Nowe przepisy o szkoleniu wyraźnie stanowią, że aby zachować dotychczas nabyte uprawnienia (tzn. szeregowców, itp.) należy uzupełnić wyszkolenie m.in. o tematykę związaną z bhp oraz sprzętem ODO.
To kilkadziesiąt godzin "uczciwego" szkolenia. Teoretycznie do chwili ukończenia tego szkolenia uzupełniającego nikt nie ma nawet najmniejszych (najniższych) uprawnień do uczestnictwa w akcjach ratowniczych (pomijam oczywiście strażaków PSP, którzy w "wolnym" czasie są także czynnymi członkami OSP).
W takim razie jak już napisano wcześniej należałoby wyłączyć z podziału bojowego wszystkie jednostki OSP. Na jak długo? Przecież nawet na 1 dzień to jest absurd! A wypadałoby na dłuuugo.
Czy ktoś z tych mądralińskich "na górze" zdaje sobie sprawę ile czasu potrzeba komendzie powiatowej PSP na przeszkolenie (uzupełnienie przeszkolenia) wszystkich członków czynnych OSP w powiecie???!!! A co z bieżącymi kursami, na które także jest wielu chętnych a jak wiemy w wyniku zastoju w II półroczu 2006 roku (brak list egzaminatorów i w ogóle brak jakichkolwiek wyjasnień co do powoływania komisji egzamiancyjnych i wymagań stawianych ich członkom, które miał okreśłić KG)? Przecież to jest robota na 2-3 lata!!! Jakoś nikt nie pomyślał o tym, aby uznać dotychczasowe wyskolenia za ważne albo ustalić jakiś rozsądny okres przejściowy.
Wyżej napisano, że na szczęście któryś Komendant Wojewódzki PSP nie przyjmuje tego do wiadomości i honoruje wszystkie dotychczasowe kursy i uprawnienia nabyte przez ochotników. To znaczy, że ma on wyobraźnię i nie dał się zwariować. Ale z drugiej strony - nie respektuje polecenia przełożonego (KG), który w przepisie ustalił inne reguły gry.
Dziwię się, w jaki sposób tak szerokie grono osób, które stworzyły nowe programy szkolenia OSP mogło przeoczyć kwestie tu poruszone a niewątpliwie istotne.
Co Wy na to?