Koledzy, pomyślcie na spokojnie komu najbardziej jest na rękę, że związki w straży i środowisko jest skłócone jak dawno nie było... Sam mam swoje zdanie na ten temat, podparte przykładami z życia, które absolutnie nie powinny moim zdaniem mieć miejsca w działalności związkowej, ale to że wyleję żale na forum niczego nie zmieni w służbie (chociaż nieraz z bezsilności chciałoby się to wszystko wykrzyczeć).
Czytają nas czołowi działacze poszczególnych związków, może najwyższa pora zakopać ten topór niezgody, każda strona schować dumę do kieszeni, siąść przy stole jak dorośli mężczyźni, powiedzieć co kogo bolało i nie podobało się w drugiej stronie, podać sobie rękę i wypracować wspólne stanowisko, o które zawalczą wspólnie ramię w ramię nasze związki? Im dalej w to zabrniemy tym będzie ciężej - a dopiero historia oceni kto miał rację.
Gwarantuję Wam, że członkowie każdego związku właśnie tego oczekują - stanowczego działania, transparentności i słuchania głosu ludzi od samego dołu, walki o takie rozwiązania, które same za siebie będą mówiły, że są dobre dla ludzi, bez potrzeby pisania o spektakularnych sukcesach, które dla wielu są kroplą w morzu potrzeb - a to można osiągnąć tylko wspólnie. Wprowadzić transparentność w kierowaniu na szkoły i przeszkolenia, zawalczyć wszyscy solidarnie o zapisanie corocznej waloryzacji uposażeń - tak jak np. w ochronie zdrowia - gospodarka idzie do przodu - wypłaty też do góry itp.
Jest mnóstwo rzeczy, które wymagają pochylenia się nad nimi a my zamiast to robić spieramy się i naskakujemy jedni na drugich. Wiem, że to idylliczne słowa, ale może jednak warto je sobie przemyśleć. Rozmawiając z funkcjonariuszami w komendach powiatowych/miejskich słyszy się mnóstwo głosów niezadowolenia, udawanie że jest świetnie nie poprawi sytuacji. Liczę, że jeszcze kiedy będę w służbie przyjdzie dzień, że pod pismami do KG i porozumieniami będą pojawiać się obok siebie 3 pieczątki związków pod jednym, wspólnym stanowiskiem.