Precyzuję: Akurat lekarze i strażacy, jak chyba nikt inny, są razem po tej samej stronie barykady, bo zajmują się zawodowo ratowaniem życia i zdrowia. Cytowane sformułowania mogą, jak się wydaje, sugerować, że sączenie jadu nienawiści do wykształciuchów odniosło skutek nawet w społeczności ratowniczej - to początek równi pochyłej... Ja pamiętam różne nagonki
i skwapliwych naganiaczy, a nawet osłony przeciw kamieniom na szyby wozów strażackich, stąd zaduma....
Niektóre szczegóły - nie chcę licytować, kto ma gorzej, czy lepiej, chciałem porównać niedolę ratowniczą odwołując się do poczucia pewnej wspólnoty losów... Było tak - szpitalu 300 godzin pracy miesięcznie - ponad połowa to dyżury - nie wliczane do podstawy i stażu pracy, stawka ok 4,0 pln/godzinę, akt. pensja lekarza na SORze - ok. 1.500,- pln, (kilka lat studiów, specjalizacje), emerytowana kierowniczka poradni rejonowej - ok. 830,- pln emerytury.... itd, itp. Po wielu latach pokornej wegetacji lekarze się jakby przebudzili postulując zmianę systemu, w tym wynagradzania i protestując. Podziwiam ich, ja się wypisałem z tej paranoi 17 lat temu, inni wyjechali na zachód, nie wrócą... brakuje obsady zespołów ratownictwa medycznego, sorów, oddziałów zabiegowych, nie szkoli się okulistów, neonatologów - lekarzy to martwi, bo się znają na zdrowiu, reszta problemy obywateli drugiej kategorii, czyli chorych i rannych lekceważy.. a strażacy z PB też widzą absurdy, niebezpieczną niekompetencję, politykierstwo, lenistwo i nieuczciwość - i oto spotykamy się przy wypadku czy pożarze i wszystko robi się nieważne, bo razem ratujemy człowieka, bo taka jest nasza wspólna misja. Wprowadzenie ratownictwa medycznego do PSP znakomicie podniosło poziom współpracy, poziom odpowiedzialności, poczucie własnej wartości, a zarazem profesjonalnej pokory. I oto cytowani działacze związkowi zdają się wpisywać w zapoczatkowany po ostatnich wyborach proces destrukcji ratownictwa, głównie medycznego, w PSP, jakby nie rozumiejąc, że od demonstrowania poczucia wyższości jest mały krok do pogardy, a to podglebie wrogości... Był już taki okres, kiedy słabo zorientowani i zadufani lekarze interweniowali, żeby mnie wyciszyć, żeby w PSP nie było tlenu, szkolenie med. 12 godzin, zero dokumentacji, "bo jak to tak, jakiś strażak i tlen???"... Wtedy światli komendanci PSP obronili ideę ratowniczą przed zakusami tzw. "medycyny" Teraz sami, rękami komendantów i - jak chyba widać, choć trudno uwierzyć, związkowców, demolujemy dotychczasowe osiągnięcia w obszarze integracji ratowników - strażaków i lekarzy. Czy ktokolwiek, poza politykierami i mediami odniesie jakieś korzyści w takiej sytuacji? bo na pewno nie poszkodowani. Czy nie jest tak, że lekarzy i strażaków związanych powołaniem, poczuciem odpowiedzialności, pewnie też trochę przyrzeczeniami, usiłuje się wykorzystać stawiając ich poza prawem i stwarzając warunki do demoralizacji ( wtedy łatwiej o "haki") aby za grosze mieć usługi na niezłym poziomie?
I chyba nie L-4 - bo ktoś musi chorego strażaka zastapić, ale normalna droga sądowa jest szansą na cień sprawiedliwości w temacie nadgodzin. Niektórym lekarzom się udało, chociaż były pytania: co Pani robiła 2 lata temu, 17 maja na dyżurze w godz 23:20 - 25 - schodziłam po schodach na salę porodową, a dlaczego tak długo, dlaczego nie windą - bo jest to winda towarowa i nie ma dopuszczenia, a chorych się wozi? wozi! no i co? - nasz oddział nie ma dopuszczenia PSP, z 5 powodów, urodziło się na nim ponad 4000 dzieci, co Pani zrobiła w tej sprawie - 8 pism do dyrekcji i co - i nic... zadumał się Sąd i uznał, że te 5 minut było jednak przepracowane - i kasa, z odsetkami ! minus podatek i ZUS... Bo lekarze płacą ZUS.....