Zaspokoję Waszą ciekawość i z grubsza przedstawiam sprawę.
Otóż, będąc oficerem Państwowej Straży Pożarnej /st. kpt./ oraz ławnikiem w sądzie ujawniłem latem 1994 roku liczne czyny mające znamiona przestępstw i bezprawia, jakich dopuszczało się kierownictwo Komendy Rejonowej Państwowej Straży Pożarnej w Wejherowie, tj. jednostki w której służyłem wówczas od 1,5 roku. Dotyczyły one następujących spraw, tj. nadużyć w gospodarce i dokumentacji transportowej, wykorzystywania samochodów służbowych i strażaków na służbie do celów prywatnych kierownictwa jednostki kosztem obniżenia gotowości operacyjno-technicznej poniżej stanu minimalnego jednostki, łamania praw strażackich w służbie oraz niedostosowania stanowisk służbowych do wykonywania zadań zgodnie z Regulaminem i Statutem Komendy Rejonowej PSP w Wejherowie.
W/w sprawy badała w ówczesnym czasie mieszana Komisja resortowa złożona z przedstawicieli Komendy Głównej i Wojewódzkiej PSP w Gdańsku, która przybyła dopiero po moich pismach kierowanych poza Komendę Główną PSP w związku z brakiem reakcji Komendanta Głównego PSP na moje wcześniejsze pisma kierowane do niego. Komisja przybyła z nieoficjalnym tygodniowym uprzedzeniem kierownictwa mojej jednostki podczas mojego przebywania na urlopie wypoczynkowym , który został mi przerwany. Okazało się, że nie była w ogóle zainteresowana dogłębnym zbadaniem spraw zapewne z tej przyczyny, że poprzez potwierdzenie wykazanych przeze mnie czynów niezgodnych z prawem ujawniłaby fatalnie sprawowany nadzór nad działalnością jednostki wejherowskiej przez Komendę Wojewódzką PSP w Gdańsku. Po trzydniowym badaniu spraw Komisja wyjechała z jednostki nie informując mnie o swoich wynikach. Pisemną odpowiedz otrzymałem dopiero po 3 tygodniach od zastępcy komendanta głównego PSP st. bryg. M. Schroedera , którą określiłem jako kpinę. Nie mogąc zgodzić się z takim wynikiem mając na względzie jedynie prawdziwy interes służby jak i jej słabą kondycję finansową kierowałem dalej liczne pisma tam gdzie oczekiwałem zainteresowania tą strażacka sprawą. Niestety, moi adresaci w tym najwyższe organy państwa odsyłali moje listy do Komendanta Głównego PSP lub zasięgali jedynie opinii w Komendzie Głównej PSP, która cały czas minimalizowała czyny do rangi uchybień. Sygnały wysyłane przeze mnie i to bynajmniej nie anonimowo spotykały się z negatywną oceną jak i krytyką moich przełożonych oraz przewodniczącego KZ „S” , który wraz ze swoim wiceprzewodniczącym sprawował jednocześnie funkcje związkowe we władzach okręgowych i krajowych sekcji „S” pożarnictwa. Nadmieniam, że sam byłem członkiem „S” dopóki nie stwierdziłem, że w/w osoby także przyczyniają się świadomie do powstawania czynów o których informowałem Komendanta Głównego PSP. Jak zostałem później poinformowany, kilku strażaków zostało namówionych przez komendanta jednostki i przewodniczącego „S” do składania zeznań innych niż zawierała dokumentacja co chyba czynili ze świadomością, iż nie robią tego pod przysięgą i że żadna kara ich z tego powodu nie spotka, a wręcz przeciwnie. Dodam, że niektórzy strażacy przyznali mi się, że postępowali jak postępowali bo chcą żyć i pracować, lub że do tej jednostki już niejednokrotnie przybywały różne komisje i kontrole w tym NIK , a osoby, które je sprowadziły już nie pracują. Zresztą sam komendant jednostki także kiedyś mnie informował, że ten kto na niego pisał to i tak był mu znany.
