Autor Wątek: Zdanie Studentów  (Przeczytany 24800 razy)

Offline pszemek

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 428
Zdanie Studentów
« dnia: Grudzień 03, 2003, 23:59:27 »
Polecam do poczytania tekst z 'Pożarka' elgazetki studentów SGSP.  Ten artykuł dotyczy służby w szkolnej jednostce.


Swoją drogą z ciepłych kluch tego czasopisma we wcześniejszych numerach zaczęło się coś dziać i to jest bardzo pozytywny sygnał.

Ciekawy jestem opinii grupowiczów, z tego co się dowiedziałem tekst wywołuje spore emocje.
 
Każde społeczeństwo, które oddałoby trochę wolności żeby zyskać trochę bezpieczeństwa, nie zasługuje na żadne z nich i straci obydwa
Benjamin Franklin

Fałszywe kłamstwa - Foo Fighters

Offline aniolstroz

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 589
    • http://
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #1 dnia: Grudzień 04, 2003, 08:59:40 »
Hehe - w końcu ktoś napisał o tym w internecie. Dokładnie tak to wszystko wygląda i to nie tylko w SGSP ale i w SAPSP. Szkoła jeździ tylko do śmietników, traw i do przewalania słomy po pożarze stodoły czyli do czarnej roboty. Ja cały czas próbowałem z tym walczyć, niech chłopaki ze szkół sobie powyjeżdżają i się czegoś nauczą ale nic nie zdziałałem - olali mnie i wyjazdów ile było tyle jest nadal. Czy ktoś ma pomysł co należy zrobić aby to się zmieniło?
Proszę mi tylko wytłumaczyć kiedy Ci kadeci mają się nauczyć działania podczas akcji? Jak będą pracować na JRG i będą mieli pod swoim dowódctwem ludzi? Jeżeli o to chodzi to gratuluję rozsądku!!!
Niech ktoś w końcu przyjmie do wiadomości że po szkołach wychodzą ludzie z kwalifikacjami dowódczymi - tylko że są to ludzie którzy prawie nigdy (nielicznym szczęśliwcą się udało) nie brali udziału w poważnej akcji!!!
NA TEMAT NAUKI W SZKOŁACH POŻARNICZYCH MOŻNA BYŁOBY NAPISAĆ OBSZERNĄ KSIĘGĘ I WTEDY BY DOPIERO WYSZŁO JAK TO WSZYSTKO WYGLĄDA! A NIE JEST DOBRZE!

Offline Ajax

  • Pokój to tylko brak wojny.
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.310
  • Cały świat gra komedię!
    • http://
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #2 dnia: Grudzień 04, 2003, 10:52:28 »
Tak było jest i chyba jeszcze długo będzie!
Szkołę pożarniczą kończyłem ponad 20 lat temu  jak widzę i słyszę niewiele się przez ten okres w zakresie wyjazdów do różnych zdarzeń zmieniło. Szkoda bo faktycznie jest to jeden z najważniejszych czynników szkolenia. Same praktyki w jednostkach JRG niewiele tu zmienią.
Te nieliczne wyjazdy w ramach podziału bojowego były właśnie dysponowane jako tania siła robocza, choć i to nieraz było potrzebne. Służba wymaga zresztą gaszenia i działania w różnych sytuacjach nawet tych mało ciekawych jak śmietniki, koty na drzewach, modne ostatnio szerszenie itp. Dlatego zawsze z wielką ochotą zastępowaliśmy /braki kadrowe/ kolegów w jednostce zawodowej przy szkole. Praktyki w jednostkach terenowych dały w tym zakresie dużo, ale również w zależności gdzie się je odbywało. Ja miałem szczęście być dwukrotnie w dużym mieście i na brak wyjazdów nie mogłem narzekać. Jakoś to tak jest, że człowiek młody jest tego spragniony ciągnie go do ognia do pomocy innym nie patrząc na nic. Z czasem ta chęć pomocy napewno pozostaje, ale staramy się to zrobić profesjonalnie często jak najmniejszym kosztem własnym.
To, że są i często decydują ludzie i ludziska to nic nowego i obecnie w JRG, ale to juz odrębny temat.
Dobrze się dzieje, że tematy te poruszane są na łamach szkolnej gazetki może ktoś to sobie z czasem za którymś razem przemyśli. To tak na goraco.
Nie jeden brak wiedzy nadrabia wazeliną.

Offline czerwonypies

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 133
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #3 dnia: Grudzień 04, 2003, 12:47:37 »
Znam szkołę z której się wyjeżdża. Jednak nie z powodu właściwych uzgodnień pomiędzy komendantami, bo oni nie raz dali do zrozumienia, że temat ten mają w d.... Sprawa została załatwiona pomiędzy podziałem i dyspozytorami SK, którzy świetnie rozumieją taką potrzebę. Sami kiedyś również cierpieli z powodu niedostatku wyjazdów, więc teraz dokładają rękę do nauki innych. Nawet jeśli nie widzą bardzo dużego uzasadnienia do wysłania kolejnej jednostki to wiedzą, że warto wysłać szkołę w celu szkoleniowym. Ci sami dyspozytorzy nie wysyłają szkoły tylko do śmietników, ale do wszystkiego bez dyskryminacji. Śmietniki musi każdy poznać swoja drogą, więc nie ma co sie od nich uchylać.
pozdro

dyspozytor

  • Gość
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #4 dnia: Grudzień 04, 2003, 15:16:21 »
Proponuję zachować spokój. Jak wynika ze statystyk wszystkie JRG w większości gaszą śmietniki - nie tylko szkolne JRG. Przy każdej akcji można się czegoś nauczyć. Oczywiście przy większej - więcej. Ale pamietam największa i najdłuzszą akcję w moim dotychczasowym życiu, całe 5 godz. stałem przy hydrancie i tankowałem wozy - 500m od pożaru. Też wiele się nauczyłem.
dyspozytor

