Pochylona cześć to moim zdaniem prawidłowa argumentacja bo na 100% zachęci ludzi do dziennego kształcenia... Ale ja uważam, że to kształcenie to relikt przeszłości który powinien zniknąć dawno temu bo blokuje ścieżkę awansu kilkuset strażakom rocznie...
Zgadzam się w 100%. Dawno temu już mówiłem, że powinna być tylko jedna droga dostania się do PSP - "nabór z ulicy". Po skończeniu stażu (3-5 lat) dany strażak miałby się określić gdzie by się widział w przyszłości. Jeśli biuro to skierować go do SGSP (tam nauczyc prawoznawstwa, tabelek, Excela itd). Jeśli podział (kierowca lub ratownik) to konkretna podoficerka z możliwością zrobienia dodatkowych uprawnień obsługi sprzętu itp. Jeśli d-ca zastępu to aspirantka (dowodzenie, taktyka strategia, planowanie, zarządzanie ludźmi itp.)
Zaraz pewnie spadnie na mnie krytyka, ale to tylko moje nic nieznaczące zdanie. Ot taka moja wizja. Okres stażu to byłby też okres, podczas którego przełożeni mieliby czas na ocenienie, czy dany strażak w ogóle nadaje się do biura, czy nadaje się na dowódcę itp. Nikt mi nie powie, że młody oficer po szkole jest bardziej doświadczony niż podoficer z 10-letnim stażem. Niestety na dziennych szkołach nie da się nauczyć najważniejszego, czyli doświadczenia. Doświadczenie to tylko i wyłącznie praktyka w boju i powiązane z tym treningi. Nie oszukujmy się. Nie każdy oficer po SGSP nadaje się na oficera, tak samo nie każdy aspirant po aspirantce nadaje się na aspiranta itd. Obecnie młodzi ludzie w wieku 20-25 lat są przyjmowani do szkół dziennych, często nie mając pojęcia jak ta służba wygląda i jakie będą ich obowiązki za kilka lat.
Jeśli chodzi o porównanie czemu student wat ma mieć lepiej niż sgsp, to zapytajmy czemu strażak pb ma mieć gorzej niż szeregowy żołnierz.
No i wreszcie ktoś mądrze i konkretnie napisał. No właśnie? Dlaczego? To właśnie powinien być cel, żeby gonić inne służby w wielkości wypłaty i dodatków. Z roku na rok coraz więcej wyjazdów do zdarzeń, coraz więcej nowych obowiązków i zagrożeń przy zdarzeniach, więc chyba agrumentów wymyślać na siłę nie potrzeba?
Podwyżka sama w sobie moim zdaniem jest ok. Jeśli dążymy do porównywalnych zarobków z innymi służbami to jak najbardziej kwota jest słuszna. Jeśli natomiast nie ma planów dążenia do podniesienia poziomu wypłat wszystkich funkcjonariuszy PSP do poziomu jaki jest w innych służbach to chyba trochę za duża ta kwota, bo wyjdzie na to, że Ci na samym dole znowu mają najgorzej, a im nikt wyżywienia i zakwaterowania nie funduje. 4000 to po ukończeniu stażu się nie zarabia (netto), a wiadomo, że na szkołach młodzi to podatku nie płacą.
Problem tkwi chyba jednak w tym, że taka zmiana w żołdzie następuje w momencie gdy wszystkich dotyka mega inflacja, nie ma kasy na podwyżki, a na żołdy są. Czyli dbamy o tych, przed którymi dopiero faktyczna służba będzie i mają zapewnione warunki bytowe, a nie o tych którzy już ją pełnią i muszą jakoś się utrzymać.
Też tak mi się wydaje, że gdyby próba podniesienia żołdu odbyła się w innym czasie, to nie było by takiego zainteresowania tym tematem i emocje byłyby znacznie mniejsze.
Ps. Wojsko jest liczone z innego budżetu niż my…
Zgadza się. Sporo nam do nich brakuje, ale pomimo tego powinniśmy dążyć do porównywalnych zarobków. Wiem, że inny budżet, wiem, że inny zakres obowiązków itp., ale jest się do czego/kogo odnieść.