Zawsze mnie zdumiewało, a zaraz potem chciało mi się śmiać i płakać, co potrafią zrobić "nagrody" w tej naszej stojącej na głowie służbie. Przeważnie są to kwoty rzędu kilkuset złotych, a różnica pomiędzy poszczególnymi osobami taka, że często nawet samochodu nie idzie za to do pełna zatankować. Za to niektórzy potrafiliby drugiemu za te złotówki oko wykolić. Drugiemu, z którym spędza się więcej czasu niż ze swoim bratem, z którym razem idzie się w ogień, z którym zarwie się wspólnie niejedną noc, a na maja siada razem do kielicha. Zwykłe CEBULACTWO i SŁOMA Z BUTÓW.
Ja dostałem 100, a ty 400? Bądź zdrów bracie, idź kup swojej starej gacie z Triumpha albo co innego. Ja mam głowę na karku i dwie zdrowe ręce, a ta śmieszna różnica to część dniówki zarobionej gdzieś między służbami.
PS.
Od dowódcy zmiany oczekiwałbym większego polotu - patrz tytuł tematu.