Offline Juhas

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 84
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #5 dnia: Grudzień 04, 2003, 16:09:23 »
"Czerwonypies" ja tez znam taką szkołe w której kadeci obsadzają wszystkie wozy pdziału bojowego i z tego co wiem są z tego zadowleni. Szkoła ta ma do zabezpieczenia bordzo duży obszar działania. Jeżdzi się tam nie tylko do śmietników ale wszystkich zdarzeń.
:) A jest to SA PSP W KRAKOWIE :)

Offline gorex

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 534
  • Nienagannie wyuzdany trzydziestolatek
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #6 dnia: Grudzień 07, 2003, 22:13:06 »
bezsensow jest wiecej, dla mnie bezsensem a wlasciwie podkladaniem tylka jest to ze goscie swiezo po szkole sa d-cami na szkolnym podziale. raz ze sami maja male lub zadne doswiadczenie dwa ze maja niepewna zaloge bo niesprawdzona i niezgrana. z mojego punktu widzenia podzial w szkole przeszkadza, a napewno nie pomaga,  zajecia podzialu sa nijak skoordynowane z zajeciami teoretycznymi.  pozdrawiam tu szefa zrg, dalej nosi dwie stacje? czy trzy komury?
Zrób na złość wszystkim- zacznij myśleć!
Nic tak nie psuje dyskusji jak dogłębna znajomość rzeczy. MH nr..

agent

  • Gość
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #7 dnia: Grudzień 08, 2003, 17:54:28 »
I tak trzymać! I nie popuszczać! Dwie radiostacje i trzy komórki oznaczają, że to ktoś ważny. Adiutanci w osobach ... też je noszą, bo są po prostu zawodowcami. He, He, aż nie mogę powstrzymać się ze śmiechu.
 

Offline Juhas

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 84
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #8 dnia: Grudzień 08, 2003, 19:09:54 »
"agent" ja znam takiego z OSP co sam przyjedzie do pożaru bo na załoge nie czeka i jedna radjostacja koło pasa, druga na kurtce, w kieszone komórka na na uchu zestawa nagłośnienia od kmórki. :)

Offline czak

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 8
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #9 dnia: Grudzień 10, 2003, 15:41:30 »
Nawiązując do dyskutowanego artykułu z „Pożarka” pozwolę sobie poczynić kilka uwag.
Myślę, że większość osób (zawłaszcza pracowników SGSP i innych szkół pożarniczych) zdaje sobie doskonale sprawę z tego że sukces szkolenia wiąże się z jednoczesnym wystąpieniem kilku czynników:
-   dobra kadra dydaktyczna,
-   właściwy sprzęt i materiały,
-   odpowiedni teren zajęć,
-   dobry program nauczania
Są to tak oczywiste sprawy, że nie wymagają chyba żadnego komentarza.
Problem nie jest w świadomości lecz w stanie faktycznym, no i co my tu mamy?!!

Młodzi gniewni a prowadzenie zajęć
Czy aż taką złą sprawą jest przyjmowanie młodych oficerów czy aspirantów na podział zwłaszcza do ośrodków szkolenia?  Oczywiście brak im doświadczenia ale........
W większości są to ludzie chętni do pracy chcący coś poprawić. Patrzący ze świeżością na różne sprawy w tym sprawy szkolenia innych. W wielu wypadkach nie załamujący się tym, że oberwie im się za niewinność (bo i tak bywa). A ponadto z moich obserwacji wynika, że błyskawicznie nadrabiają wszystkie braki w wyszkoleniu, kilka większych akcji parę zajęć w których asystują prowadzącemu i jeśli ktoś ma predyspozycję można powiedzieć że już wie o co chodzi. Uważam że tzw. „młodzi gniewni” wnoszą dużo dobrego.
Ktoś kto popracował kilka lat w PSP wie, że ciężko być ciągle chętnym i pełnym zapału. I tak ktoś kto wiele razy dostał za swoje nowatorstwo i inne rzeczy z „młodego gniewnego” powoli przekształca się w „starego wk....nego„.
Najlepszą sytuacją byłaby taka, że ktoś kto przez lata pracy nabrał dużego doświadczenia nadal ma zapał i nadal chętnie szkoli młodych...... ale ilu takich znacie???
Ja znam pojedyncze egzemplarze, na ile im jeszcze starczy siły???... Tego nikt nie wie.

Zaplecze poligonowe
Część szkół pożarniczych nie dysponuje żadnym stałym  zapleczem poligonowym, które jest niezbędne do pełnego i prawidłowego wykształcenia słuchaczy w zakresie praktycznego prowadzenia działań ratowniczo – gaśniczych.
A niektóre szkoły PSP, które mogą pochwalić się chociaż namiastką poligonu jak często z niego korzystają?
Wiele zasad postępowania w stanach zagrożenia należy ćwiczyć w warunkach bardzo zbliżonych do realnych sytuacji. Podstawowe ćwiczenia takie jak: prowadzenie linii gaśniczych po klatkach schodowych, prowadzenie linii gaśniczych po elewacjach budynków i ich nawadnianie, sposoby zabezpieczania linii gaśniczych, wchodzenie do zadymionych przestrzeni ich przeszukiwanie, metody wyważania drzwi do pomieszczeń, praca sprzętem specjalistycznym (np. piły mechaniczne, sprzęt hydrauliczny czy pneumatyczny) i wiele, wiele innych powinny zostać przeprowadzone na realnych obiektach i materiałach. Niestety do tej pory tego typu zajęcia są prowadzone na placach lub na boiskach a ćwiczący muszą wyobrażać sobie np., że prąd gaśniczy jest podawany do wnętrza budynku.
Wielu absolwentów szkół pożarniczych po ukończeniu uczelni trafia do pracy w różnych Jednostkach Ratowniczo – Gaśniczych. Zostają dowódcami sekcji, zmiany i nagle zostają postawieni w sytuacjach, w których muszą kierować ludźmi i działaniami ratowniczymi. Aby wydać dokładny rozkaz, polecenie trzeba wiedzieć jak podwładny powinien go wykonać.
Tak więc wydaje się niezbędnym stworzenie w przyszłości baz szkoleniowych przy wszystkich szkołach PSP, koniecznie wyposażonych w odpowiednie obiekty budowlane, materiały, środki pozoracji itp., zlokalizowanych w rozsądnych odległościach od szkól i miejscach gdzie można przeprowadzić zaplanowane ćwiczenia.

