Wydaje mi się, że jeden dyżurny "w zapasie", gdy w każdej chwili jeden z nich może trafić na kwarantannę (miał kontakt, dziecko ma decyzje sanepidu) to i tak minimalny zapas. Przy czterech zmianach często jedziemy już bez zapasu, wysyłamy na służby dowódców, codziennych, komendanci też w gotowości... długo tak się nie da. Coraz więcej komend (JRG) będzie wracało na system trzyzmianowy, to jedyne wyjście.
no i wracamy na trzy zmiany... powoli ale nieuchronnie. Innej opcji nie ma. Matematyka tego dowodzi - szkoda że zrezygnowano z niej na maturze przez pewien czas... a nowe pokolenie wpływa na decyzje na górze