Uprzykrzanie mi służby mające na celu wydalenie mnie z niej było celem samym w sobie jaki realizowało nagradzane i awansowane po wyjeździe Komisji kierownictwo jednostki wraz z przewodniczącym „S”. Aby przeciwstawić się jawnemu bezprawiu ze strony kierownictwa powstał w jednostce Komitet Założycielski związku zawodowego „S-80”, którego zostałem przewodniczącym. Wstępnie chęć wypisania się z zakładowej „S” i wstąpienia do „S-80” wyraziło wówczas ponad 1/3 strażaków jednostki. W takiej sytuacji reakcja komendanta była natychmiastowa. Łamiąc moje prawo do urlopu wypoczynkowego doprowadził celowo do sytuacji z powodu której wdrożył mi dochodzenie służbowe i orzekł o dyscyplinarnym zwolnieniu ze służby. Był to swoisty prymitywny akt zemsty na mnie i ruch rozbijający nowy związek zawodowy. Nadmieniam, że z winy samego komendanta nie był wówczas jeszcze w czerwcu zatwierdzony „Roczny plan urlopów wypoczynkowych” co było zjawiskiem normalnym w jednostce. Ponadto mój stan zdrowia psycho-fizyczny z powodu ciągłych i bezprawnych działań komendanta /obecnie takie zjawisko nazywa się mobbingiem/ uległ znacznemu pogorszeniu i wymagał regeneracji w formie urlopu wypoczynkowego. Niestety komendant celowo odmawiał mi udzielenia zgody na urlop i w sytuacji skierowania przeze mnie za pokwitowaniem raportu o znacznym pogorszeniu się u mnie stanu zdrowia jeszcze więcej zadań skierował na moje stanowisko pracy. Raport taki wystosowałem zgodnie z przepisami „Instrukcji bhp służby” gdy nie mogłem udać się do miejscowego lekarza MSW z powodu jego urlopowania, a którego jedynie zwolnienia lekarskie honorował komendant.
Postępowanie dyscyplinarne wraz z uzasadnieniem to jedna wielka farsa nie mająca pokrycia w przepisach prawa na których opierało się funkcjonowanie PSP w tym mojego stanowiska. Było ono przeprowadzone ze szczególnym naruszeniem przepisów rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych z dn. 11 czerwca 1992 roku w sprawie postępowania dyscyplinarnego w stosunku do strażaków PSP. Zgodnie bowiem z & 10.3. komendant zobowiązany był wyłączyć się od udziału w tym postępowaniu ponieważ między nim a mną zachodził nadzwyczaj szczególny stosunek osobisty wywołujący wątpliwość co do bezstronności czym była zwykła zemsta mająca na celu pozbycie się mnie za wszelką cenę ze służby. Ponadto zgodnie z & 10.4. komendant jako prowadzący postępowanie powinien zbadać z urzędu czy nie zachodzą jakiekolwiek okoliczności uzasadniające wyłączenie się jego z udziału w tym postępowaniu. Mimo, że to z jego bezprawnego postępowania wobec mnie doszło do powstania zaistniałej sytuacji to on osobiście przeprowadził postępowanie dyscyplinarne w którym pełnił jednoosobową rolę prokuratora, adwokata, sędziego i kata. Sam też subiektywnie ocenił zaistniałe fakty, zeznania i wymierzył mi najsurowszą z możliwych kar, tj. dyscyplinarnego zwolnienia ze służby. Wbrew obowiązującym przepisom przewodniczącemu „S”, którego uczynił protokolantem moich zeznań i który wcześniej zapoznał się z moimi zeznaniami po miesiącu czasu powierzył rolę głównego wiarygodnego świadka zeznającego przeciwko mnie. Przewodniczący „S” był także całkowicie zainteresowany wydaleniem mnie ze służby z powodu konkurencyjności związkowej oraz ujawnienia przeze mnie nadużyć jakich dokonywał wobec służby i związku zawodowego. Drugi