Sprzęt do ćwiczeń
   Kolejnym problemem jest sprzęt pożarniczy zabezpieczający teren operacyjny, biorący bezpośredni udział w akcjach i jednocześnie wykorzystywany do ćwiczeń. Ponieważ sprzęt będący w podziale bojowym powinien pozostawać w nienagannym stanie technicznym należałoby również pomyśleć o stworzeniu dodatkowej bazy sprzętowej przeznaczonej wyłącznie do zajęć. Zwłaszcza samochody i sprzęt wracający do podziału po zajęciach typu obozy kandydackie (normalna rzecz – gdzie się drwa rąbie tam drzazgi lecą) i czasami bardzo długo pozostaje wystawiony z podziału bojowego, co w sposób oczywisty odbija się na sprawach szkolenia - choćby na ilości wyjazdów.

Prawdziwe gaszenie   
Uważam, że bardzo ważnym elementem kształcenia jest udział kandydatów na oficerów czy aspirantów w prawdziwych akcjach ratowniczo gaśniczych prowadzonych na terenie Warszawy, Krakowa i innych większych miast. Zetknięcie się z sytuacjami stresogennymi towarzyszącymi pracy strażaka ratownika, obserwacja pracy zawodowych strażaków należących do innych JRG, pozwala na zebranie cennych doświadczeń, które na pewno zaowocują w momencie gdy dany człowiek będzie kierował podobnymi działaniami.
System kształcenia strażaków przyjęty w Polsce pozwalający osobom uczącym się bezpośrednio angażować się w realne działania ma niewątpliwie ogromne zalety !!! J

I tutaj muszę odnieść się bezpośrednio do uwag poczynionych przez autora artykułu „ZRG, o co tam chodzi?”
Nie mogę zgodzić się z autorem komentowanego artykułu, który mówi:

"Pożary" śmietników (np. na przystankach tramwajowych), bo o nich mowa, to dziwna konieczność fatygowania całego zastępu. A przecież nikt nie chce czuć się jak clown ... Zachodzę w głowę czy nie ma innego sposobu i czy naprawdę potrzebna jest cała obsada razem z dowódcą?
Należy tu jeszcze wspomnieć o innym dość drażniącym problemie związanym z wysyłaniem SGSP do tzw. czarnej roboty... Potrzebujesz siły roboczej? Nie chcesz tracić czasu? Zadzwoń po Szkołę...

widać, że patrzy na temat z trochę ograniczonej perspektywy i raczej ma pewne kompleksy aniżeli podnosi konkretne zarzuty.
Takich wyjazdów powinno być tysiące nawet do byle śmietników. Każdy wyjazd coś daje. Odpowiednie ustawienie samochodu na ruchliwej ulicy przy przystanku na którym pali się kosz Ø 30, bezpieczne opuszczenie samochodu, dojazd przed altankę śmietnikową po wąskich uliczkach osiedlowych, radzenie sobie z problemami takimi jak samochody, słupki, kwietniki blokujące wjazdy, słuchanie korespondencji prowadzonej przez dowódcę itp. To wszystko zostaje w głowie.
A czarna robota – także jest dla ludzi i młodemu strażakowi da więcej niż może się mu wydawać.

Ponadto po lekturze w/w artykułu utwierdzam się w wcześniej nabytym przekonaniu, że dzieje się coś dziwnego z naszym społeczeństwem. Coraz mniej samokrytyki przy jednoczesnej tendencji do oceniania i krytykowania wszystkich i wszystkiego. Dziwna rzecz, że największe larum podnoszą osoby, które same najmniej potrafią. Takich osób wśród uczących się z roku na rok jest coraz więcej.
I nie chodzi o to aby być zastraszonym i pokornym, i o to że nie wolno zauważyć że coś można ulepszyć a przełożonego należy postrzegać jako guru, który się nigdy nie myli i wolno mu wszystko.  Różni są ludzie zdarzają się więc i tacy przełożeni, którzy odreagowują np. problemy z życia rodzinnego na podwładnych. Jeśli tak jest to po to są odpowiednie procedury aby załatwiać takie sprawy. Przełożeni także maja swoich przełożonych.
Jednak bezsensowne dyskutowanie i poddawanie w wątpliwość różnych spraw których się nie rozumie powinno być tak samo piętnowane a jeśli trzeba także karane.
Pełnienie służby choćby wartowniczej w garażu. Jest także częścią nauki jaką pobiera się w szkole. Uczy między innymi obowiązkowości, odpowiedzialności. Wiadomo jest trochę ciężko bo trzeba wstać w nocy i popatrzeć czy faktycznie nikt nie zostawił samochodu przed bramami, a nie przespać się na krześle czy w samochodzie. Uprzedzając inne podobne pytania tego typu np. „Dlaczego nie mogę pełnić warty w klapkach tylko w ciężkich butach przecież to nie wpłynie na służbę tylko podniesie jej komfort.....”, itp. powiem tak:
Takie niby drobiazgi wydaje się, że bzdet a jednak coś. Gdy zaczniesz pracować większe prawdopodobieństwo, że sam będziesz pilnował wielu drobnych ale ważnych spraw.

