam w nowym 2008 roku

Offline michal

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 169
Odp: strach i niepokój w domu strażaków
« Odpowiedź #51 dnia: Styczeń 02, 2008, 21:12:09 »
Na początku były problemy zarówno z rodzicami jak i z dziewczyną.
Ale po wytłumaczeniu niema już żadnych, nawet pomagają jak potrzeba. ^_^
A kłótnie to się nieraz zdarzają bo w różnych sytuacjach trzeba było biec do remizy ^_^ ^_^ ^_^ ^_^

Offline ognista fala

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 407
  • wchodzę tam skąd ty uciekasz
Odp: strach i niepokój w domu strażaków
« Odpowiedź #52 dnia: Styczeń 07, 2008, 11:07:23 »
Ja jemu ufam, ufam wszystkim strażakam, a najbardziej ufam samemu Bogu.

Wierzę, że Wysłał Anioła, który zawsze będzie tarczą i ochroną mojego małżonka, i pokaże mu drogę powrotną jak będzie trzeba.

Pewnie każdy z nas ma takiego anioła, ale te Wasze mają o wiele więcej pracy. ^_^

Witam czytam Twoje posty i innych i powiem ci że ten Anioł aby nie okazał sie Aniołem diabła (bo takie też są) ja jestem z żoną od 9 lat a w psp jestem 12 lat i po pewnym czasie przeszliśmy do porządku dziennego z obawami o życie czy zdrowie mojej osoby na akcjach a nawet od roku sytuacja diametralnie sie zmieniła ponieważ ona (moja żona) zaczęła pracę w Policji wiec często spotykamy się na akcjach służbowo i ona jest świadkiem naocznym tego co ja robie i podchodzi do tego z dystansem:)
pozdrawiam

barwa

  • Gość
Odp: strach i niepokój w domu strażaków
« Odpowiedź #53 dnia: Styczeń 07, 2008, 11:31:29 »
Witam czytam Twoje posty i innych i powiem ci że ten Anioł aby nie okazał sie Aniołem diabła (bo takie też są) ja jestem z żoną od 9 lat a w psp jestem 12 lat i po pewnym czasie przeszliśmy do porządku dziennego z obawami o życie czy zdrowie mojej osoby na akcjach a nawet od roku sytuacja diametralnie sie zmieniła ponieważ ona (moja żona) zaczęła pracę w Policji wiec często spotykamy się na akcjach służbowo i ona jest świadkiem naocznym tego co ja robie i podchodzi do tego z dystansem:)
pozdrawiam

Zgadza się. Z latami i spokoju przybywa.
To już 10 miesięcy jak ten wątek rozpoczęłam i muszę powiedzieć, że to wszystko co tu piszecie też mnie jakoś uspokoiło jeszcze bardziej.
Owszem nadal nasze "do widzenia" przy wyjściu do pracy tak samo wyglądają i nadal wstawiamy się za sobą u Boga, ale już nie myślę tak bardzo intensywnie o nim, gdy jest na służbie.
Może dlatego, że mam więcej swoich zajęć.
Może dlatego, że gadam z Wami tu na forum.
Może dlatego, że z latami i spokoju przybywa.
A może po prostu czerwona lampka przeszła w system "jeżeli za godzinę znowu nie odbierze to zacznę się martwić"  ^_^

Ale z tym niepokojem to jest tak samo jak niepokoimy się jak ktoś jedzie gdzieś w trasę. U nas w domu jest taki zwyczaj, że jak już się dojedzie to się dzwoni i informuje o bezpiecznym dotarciu do celu. A wasza praca jakbyście nie patrzyli jest niebezpieczna i pełna zagrożeń (oczywiście w czasie akcji) więc również można meldować o bezpiecznym "dotarciu do domu"  ^_^

Jedno co moim zdaniem jest dobrym nawykiem to fakt kontaktu po zakończonej służbie.
Czasami jest tak, że w ciągu dnia służby w ogóle do siebie nie dzwonimy, a ten poranny tel. rozwiewa wszelkie niepokoje i weselej jest rano zacząć pracę jak już się usłyszało w słuchawce "cześć kochanie, jeszcze wypiję herbatę i jadę do domu."