No było niebezpiecznie trochę, ale w zbożnym celu. Obawiam się tylko, że skutku nie będzie żadnego, bo pedalarz zamiast wziąć sobie "do serca" zwróconą uwagę raczej już przeszedł mentalnie do stadium ofiary drogowego bandytyzmu i nękania przez złe służby. Nic nowego w sumie, co drugi ukarany mandatem przez policję czuje się pokrzywdzony. A tutaj jeszcze jakim prawem ktoś, kto nie ma tego w obowiązkach?!
Tak czy siak już się kręci shitstorm, trzeba było klienta zdjąć inaczej - bo przecież możliwości są.
P.S.
Wczoraj wieczorem mi rowerzysta wyjechał pod koła - do osi jezdni, nagle, ot tak sobie stwierdził że tu musi skręcić w lewo, a ja mam kilkanaście ton w miejscu zatrzymać... Ci idioci to plaga.