Hej, opisze jak wyglądało to u mnie.
Jakiś rok temu zgłosiłem się do lekarza, kazał się odzywać na tydzień przed tym kiedy będzie mi pasował zabieg.
W środę 15.01 byłem u laryngologa. Ustaliliśmy zabieg na czwartek 23.01, więc czekałem nie za długo bo trochę ponad tydzień. O 8:00 zgłosiłem się do szpitala, o 13:00 miałem zabieg. 24.01 rano wyciągnęli mi wszystko z nosa, tj. sączki, tampony czy jak to kto nazywa. Ja byłem w szpitalu do poniedziałku 27.01,więc 4 dni. Wyszedłbym wcześniej, ale w niedzielę nie ma wypisów. Tydzień po zabiegu wróciłem do treningów. Zwolnienie z wf-u dostałem na 30 dni, lekarz powiedział, że nie tyle po to, żeby się nie wysilać, co po to, żeby nie dostać w nos