Cześć!
Wpadł mi ostatnio do głowy taki oto pomysł:
Wprowadźmy taką poprawkę do ustawy o PSP, która umożliwi odbywanie praktyk członkom OSP w jednostkach JRG. Powodów, moim zdaniem sensownych, jest cała masa:
1. Z punktu widzenia JRG: rzadko który wóz w JRG ma pełną obsadę - po prostu nie ma tylu ludzi na zmianie. Szczególnie więc w okresach pożarów traw, lasów itp., ochotnicy mogliby 'wypełnić luki' w obsadzie JRG. (notabene, w USA (a jakże
) częstym rozwiązaniem w jednostkach jest system mieszany oparty na pełnoetatowych zawodowcach i ochotnikach). Małym kosztem więc (ubezpieczenie) zwiększa się obsada.
2. Z punktu widzenia OSP: chyba najlepszą metodą szkolenia jest nabywanie poprawnych wzorców zachowań od profesjonalistów. Zaliczyłem w życiu kilka kursów i żaden chyba nie dał mi tyle, co mogłoby mi dać odbycie powiedzmy 10 służb w JRG. Odbycie takich praktyk mogłyby też być warunkiem koniecznym do odbycia kursu dowódców OSP (w końcu jeśli ktoś ma dowodzić zastępem, musi posiadać pewien zasób umiejętności i prawidłowych zachowań). Ponadto, podczas tych samych pożarów traw, gdy zawodowcy cierpią na chroniczny niedobór ludzi, ochotnicy do akcji wyjeżdżają z 'ponad dopuszczalną' obsadą - bo wszyscy chcą jechać!
A więc: 'wilk syty i owca cała'.
Sprawa nie jest oczywiście taka prosta. Oto najważniejsze problemy do rozwiązania:
1. Wprowadzenie zapisów prawnych (nowela do ustawy o PSP?) umożliwiających odbywanie takich praktyk przez ochotników w JRG.
Praktykant taki:
2. musi posiadać odpowiednie badania lekarskie.
3. musi być odpowiednio przeszkolony (kurs szeregowych OSP czy może coś więcej?)
4. Dowództwo JRG musi mieć możliwość dokładnego zweryfikowania umiejętności potencjalnego praktykanta (test teoretyczny, praktyczny, rozmowa), oraz możliwość odmowy przyjęcia na praktykę chociażby dlatego, że dana osoba
wydaje im się nieodpowiedzialna. W końcu będą oni za praktykanta odpowiadać.
5. Można postawić zarzut, iż członek OSP nie ma odpowiedniego przeszkolenia. Ale czyż nie jest paradoksem, że delikwent w OSP dowodzi zastępem, a po przyjęciu do JRG do akcji może jeździć dopiero po ukończeniu kursu szeregowców?
Wiem, że cała sprawa brzmi trochę jak 'political fiction', ale jeśli jakieś roziązanie wydaje się być sensownym, to w końcu jest w sejmie jakieś lobby strażaków.
Co o tym wszystkim myślicie?
pozdrawiam
Witek