Dawno, dawno temu.... w czasach kiedy miało to jakikolwiek sens tj. kiedy poza służbą istniał jakikolwiek reżim sanitarny realizowaliśmy najpierw ustalony wewnętrznie, później (kiedy KW się obudziła) narzucony system ograniczania ryzyka i ewentualnego zapewnienia i odtworzenia (w razie potrzeby) potencjału ratowniczego. W dużym skrócie:
- całkowite oddzielenie SK, 8h (za wyjątkiem służby operacyjnej łączonej z SK) i PB;
- system codzienny podzielony na pół z zapewnieniem zastępowalności stanowisk;
- pomiary temperatury, zmiany służby wahadłowo (bez kontaktu) - akurat układ komendy pozwalał na taki system;
- meldunki tworzone jako szkic przez dowódców na wydzielonych komputerach w JRG, obrabiane i zatwierdzane później przez SK;
- obieg dokumentów "analogowych" bez kontaktu (np. kadrowe, pkzp itp) poprzez "skrzynkę podawczą";
- wydzielenie rezerwowego SK i remizy jednego OSP na odtworzenie gotowości (ze zdeponowanym podstawowym sprzętem, wydzielonym w KP 1 "czystym" samochodem) na wypadek czasowego zamknięcia obiektu przez sanepid;
i tak dalej....
Jako całkowitą porażkę uważam narzucony przez KG system 4 zmianowy (abcd) - najpierw zostaje 1 strażak na każdej zmianie w rezerwie na wolnym po czym wprowadza się podniesienie stanów o 2 - i cały reżim jak .... w piach. Przy trzech zmianach można było to zrobić tak samo albo lepiej.
Kolejną porażką jest fakt, że dalej jesteśmy w PSP niewolnikami stanów minimalnych. Sytuacja w SGSP niczego naszego kierownictwa nie nauczyła. Jest zagrożenie to trzeba podnieść stany, wstrzymać wolne, urlopy itp. Tymczasem charakter tego zagrożenia wymagał właśnie obniżenia stanów, wysłania ludzi na urlopy, wolne itp. z zaleceniem siedzenia w domu, żeby można było w razie czego z czego brać przy odtwarzaniu gotowości. Mam oczywiście na myśli pierwszą fazę "lokdałnu" kiedy liczba zgłoszeń spadła dość radykalnie a sanepid chciał zamykać wszystkich przy byle pierdo.......
Warto sobie zadać pytanie "po co to" i wtedy podejmować ewentualne kroki. Wg mnie celem nadrzędnym powinna być możliwość odtworzenia zdolności do reagowania (nawet w niepełnym zakresie) - nieważne czy jest wstrzymana wskutek faktycznego zakażenia czy zagrożenia ze strony "sanepidu" i jego nadgorliwości.
Co do tego co z "reżimu"zostało: pomiary temperatury, nie mieszanie się zmian w pomieszczeniach zamkniętych i brak spędów typu szkolenie w kilkadziesiąt chłopa na małej salce, maseczki, dezynfekcja, nie jeździmy na ewakuacje do szkół i to chyba tyle.
Ktoś pisał wcześniej o sytuacji skierowania dziecka strażaka na kwarantannę i izolacji reszty zmiany. Było w połowie marca (chyba) pismo GIS MSWiA definiujące bezpośredni kontakt epidemiologiczny i sytuacja "kontakt przez kontakt przez kontakt" się nie kwalifikuje - ale to oczywiście tylko moja interpretacja :-)