Zdarzyło mi się raz w życiu bawić z aktywną zaporą.
Miało to miejsce podczas sporego pożaru, gdzie prędkość wiatru przekraczałą wszelkie normy. Paliły się nieużytki, jak zwykle AWRSP - oczywiście nieskoszone. Aby ograniczyć rozprzestrzenianie się ognia podpaliliśmy czoło od strony rowu "melioracyjnego" (kiedyś był strumyk), oczywiście panując cały czas nad sytuacją. Kawałki rozrzażonej trawy latały nad nami, ale dzięki ograniczeniu materiału palnego i użyciu prądów rozproszonych wody, reszta załóg po drugiej stronie mogła już łopatami zaklepywać ogniska pożaru.
My złapaliśmy pożar, a reszta go wykończyła.
Nie USA i nie KANADA a użyć można.
Choć czy to nie było by ciekawe sfrunąć tak z "Antka" na spadochronie prosto w palący cię młodnik i owinąć się w metalizowaną folię do pieczenia??? He he