Podsumowując i tak długą wypowiedź chcę tylko dodać:
·   uważam, że pomimo wyżej omówionych braków, wielokrotnie dzięki zaangażowaniu zwłaszcza młodych oficerów i aspirantów proces kształcenia nowych kadr w PSP idzie do przodu i wydaje mi się że nie jest aż tak źle, co nie znaczy że powinno być dużo lepiej.
·   Jeśli młody człowiek pobierający naukę wykaże minimum chęci i zaangażowania nawet z zajęć prowadzonych w niedoskonałych warunkach jest w stanie dużo wynieść.



 

Offline aniolstroz

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 589
    • http://
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #10 dnia: Grudzień 10, 2003, 18:40:45 »
Cytuj
Wielu absolwentów szkół pożarniczych po ukończeniu uczelni trafia do pracy w różnych Jednostkach Ratowniczo – Gaśniczych. Zostają dowódcami sekcji, zmiany i nagle zostają postawieni w sytuacjach, w których muszą kierować ludźmi i działaniami ratowniczymi. Aby wydać dokładny rozkaz, polecenie trzeba wiedzieć jak podwładny powinien go wykonać.

I tutaj uważam to za wielki błąd. To jest kompletny brak odpowiedzialności dając takiego kadecika po szkole na dowódcę zastępu, sekcji a tym bardziej zmiany. Taki człowiek powinien najpierw popracować sobie z 0,5 roku jako ratownik a dopiero poźniej wskoczyć na stanowisko dowodzenia. Musi nabrać doświadczenia i zapoznać się troszkę z ludźmi z którymi pracuje i dowiedzieć się czego może się po kim spodziewać!

Cytuj
Tak więc wydaje się niezbędnym stworzenie w przyszłości baz szkoleniowych przy wszystkich szkołach PSP, koniecznie wyposażonych w odpowiednie obiekty budowlane, materiały, środki pozoracji itp., zlokalizowanych w rozsądnych odległościach od szkól i miejscach gdzie można przeprowadzić zaplanowane ćwiczenia.

To powinno być obowiązkiem każdej szkoły! Po co szkoła która nie ma własnego poligonu? Czego ona ma nauczyć? Ale jeszcze jest jedna sprawa - jeżeli ten poligon już jest to niech on będzie maxymalnie wykorzystany!!!

Cytuj
Takich wyjazdów powinno być tysiące nawet do byle śmietników. Każdy wyjazd coś daje. Odpowiednie ustawienie samochodu na ruchliwej ulicy przy przystanku na którym pali się kosz Ø 30, bezpieczne opuszczenie samochodu, dojazd przed altankę śmietnikową po wąskich uliczkach osiedlowych, radzenie sobie z problemami takimi jak samochody, słupki, kwietniki blokujące wjazdy, słuchanie korespondencji prowadzonej przez dowódcę itp. To wszystko zostaje w głowie.
A czarna robota – także jest dla ludzi i młodemu strażakowi da więcej niż może się mu wydawać.

Zgodzę się z tym ale bez przesady inne akcje też są, a poza tym jak ustawić samochód to można bez problemu dowiedzieć się z książki! Mój znajomy przez całe 2 lata szkoły nie zaliczył żadnej poważnej akcji - jego najpoważniejszą akcją był pożar starej altanki gdzieś na zadupiu. A co to pożar mieszkania to chłopak nie ma pojęcia bo nigdy w takim czymś nie uczestniczył!

Cytuj
Uprzedzając inne podobne pytania tego typu np. „Dlaczego nie mogę pełnić warty w klapkach tylko w ciężkich butach przecież to nie wpłynie na służbę tylko podniesie jej komfort.....”, itp. powiem tak:
Takie niby drobiazgi wydaje się, że bzdet a jednak coś. Gdy zaczniesz pracować większe prawdopodobieństwo, że sam będziesz pilnował wielu drobnych ale ważnych spraw.

OKI rozumiem klapki to juz lekka przesada, ale w takim razie proszę mi powiedzieć na cholerę trzeba pełnić służbę wartowniczą w pełnym uzbrojeniu (razem z pasem i hełmem) - nawet wtedy kiedy na dworze jest prawie 30 stopni. To już jest lekkie hamstwo. Ale tak jest w szkołach!

 

Offline gorex

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 534
  • Nienagannie wyuzdany trzydziestolatek
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #11 dnia: Grudzień 10, 2003, 19:16:16 »
zgadzam sie z przedmowca co do dowodzenia przez mlodych. sam jezdzilem przez pol roku z tylu w pierwszej rocie, i lopaty ani szmaty wyprzec sie nie moge. jezdzilem za d-ca z duzym doswiadczeniem i obserwolalem jego prace, mysle ze duzo sie nauczylem. jego przewaga byla w czasie reakcji, podczas zdarzenia ja myslalem co bym zrobil a on juz mial to na ustach bo on wiedzial, juz te rzeczy robil wczesniej.
a skad sie bierze krytykanctwo np. w strazy? ano bo kazdy pozuje na madrale starego wyjadacza co wszytko w zyciu juz robil.
pamietam jak po kandydatce wrocilismy do szkoly no i pierwsza sluzba, szkolenie.
wykladowca zapytal: dzuo sie w zamczysku nauczyliscie? my ze troche, a on na to zebysmy to zapomnieli bo najwazniejsza jest praktyka i wszystko jest inne.
przyjalem jego tok myslenia bo on byl wykladowca, pozniej podczas pracy w JRG zmienilem zdanie. dlaczego? bo zasdy taktyki (to czego uczylismy sie w zamczysku) sa uniwersalne i moze nie zawsze wszystko sie robi ale sa prawdziwe. ale o co mi chodzilo. o to ze w SzJRG uczy sie praktylki w oderwaniu od teori, chaotycznie i nieskladnie. zajecia z pilarek i innych sprzetow? jesli ktos umial to nauczyl ale ten mlody nie bo nie umial.
co do mlodych gniewnych i kiedy sie staja starymi wkur... to mysle ze jest to wprost proporcjonalen do ilosci zawodow, rozczarowan.
co do pelnienia wart w pelnym uzbrojeniu i bez krzesla. dla mnie bzdura! czasy kiedy do strazy przyjmowano z conajwyzej wyksztaklcenim zawodowym sie skonczyly, mlodych strazakow trzeba przekonywac argumentami a nie "zamordyzmem" i "przez nogi do glowy"
choc uwazam ze twoj wywod na temat mlodych gniewnych i starych wku... bardzo mi sie podbal :D
mysle ze wniosles troche do tej dyskusji
 
