Ech...
Dyspozytorzy PKP, PKS itd... wiedzą najlepiej
Pozdr.
Na pewno jest jakaś przyczyna niedysponowania - możliwe, że jakieś wcześniejsze wpadki albo coś.
Ale dla jednostek niedysponowanych nie jest to śmieszna sytuacja - nie są dysponowani - nie mają doświadczenia, nie są potrzebni, jak nie są potrzebni - nie dostana kasy na sprzęt, jak nie dostaną kasy na sprzęt to nie będą mieli czym działać, ludzie zardzewieją i sie rozpierzchną, kiedy w końcu będzie na nich kolej - nie bedzie komu i czym wyjechać. Zalicza wpadkę i znowu nikt ich nie będzie chciał zadysponować...
To się robi takie zaklęte koło.
Wiem jak to jest jak przyjeżdża jednostka która wyjeżdża 2, 3 razy w roku - brakuje im podstawowego sprzętu ochrony osobistej, nie mają na samochodzie kawałka latarki albo mają ale baterie im się dawno wylały, miotają się, mają problem, żeby podać wodę z własnego samochodu, brakuje im podstawowego sprzętu a na koniec stwierdzają, ze już im się znudziło pakują się do samochodu i nie mówiąc nic nikomu (no może podsuwają potwierdzenie KDR po podpis) jadą do remizy.
Tylko skąd oni mają wiedzieć jak to powinno wyglądać, skoro szkoleń nie ma albo jak są szkolenia to nie chce im sie słuchać bo są robione "na sztukę" albo i tak nikt ich potem do niczego nie woła więc nie mają żadnego odniesienia teorii do praktyki. Praktyka ich dowódców i naczelników to 20 wyjazdów na 10 lat - co oni mogą przekazać swoim strażakom?
Co dyżurnych powstrzymuje przed dysponowaniem OSP? Przecież, z tego co piszecie, nikt Wam nic nie zarzuci w przypadku zadysponowania 2 dodatkowych jednostek OSP.
Jeśli sie boicie że coś spaprają w początkowej fazie to możecie ich podesłać do pomocy, jak na miejscu już macie kogoś z PSP - niech rozruszają kości, wtedy jest czas na to, żeby coś im poszło nie tak a nie jak dojdzie do dużego pożaru, kiedy będą naprawdę potrzebni. Wiadomo, że będzie więcej papierków no ale w końcu chyba chodzi nam o jedno 0 żeby miał kto ratować.
Jest oczywiście i druga strona medalu - niesprawny sprzęt OSP , jednostki OSP wyjeżdżające do zdarzenia pod wpływem %, albo w obsadach gdzie załoga ma 17 lat - trzeba to eliminować w bardzo prosty sposób - raz na jakiś czas próbny alarm i wyjazd 100 m od remizy a tam sprawdzenie stanu załogi, uprawnień i szkoleń. Ewentualna wpadka odnotowana i wyciągnięte konsekwencje. Sami w swoim gronie nie zawsze możemy wszystkiemu dać radę bo albo się nie zauważy kogoś kto się wrajpoli do wozu pod wpływem albo trafi się na gościa starszego, którego trudno wywalić z wozu - jak jest wyjazd do czegoś ważnego to trudno się z kimś bić, żeby wysiadł z samochodu - lepiej kazać mu na miejscu pilnować żeby samochód sam gdzieś nie odjechał. Do tego jakiś kolega którego bardzo szanujemy zabiera swojego syna - mówi - niech się chłopak wciąga i uczy, ja go będę pilnował.
I na koniec - czy na pewno nie ma czegoś takiego pomiędzy PSP a urzędami gminy jak porozumienia? Może ktoś wie jak wygląda sprawa rozliczeń pomiędzy urzędem gminy a innymi gminami albo PSP za wyjazdy poza teren własnej gminy? Czy nie jest tak, że ktoś te porozumienia potem w innej formie przekazuje dyspozytorom do realizacji? Pytam z ciekawości - nie wiem jak wygląda sprawa rozliczeń a trochę dziwne by było gdyby jedna gmina zapewniała ochronę p.poż innej za darmo.
Pozdrawiam, Sylwek