To nie jest narzekanie, tylko ukazanie tego, że jesteśmy do wszystkiego. Jak trzeba będzie siadać na traktor i orać pole, bo rolnicy zaczną strajkować, to też nas mogą posadzić na traktory, bo jak strażak to sobie poradzi.
Jestem dumny z tego, że przyszło mi służyć w takiej formacji, gdzie można powiedzieć odnajdujemy się w każdej sytuacji, ale morale ludzi i chęci nie są z gumy. Trochę to wygląda tak, jakby tylko straż była od pomocy ludziom w każdym, nawet najgorszym przypadku. Jakoś nie widzę pomocy wojska w dużych miastach, a dobrze wiemy że wojsko w takich miastach stacjonuje. Czy nie mogliby oni nam pomóc? Dlaczego przez zabieranie ludzi do pomocy na dworce czy do punktów recepcyjnych, mamy obniżać poziom ochrony rejonu operacyjnego? Może czas zacząć ludziom porządnie rozliczać nadgodziny i ściągać ludzi ponad stan, a nie wyciskać z tych co są na służbie ile się da?