świadek jakim była sekretarka też był zainteresowany zwolnieniem mnie ze służby z powodu pewnych powiązań z komendantem jak również dokonywanych nadużyć i wcześniejszego wykazywania niewiedzy w przepisach służbowych ze szkodą dla strażaków. Zeznania sekretarki spisane zostały dopiero po miesiącu czasu od zeznań przewodniczącego „S” i mimo, że mają wspólny front, to po przeprowadzeniu logicznej analizy po prostu w niektórych fragmentach są ze sobą sprzeczne. Zeznania trzeciego świadka , którego powołał też komendant okazały się jednak bezstronne i zostały później całkowicie pominięte przez komendanta. Postępowanie odwoławcze zostało przeprowadzone jednoosobowo przez komendanta wojewódzkiego PSP w Gdańsku bez mojego zaproszenia na nie. Komendant wojewódzki karę podtrzymał i aby jeszcze bardziej wzmocnić ilość dotychczasowych /dwóch/ świadków to powołał trzeciego, którym został zastępca komendanta rejonowego w Wejherowie, który w tamtym czasie przebywał poza jednostką właśnie na naradzie u komendanta wojewódzkiego PSP. Takie poświadczenia nieprawdy i zaaprobowane działania wbrew prawu jako zgodne z prawem figurują jeszcze w wyrokach, orzeczeniach MSW, NSA i innych pismach urzędowych.
Decyzją komendanta głównego PSP zostałem z dniem 30 listopada 1995 roku zwolniony dyscyplinarnie ze służby. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Zbigniew Sobotka podtrzymał zaskarżoną przeze mnie decyzję wypowiadając się jedynie w zakresie art. 32 ustawy o związkach zawodowych nakazującym otrzymanie zgody na zwolnienie ze strony pozostałych członków Komitetu Założycielskiego. Uznał, że nie jestem chroniony tym artykułem. Sąd Pracy odrzucił moją skargę wskazując na Naczelny Sąd Administracyjny, który też odmówił zbadania prawidłowości postępowania dyscyplinarnego, a także zgodności funkcjonowania jednostki w Wejherowie z przepisami. NSA uznał jedynie, że art. 32 ustawy związkowej nie ma wobec mnie zastosowania.
Uważam, że zwolnienie mnie ze służby było bezprawnym i cynicznym aktem zemsty kierownictwa PSP wobec mnie oficera, który dobro służby stawiał ponad swój prywatny interes. Podobnego zdania były osoby zaufania publicznego do których zwracałem się ze swoją sprawą. Osoby te z tytułem prof. prawa także potwierdzają, że postępowanie dyscyplinarne wobec mnie było przeprowadzone z naruszeniem prawa co skutkowało wydanym orzeczeniem o ukaraniu. Swego czasu przebijała się w mas mediach kilkakrotnie informacja o tym, że Prokuratura Wojewódzka w Warszawie skierowała do Sądu Wojewódzkiego aż 10 aktów oskarżenia przeciwko kierownictwu głównemu Państwowej Straży Pożarnej z powodu zdefraudowania ponad 5 mld starych złotych w tym przeciwko ówczesnemu zastępcy komendanta głównego PSP, który w tym też czasie zminimalizował ujawnione przeze mnie nadużycia do rangi uchybień. Jak się później okazało przed niespodziewaną ucieczką na emeryturę otrzymał od Zbigniewa Sobotki awans na pierwszy stopień generalski. Jeżeli zaś słuchy , które mnie dochodziły są prawdziwe, że proces sądowy nie może się odbyć z powodów zdrowotnych /psychicznych/ m.inn. tej osoby to tym bardziej wnoszę o ponowne zbadanie spraw, które w służbie ujawniałem, a których on nie chciał uznać za nadużycia i przestępstwa. O tym zaś, że mają one swoje odzwierciedlenie we wspomnianych wyżej aktach oskarżenia