Zrób na złość wszystkim- zacznij myśleć!
Nic tak nie psuje dyskusji jak dogłębna znajomość rzeczy. MH nr..

Offline czak

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 8
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #12 dnia: Grudzień 12, 2003, 13:11:37 »
Odpowiadając na posty przedmówców chciałem tylko dopowiedzieć - oczywiście zgadzam się z tym, że wyjazdów do zdarzeń większych powinno być dużo, bo one dają najwięcej. Myślałem, że to jasno wynika z mojej poprzedniej wypowiedzi. Jeśli jednak jest ich brak to dobre są także palące się śmietniki, zsypy, trawy, liście, przecięcie gałęzi leżącej na chodniku, przystawienie drabiny do okna na I piętrze i otwarcie mieszkania itp. bo takie akcje także uczą.

Co do tego, że młodzi trafiają od razu na stanowiska dowódców zastępu, sekcji mam następujące zdanie: Gdyby szkolenie wyglądało tak jak powinno wyglądać – czyli dużo praktycznych ćwiczeń, minimum kilka większych akcji, w których uczestniczył jako strażak ratownik (oprócz tego oczywiście wiedza zdobyta na zajęciach teoretycznych) to nie widzę problemu dla którego miałby nie być od razu d-ca i kierującym akcją.
Natomiast w obecnej sytuacji gdzie w niektórych szkołach główny nacisk położony był na prace techniczno budowlane w i innych na ściganie młodych a wyjazdów jest tyle co kot napłakał a jeszcze w innych doświadczenie zdobywa się głównie w akcjach bo nie ma prawdziwego zaplecza poligonowego i jeden ma na koncie ok. 60 - 80 wyjazdów  (znam takich zapaleńców którzy robią co mogą żeby mieć służbę na podziale) a inni nie dobili do 10. to jasne że wielką niewiadomą i ryzykiem jest wpuszczenie człowieka na przednie siedzenie. Lepiej żeby pojeździł 1 rok z tyłu i się uczył (tylko jaki sens wtedy ma szkoła? – sytuacja jest co najmniej schizofreniczna)

Pogląd że wykładowca, czy d-ca sekcji SzJRG powinien przekonywać studentów i kadetów i innych strażaków i tłumaczyć coś co nie powinno podlegać dyskusji mnie nie przekonuje. To nie jest zamordyzm. Tak po prostu ma być. To w szkole powinny być pilnowane pewne sprawy. Dam przykład.
Powiedzmy, że dojeżdżamy na miejsce akcji i każdy strażak pracujący w podziale (stary wyga) prowadząc korespondencję radiową powie mniej więcej:
„10 tu 24 na miejscu za chwilę sytuacja”
I jest to OK. wszyscy wszystko wiedzą i gitara gra. Ale czy w szkole też tak powinno być, czy nie lepiej jest zachować odpowiednią formę i powiedzieć np:
- 250-10 tu 250-24 odbiór
- tu 250-10 odbiór
- jestem na miejscu oznak zewnętrznych pożaru nie widzę, udaję się na rozpoznanie
- zrozumiałem - czekam na sytuację
To nic, że jak człowiek trafi do pracy życie nauczy go pewnego upraszczania. Najpierw niech młody strażak pozna jak powinno być, niech o tym wie a potem można od tego robić odstępstwa. Tak samo jest moim zdaniem z watami (nomeks z pasem i hełm jest dla mnie także przesadą, czy jeszcze tak gdzieś jest?), zmianą służby, meldowaniem się, odbieraniem telefonu itp.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich strażaków a zwłaszcza tych, którym kształcenie młodych nie jest obojętne - nie traćcie zapału nawet jeśli nie macie optymalnych warunków do pracy a od przełożonego najwyżej możecie doświadczyć ............. :angry:   :angry:  :angry:  :angry:
pozdro

 

