Bo temat jest bardzo złożony i w sumie czemu rat-medow mieszamy w 'nasze' podwyżki to już zupełnie nie wiem.
To kompletnie dwa różne zawody, a rozumie to tylko ten, który spróbował jednego i drugiego.
Na pewno nie ma co im zazdrościć i nie ma co tutaj się rozwodzić dlaczego, bo temat rzeka, a na każdy argument i tak ktoś znajdzie nasz 'strazacki' odpowiednik, jak to my też zle mamy! Ale ratownicy są jeszcze bardziej podzieleni od nas. Sami nie wiedzą co chcą, wiecznie narzekają, a śmieszne gadanie 'jak będę zarabiał ileś tam na samym etacie, to nie będę musiał pracować 300-400h'. Gówno prawda, właśnie dodatki covidowe to potwierdziły. Rat medy brali jak najwięcej dyżurów, a jak wysyłali ich na urlopy, to pretensje i żale, dlaczego urlop (a na urlopie dodatek się nie należał).
Pomijam, że Ministerstwo Zdrowia, to chyba największy syf i skarbonka bez dna w Polsce. Brak upaństwowienia, regulacji, zasad itd. itp. jest naprawdę dużym problemem i objawia sie dużymi różnicami w pensjach pracowników między szpitalami w sąsiednich powiatach itd. Itp. na tych samych stanowiskach. Szkoda słów.
Tak więc wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Osobiście jestem przeszczęśliwy, że jestem w służbie i to moja 'podstawa', a dyżury biorę, bo chce. Jak mi się nie będzie chciało, to nie i tyle, z głodu nie umrę.
Wysłane z mojego Mi 10 przy użyciu Tapatalka