wobec moich byłych przełożonych z Komendy Głównej PSP zostałem poinformowany pismem z Biura Poselskiego posła Zbigniewa Bujaka ówczesnego przewodniczącego parlamentarnej komisji ds. MSWiA . Niestety Prokuratura Rejonowa w Wejherowie do której trafiły moje materiały dot. nadużyć i czynów niezgodnych z prawem nie zbadała tych czynów właściwie i wydała postanowienie o umorzeniu dochodzenia. Postanowienie to zawiera uzasadnienie, że pominięte zostały sprawy dot. gospodarki transportowej KRPSP w Wejherowie ponieważ zostały one już wcześniej całkowicie wyjaśnione przez resortowe komisje kontrolne. Moje zażalenie zostało oddalone z powodu uznania mnie za osobę nieuprawnioną. W stosunku do czynów mających znamiona uporczywego i złośliwego naruszania moich praw w służbie także dwukrotnie umorzono postępowanie w tym po przyjęciu mojego zażalenia. Jeżeli więc wykazane przeze mnie czyny nie są karalne, to znaczy, że są dopuszczalne!!!! Jeżeli zaś są dopuszczalne to zapewne uzasadnia to obecne awansowanie w służbie właśnie tych , których czyny ujawniałem zanim oni przyczynili się do bezprawnego mnie z niej zwolnienia i obecnego zamknięcia furtki przed powrotem do służby „jej sumienia”. Jednym z awansowanych na stanowisko komendanta miejskiego PSP w Gdańsku jest były zastępca z Wejherowa, którego czyny zdemaskowałem, ponadto przewodniczący S został komendantem w Wejherowie, a jego koleś v-ce przewodniczący /obecnie przewodniczący/ rzecznikiem prasowym w Wejherowie. Na koniec trochę ciekawostek. Jeślibyście szukali miejsca gdzie straż pożarna pozwoliła na spalenie się 40 samochodów na parkingu za płotem straży to miało to miejsce właśnie w Wejherowie. Po pożarze zaś nastarszono lokalne społeczeństwo, że jak nie dofinansuje straży to straż może w ogóle nie wyjechac do pożaru. Jeslibyście szukali jednostki do, której bram garażowych wymalowane jest przejście dla pieszych przez jezdnię tzw. zebry to też można zobaczyć w Wejherowie. Przejście nie jest nawet fachowo oznakowane bo słupek z tablicą ostrzegającą kierowców o przejściu nie może być tam nawet umieszczony. Gdyby był to byłby rozjezjeżdżany przez samochody bojowe. Co na to policja i wydział komunikacji ? Odpowiedz szokujaca. Nie było tam jeszcze wypadków!!! Co na to Komenda Głowna PSP powiadomiona przeze mnie pisemnie? Ano nic! Czy czeka na jakąś tragedię z udziałem swoich tutejszych kierwoców strażaków? Przypomnę, że w tym czasie wejherowski zastępca / obecnie komendant w Gdańsku/ był radnym jak i v-ce przewodniczącym RM. Widać więc jak traktował sprawy swoich podwładnych, którzy w każdej chwili przy alarmowym wyjeżdżie mogli rozjechac kogoś na przejściu na wprost bram garażowych. Podobnie traktował swoich związkowców przewodniczący S /obecnie komendant wejherowski/ mówiąc o nich , cyt. dosłowny :"To chołota".
Na koniec. Jeśli prokuratura uznała, że wykorzystywanie sprzętu, samochodów służbowych i strażaków na służbie oraz fałszowanie dokumentacji służbowej nie jest karalne - no to panie i panowie strażacy róbcie to. Wszak nie jest to karalne, a pożary? Pożarami można jedynie załatwic swoje prywatne cele. Można wymusić na społeczeństwie lokalnym większe dofinansowanie na zakup paliwa, aby je nastepnie wykorzystywać do licznych jazd prywatnych ukrytych w wyjazdach służbowych. Wszak nie jest to karalne!!!
Strango