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #13 dnia: Grudzień 12, 2003, 14:03:13 »
Cytuj
Powiedzmy, że dojeżdżamy na miejsce akcji i każdy strażak pracujący w podziale (stary wyga) prowadząc korespondencję radiową powie mniej więcej:
„10 tu 24 na miejscu za chwilę sytuacja”
I jest to OK. wszyscy wszystko wiedzą i gitara gra. Ale czy w szkole też tak powinno być, czy nie lepiej jest zachować odpowiednią formę i powiedzieć np:
- 250-10 tu 250-24 odbiór
- tu 250-10 odbiór
- jestem na miejscu oznak zewnętrznych pożaru nie widzę, udaję się na rozpoznanie
- zrozumiałem - czekam na sytuację
To nic, że jak człowiek trafi do pracy życie nauczy go pewnego upraszczania. Najpierw niech młody strażak pozna jak powinno być, niech o tym wie a potem można od tego robić odstępstwa.
Dodam swoje dwa grosze. Czaku! Twoje słowa które przytoczyłem to właśnie jest schizofernia. Bo jeśli w praktyce informacja przekazana może być szybciej i prościej i każdy ją zrozumie to po co wymyślać poprawne formalnie formułki jeśli potem się ich nie stosuje. Jaki jest cel nauki takich formułek? Moim zdaniem to jest szkodliwe, bo od razu zakładamy, że to czego uczy się w szkole, w praktyce wygląda inaczej. A raz nabyte zachowanie tego typu może przenieść się i na te obszary które uczone były w sposób prawidłowy. "No bo jak nam powiedzieli, że z tą komunikacją radiową w praktyce jest inaczej, to pewnie z aparatami też..."  :o

Ja wyznaję taka zasadę, jeśli chodzi o ćwiczenia: "Train the way you fight and fight the way you train", czyli "Ćwicz w sposób w jaki przyjdzie Ci walczyć i walcz w sposób jaki wyćwiczyłeś". Wszystko inne jest większą lub mniejszą stratą czasu, i może się okazać wręcz szkodliwe (inny przykład: tzw. "zbiórka za wozem" po przyjeździe na miejsce akcji - czysta paranoja. Nikt tego w praktyce nie robi, a w każdej książce z taktyki od tego się zaczyna).

Co do procesu szkolenia w szkołach pożarniczych (np. SGSP) też pozwolę sobie skomentować (jako nauczyciel akademicki (politechnika) chyba mam prawo). Mam pewne wątpliwości co do tego procesu. Przychodzi "gówniarz" (przepraszam za wyrażenie) prosto po maturze, studiuje przez cztery lata, do akcji wyjeżdża tyle co kot napłakał i od razu ma kierować strażakami w JRG? Rozumiem, że po czterech latach można stać się inżynierem i pewnie wiedzę techniczną chłopaki po szkole mają niezłą. Ale od razu dowodzić akcjami? Dowodzenia nie można się nauczyć w zaciszu laboratorium. To jest coś co najpierw trzeba zaobserwować u innych.
Ja bym to zrobił tak. Zdaje młody człowiek do SGSP i przez pierwszy rok nie robi nic tylko jeździ do akcji w JRG w dużym mieście (JRG mającej dużo wyjazdów). W tym okresie, nie różni się niczym od zwykłego strażaka - no może tym, że więcej się od niego wymaga (nawet dużo więcej - czemu nie nakazać mu opanowania części materiału teoretycznego?). Oczywiście po unitarce ma pełne przeszkolenie pozwalające mu na używanie aparatów, sprzętu hydraulicznego itp. Jeśli zaliczy rok, nie da plamy, to może zacząć studia w SGSP.

pozdrawiam
Witek
« Ostatnia zmiana: Grudzień 12, 2003, 14:05:02 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline aniolstroz

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 589
    • http://
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #14 dnia: Grudzień 12, 2003, 15:05:36 »
Cytuj
Co do tego, że młodzi trafiają od razu na stanowiska dowódców zastępu, sekcji mam następujące zdanie: Gdyby szkolenie wyglądało tak jak powinno wyglądać – czyli dużo praktycznych ćwiczeń, minimum kilka większych akcji, w których uczestniczył jako strażak ratownik (oprócz tego oczywiście wiedza zdobyta na zajęciach teoretycznych) to nie widzę problemu dla którego miałby nie być od razu d-ca i kierującym akcją.
Natomiast w obecnej sytuacji gdzie w niektórych szkołach główny nacisk położony był na prace techniczno budowlane w i innych na ściganie młodych a wyjazdów jest tyle co kot napłakał a jeszcze w innych doświadczenie zdobywa się głównie w akcjach bo nie ma prawdziwego zaplecza poligonowego i jeden ma na koncie ok. 60 - 80 wyjazdów (znam takich zapaleńców którzy robią co mogą żeby mieć służbę na podziale) a inni nie dobili do 10. to jasne że wielką niewiadomą i ryzykiem jest wpuszczenie człowieka na przednie siedzenie. Lepiej żeby pojeździł 1 rok z tyłu i się uczył (tylko jaki sens wtedy ma szkoła? – sytuacja jest co najmniej schizofreniczna)

Zgodzę się z tym pierwszym stwierdzeniem że jakby szkoły robiły wszystko według wytycznych programowych i byłoby dużo wyjazdów to kadeci kończący szkołę byliby odrazu dobrymi dowódcami. Co do tych 60-80 wyjazdów (60 - tyle średnio robi kadet przez 2 lata pobytu w szkole)  - taki człowiek to też wielka niewiadoma bo 90% tych wyjazdów to trawa, śmietniki i inne pierdołki. Szkoły są potrzebne bo mimo że doświadczenia człowiek w nich nie nabierze to jednak nauczy się prawidłowych postaw strażaka!

