Pozwolę sobie na ocenę przedmówców - sądzę, że żaden z was nie był etatowym dyżurnym SK. Zapraszam tam, jeśli twierdzicie, że na SK można bąki zbijać...
Oczywiście, są paradoksy, że dyżurni nic nie robią i operacyjna chciałaby się takich pozbyć, ale w większości komend SK to kara, więc nikt nie jest chętny na zmianę stanowiska.
Jestem na takim jednoosobowym stanowisku i czekam z niecierpliwością, kiedy nadejdzie dzień gdy będziemy w podwojonym składzie na SK. Ciekawe, że na JRG jak cały dzień nie ma wyjazdu, to nikt nie mówi, że się obijają i co to za poroniony pomysł dawać 8-mego na zmianę. Nie zapominajcie proszę, że SK to serce straży - tam zaczyna się i kończy każda akcja. Jeśli ktoś chce szukać ekonomicznych rozwiązań w straży pożarnej, to w większości przypadków okaże się, że PSP powinno przestać istnieć, bo generuje większe koszty niż ratuje mienia.
Operacyjna ledwo co zipie (mówię o 8-godzinnych), pracy coraz więcej - zakładam, że będzie dużo z tej działki zrzucone na dół (której i tak już jest ogrom, bo nie ma dnia, w którym nie trzeba czegoś aktualizować, analizować, podsumowywać, zliczać itd.). Do tego dochodzi duży zakres zadań z ochrony ludności, o których podziałowcy nawet nie będą wiedzieli, bo po co mają się interesować nieswoją robotą.
Mógłbym napisać tutaj rozprawkę na temat zasadności zwiększania stanów etatowych na SK, ale jak ktoś będzie z góry sceptycznie nastawiony, to szkoda mi poświęcać czas na to.