Zdziwiony.
Tym bardziej, że regulaminy uzgadniały na poziomie KP związki zawodowe (u nas NSZZ "S").
Teraz bedziesz jeszcze bardziej zdziwiony: nie uzgadniały, a konsultowały,lub opinowały. Czyli, powiedziały co chciały, regulaminy pojechały do Warszawy, związkowcy wysłali swoje uwagi do centrali (NSZZ "S")i...regulaminy wróciły w takiej formie jaka wypracował pan komendant - przynajmniej u mnie.
A Pan Przewodniczący NSZZ "S" do dziaisaj dnia nie dał znaku życia i nie wyjasnił, dlaczego pozostały w takiej formie, a nie innej. No fakt, była jakas tam odpowiedź przez pośrednika, że regulaminami zajmował się Pan Chmielarz, tylko, że jego już nie ma, a regulaminy pozostały i niesmak...