Szanowni Panowie,
jestem podchorążym i lektura tego tematu poruszyła mnie na tyle, żeby odnieść się z mojej perspektywy do poruszonych wątków.
Uważam że podwyżka jest słuszna i na uczciwym do naszego zakresu obowiązków poziomie.
Każdy rzuca kwotami 3000zł, 4000zł, a tak na prawdę kwoty deklarowane w rozporządzeniu zaczynają się od 2500zł na pierwszym roku do około 3500zł na ostatnim.
Wyższy jest dodatek za naukę, ale też i wyższe są wymagania. Jeśli kiedyś za średnią powyżej 4.0 (czyt. dobre wyniki w nauce) otrzymywałem dodatek w wysokości 5zł na miesiąc, to pozostawało mi to nazwać żartem. Teraz wymagania się zwiększyły do średniej 4.2 i co ważne ZALICZENIA wszystkich PRZEDMIOTÓW W PIERWSZYM TERMINIE, mimo że panują różne opinie co do poziomu nauki na szkole, uzyskanie kompletu zaliczeń za pierwszym podejściem nie jest sprawą tak prostą, a zaproponowany dodatek za dobre i bardzo dobre wyniki w nauce jest dobrym motywatorem do nauki. Jednocześnie spodziewam się, że tego typu rozwiązanie wywoła "dręczenie" wykładowców, co z kolei wpłynie na zwiększenie przez nich wymagań - skutek, wydaje mi się z mojej perspektywy, pozytywny.
Mówicie Panowie o dyżurach domowych i porównujecie je do dyżurów w Centralnym Odwodzie Operacyjnym, ale podczas dyżuru domowego ma swobodę działania przy zachowaniu dyspozycyjności, natomiast odwód zobligowany jest do przebywania na terenie koszar, nie można wyjść nawet do sklepu za płot. Poza tym w ostatnim czasie był wielokrotnie dysponowany do działań. Wyjazdy na warszawskie dworce, gdzie trafiały się nawet kilka razy w tygodniu, przy jednoczesnym zachowaniu gotowości odwodu operacyjnego, odbywających się zajęciach akademickich, pozostałych służbach. To nie było łatwe, ale nikt wtedy nie protestował, tylko robił to co do niego należało. Do tego jeszcze dyspozycje do szpitala tymczasowego na stadionie narodowym, gdzie przez kilka tygodni porządkowano łóżka i całe wyposażenie. Wyjazd nad Odrę do odłowu śniętych ryb. Nie było tego mało.
Mamy też służby, nie tylko na szkole, codziennie 13 podchorążych pełni służbę na szkolnym JRG, a są też wyjazdy na JRG KM PSP Warszawy jak i powiaty ościenne. Jest to średnio 3-4 służby podziałowe na miesiąc, do tego służby na biurach przepustek, nie jest ich wiele, ale zawsze to jakieś zobowiązanie. Poza tym nauka. Nie jest to trudne, ale wymaga poświęcenia czasu.
Kolejny mały punkt - kompania reprezentacyjna. Obchodziliśmy w ubiegłym roku 30 powołania PSP, spora ilość funkcjonariuszy chyba zdaje sobie sprawę jak duża ilość treningów była przeprowadzana przed tą uroczystością. Obchody Narodowego Święta Niepodległości, obchody Dnia Strażaka, tam nie idzie się z marszu, ćwiczy co najmniej miesiąc wcześniej, dobrze to wiecie. A to nie są jedyne uroczystości, na których widać można podchorążych, czy kadetów.
Sporo głosów mówi że za dużo nam zaoferowano, ale każdy będąc na naszym miejscu by się cieszył takimi zmianami. Prawda, jeden wszystko przebaluje, drugi wyda na głupoty, ale trzeci zainwestuje w siebie, w rozwój, może odciąży rodziców, będzie miał za co pojechać w góry czy na wakacje. Odpoczynek też jest potrzebny.
Mogłoby zostać jak jest, ale wtedy, kiedy ktoś dostaje 400zł a potrzebuje więcej to odpuszcza naukę, woli poświęcić dzień, dwa, żeby pójść i zarobić parę złotych.
Szedłem do tej szkoły wiedząc że kokosów tam nie dostanę, że po szkole też nie będzie zarobków, które zwalają z nóg, jednak skoro chciałem takiej pracy, uważam że będzie dawała mi satysfakcję więc zarobki to nie wszystko. Teraz może pojawiłby się argument "młody ale jak przyjdzie się samemu utrzymać to zobaczysz jednak że pieniądze się liczą", ale przed chwilą pisaliście że pchorki nie potrzebują kasy na utrzymanie, bo szkoła daje im wikt i opierunek, to jak to jest.
Pieniądze są ważne bo nie da się bez ich odpowiedniej ilości wyżyć, ale też przecież co to za życie bez pracy z satysfakcją.
Mi ta kasa pozwoli na zdobywanie nowych uprawnień, na które nigdy bym sobie nie mógł pozwolić, część z nich jest typową zajawką niezwiązaną ze strażą, a część ma realne przełożenie na działania w straży.
WAT dostaje znacznie więcej pieniędzy, zawsze było to dla nas policzkiem, teraz też dysproporcja będzie wyraźna, ale ja nie wiem co chłopaki na akademiach wojskowych robią, może więcej, może mniej, takie pieniądze dostają i nikt tutaj nie wyrzuca, że zarabiają za dużo. To ponowię pytanie przedmówcy - Czym różni się podchorąży wojskowy i w straży? Czym kadet i elew? Mundurem, zakresem wiedzy, specjalizacją, ale chyba jeden i drugi powinien za pierwszy cel mieć służbę ojczyźnie, przecież jeden i drugi dobrowolnie wybrał swoją ścieżkę i przez ten wybór nie może pozwolić sobie na lekceważenie swoich obowiązków.
Więc Panowie, nie obraźcie się że podchorąży tak was nazwie - koledzy, nie bądźcie złośliwi. Nikt wam nie ujmuje od ust, żeby dać nam.
Nie róbcie atmosfery wcześniej wspomnianego psa ogrodnika, cieszcie się że coś się zmienia, i pracujcie na poprawę warunków w formacji, pod każdym względem, kadrowym, koleżeńskim, bo te zmiany zaczynają się też od nas.
Pozdrawiam i życzę wszystkim najlepszych przełożonych, kokosów na koncie i satysfakcji z pracy