 

Offline arkadiusz

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 256
    • http://www.ratownictwo.galeria.prv.pl
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #15 dnia: Grudzień 12, 2003, 17:33:58 »
panowie strazacy..przeciez wszyscy wiemy jaka jesty definicja pożaru..prawda...mamy taki obowiązek gnać do pozaru niesety,po to jesteście w jednostkach straży aby zapobiegać nieszczęściom a co do śmietników,,i od takiej błachej rzeczy może powstać wielki pożar i wtedy jedna sekcja np.gba na starze 244 nie pomoże ,,zastanówmy sie panowie..taka dola .nie narzekajmy...pozdrawiam kolegów strażaków

Offline czak

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 8
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #16 dnia: Grudzień 14, 2003, 11:16:29 »
Witku!!
Pozwolę nie zgodzić się z twoim zdaniem (a przynajmniej nie całkowicie). Oczywiście, że masz rację mówiąc  "Ćwicz w sposób w jaki przyjdzie Ci walczyć i walcz w sposób jaki wyćwiczyłeś". Sam wyznaję taką zasadę i nie widzę jej sprzeczności z tym co wcześniej mówiłem.
Masz także całkowitą słuszność jeśli chodzi o „zbiórkę za wozem” – to niema nic wspólnego z rzeczywistością i jest to pewien archaizm, który pozostał w podręcznikach. (jeśli jeszcze ktoś tak uczy młodych to chyba tylko dla folkloru).
Jednak to co mówisz
Cytuj
„Jaki jest cel nauki takich formułek? Moim zdaniem to jest szkodliwe, bo od razu zakładamy, że to czego uczy się w szkole, w praktyce wygląda inaczej”.
w odniesieniu do choćby podanego przeze mnie przykładu nie jest prawdziwe. Najprawdopodobniej (jako nauczyciel akademicki) nie znasz od środka pracy strażaka podziałowca.

Powiem dlaczego nie widzę sprzeczności i dlaczego warto uczyć tak jak mówią reguły.
Wróćmy do przykładu z korespondencja radiową.
Powiedzmy że strażak (stary wyga) jeździ do akcji już x lat. Z swoim dyspozytorem tak się rozumieją, że wystarczyłoby gdyby po dojeździe powiedział tylko „na miejscu” a dyspozytor pozna go po głosie i już będzie wszystko wiedział. Ale teraz wyobraźmy sobie że nasz stary wyga jeżdżący od lat w swoim rejonie w Toruniu dostaje polecenie wyjazdu do Gdańska do  rafinerii bo tam zapalił się zbiornik z benzyną i ściągają sprzęt z wielu rejonów Polski. I co wtedy? Kto go pozna po głosie gdy powie, że jest na miejscu?
Powiem tak
Nie warto rozpoczynać nauki jazdy na rowerze od uczenia jazdy na jednym kole.
Najpierw nauczmy wszystkich jeździć na kołach dwóch. Potem jak ktoś jest dobry i jest mu wygodnie niech sobie jeździ na jednym albo przednim albo tylnim. Ale gdy przyjdzie jechać w peletonie to żeby nie był zagrożeniem dla innych musi umieć jechać normalnie!!!
I zadaniem szkoły jest właśnie uczenie jazdy na dwóch kołach.
Przykład z aparatami także nie jest trafiony bo to szkoła właśnie uczy zakładania aparatu w sytuacjach nawet pozornie nie groźnych. Wiele razy przy współdziałaniu różnych jednostek jest tak, niewielkie zadymienie (powiedzmy dogaszanie wagonu kolejowego) strażacy z JRG z miasta (stare wygi) zasuwają bez sprzętu ochrony dróg oddechowych a biedni kadeci czy pchory z SGSP męczą się w aparatach (co czasami nawet wzbudza lekkie zdziwienie, żeby nie powiedzieć kpiny). No i co mam ich od razu uczyć jazdy bez trzymanki? bo tak robi się w praktyce, bo potem jest kłopot trzeba rozkręcać aparaty, męczyć się z ładowaniem butli, myć maski a w ogóle to pracować w aparacie jest cholernie niewygodnie???  

Co do procesu szkolenia - pomysł z reformą bardzo mi się podoba, ale nie jest nowy. Tak już sobie gdybaliśmy będąc na studiach jakieś 10 lat temu. A przed nami pewnie robili to inni. Wiele jest rozwiązań w Szwecji uczy się tak w Angli inaczej a u nas tak.  Jeśli wszystkie założenia byłyby realizowane to myślę, że tak czy tak cel zostanie osiągnięty. Problem jest tylko w prawidłowej realizacji założeń.

 

Offline czerwonypies

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 133
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #17 dnia: Grudzień 14, 2003, 19:28:26 »
CZAK
Aby dokładnie odnieść się do twojej wcześniejszej wypowiedzi, rozbiorę ją trochę na czynniki:

Czy aż taką złą sprawą jest przyjmowanie młodych oficerów czy aspirantów na podział zwłaszcza do ośrodków szkolenia?

Autorytetu nie można zbudować deklarując swą wiedzę . To powstaje samo w odczuciach słuchaczy, czy uczniów. Myślę, że jesteś w stanie stwierdzić czy twój adwersarz to fachowiec, czy łgarz i ściemniacz? Jak według ciebie odbiorą słuchacze wykładowcę , nauczyciela, który zacznie od tego, że jego doświadczenie pochodzi ze szkoły i to wszystko? Jak ty odbierzesz takiego prelegenta. Jeśli spotkasz osobę, o której wiesz, że ma bogate, długotrwałe doświadczenie to twój stosunek do niej jako fachowca będzie sądzę inny.

są to ludzie chętni do pracy – to jest argument, ale nie zawiera wszystkiego. Tej chęci to tylko im pozazdrościć oby trwała jak najdłużej. Nie jest to jednak ugruntowana wiedza.

błyskawicznie nadrabiają wszystkie braki w wyszkoleniu
doświadczenia nie można nabyć błyskawicznie.

„młodzi gniewni” wnoszą dużo dobrego.
Tu podpisuje się dwoma rękoma.

ciężko być ciągle chętnym i pełnym zapału.
Ciężko ale jest to możliwe.

ale ilu takich znacie???
Na szczęście paru znamy.

Zostają dowódcami sekcji, zmiany i nagle zostają postawieni w sytuacjach, w których muszą kierować ludźmi i działaniami ratowniczymi. Aby wydać dokładny rozkaz,
Tutaj zaczynamy mieć to samo zdanie a brzmi ono jak wątpliwości jednak, pomimo że na początku twierdziłeś, że tak nie jest.

Pełnienie służby choćby wartowniczej w garażu
Warta wynika z tego, że wszyscy „odrabiają” wojsko więc żeby się nazywało to warta jest. Czy wolelibyście nie mieć wart i po szkole iść do wojska? To chyba jest jasne i nie tak bardzo bolesne, prawda?

Co do reszty to jestem z tobą.
pozdro
 

Offline gorex

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 534
  • Nienagannie wyuzdany trzydziestolatek
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #18 dnia: Grudzień 14, 2003, 20:30:16 »
zgadzam sie z Czerwonym psem, co do jednego niestety nie.
warta? czy tym odrabiasz sluzbe wojskowa? raczej nie bo np. pilegniarze nie maja wart przy lozkach chorych.
nie pam,ietam tych czasow ale czy Junacy pelnili warty?
Zrób na złość wszystkim- zacznij myśleć!
Nic tak nie psuje dyskusji jak dogłębna znajomość rzeczy. MH nr..

Offline czerwonypies

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 133
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #19 dnia: Grudzień 14, 2003, 21:43:44 »
Junacy mieli warty, ale nie o to chodzi. Nie twierdzę, że to jest dobre, czy ma sens, tylko wiem skąd to pochodzi. To jest pseudo uzasadnienie - jednak takie zdanie możesz spotkać.
pozdro

Offline czak

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 8
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #20 dnia: Grudzień 14, 2003, 23:24:20 »
czak do czerwonypies
Ja za to zgadzam się z twoją ostatnią wypowiedzią w całości :) .
Oczywiste, że nikt nie zbuduje autorytetu jak powie jestem gość i na tym koniec........... Młodzi mają plusy i minusy. I tak też mówiłem. I mówiłem że optymalną sprawą jest żeby to był człowiek z doświadczeniem i z zapałem jak u młodzieńca. Chciałem tylko zauważyć, że czasami ktoś z doświadczeniem (szumnie powiedziane tutaj następny wątek dyskusji co to jest doświadczenie – na potrzebę chwili interpretuję to tak, że popracował już parę lat i niejedno widział) może być wielkim 0 (wiem bo z jednym takim pracuję, a jak wezmę pod uwagę 8-mio godzinnych to nawet nie z jednym tylko z dwoma - nie radzą sbie z ludźmi i są ciency we wszystkim a o sobie myślą niewiadomo co), a młody skromny człowiek, który przyszedł do pracy po szkole i nie krył przed nikim, że nie wie tego i tego ale błyskawicznie nadrabia zaległości i przykłada się do pracy jak może najlepiej - jest dla mnie gościem i mimo pewnej niewiedzy ani  na moment nie traci autorytetu.
Nie wiem czy to jest reguła taką prawidłowość widzę wokół siebie.
Hej
 

Offline czerwonypies

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 133
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #21 dnia: Grudzień 14, 2003, 23:34:24 »
I tutaj dochodzimy do porozumienia.Temu właśnie służą rzeczowe dyskusje.
Teraz mogę przybić tobie piątkę.
pozdro

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #22 dnia: Grudzień 15, 2003, 08:45:22 »
Cytuj
Powiem dlaczego nie widzę sprzeczności i dlaczego warto uczyć tak jak mówią reguły.
Wróćmy do przykładu z korespondencja radiową.
Tu mnie przekonałeś. A co do aparatów, to też przyznaję rację i cieszę się, że kadetów uczy się używania aparatów jak najczęściej.
Pracy na podziale faktycznie nie znam od środka osobiście - nie można w życiu robić wszystkiego  :) - choć akurat przez radio nagadałem się przy akcjach sporo. Ale nie o tym chciałem gadać.
Myślę, że obaj zgadzamy się z tym, że czymś wyjątkowo złym jest rozdzwięk pomiędzy szkoleniem a praktyką. I nie mam tu na myśli praktyki w złym tego słowa znaczeniu (np. udawanie bohaterów i nieużywanie aparatów). Kolejnym przykładem rozdzwięku (podobnie jak "zbiórka za wozem") jest szkolenie z rozwinięcia (ogólnie pojętego) w którym uczy się strażaków po której stronie węża należy chodzić itp.

pozdrawiam serdecznie
Witek
« Ostatnia zmiana: Grudzień 15, 2003, 08:45:59 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

agent

  • Gość
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #23 dnia: Grudzień 15, 2003, 19:21:50 »
Panowie, strasznie filozofujecie (ale rozsądnie) i zeszliście z głównego tematu, który powinien brzmieć: W pewnej instytucji nie dzieje się dobrze (vide: pierwsze posty) i to z winy pewnych ludzi, czego nie wolno ukrywać. Z postów zamieszczonych powyżej można poznać tych pracujących w... i wiedzących w czym jest problem. A może Ci dwaj z postu Czaka coś napiszą. Może też mają coś ciekawego do powiedzenia.
Trzymajcie się ciepło i poręczy!

kik

  • Gość
Zdanie Studentów
« Odpowiedź #24 dnia: Grudzień 17, 2003, 12:08:35 »
dam wam przyklad.jestem starym wk.. prawie emeryt.przez 24 lata na 1-szej lini jako d-ca zmiany i nigdy  ale to nigdy przy akcji nie wydawalem rozkazu bojowego.natomiast przy każdej kontroli był to czynnik oceniania mnie przez korpus oficerski.i tak przez te lata tkwiłem w paranoidalnej sytuacji zawodowej.takich przykładów jest6 wiele.młodzi ..zróbcie sobie dobrze i zmiencie to!!
pozdrawiam