Zakładam czas wyjazdu OSP 2-krotnie przekraczający dopuszczalny - czyli 10min. Niech OSP ma do miejsca zdarzenia 5min - czyli po 15min jest na miejscu. Mniej więcej połowa powiatu jest dla PSP niedostępna w tym czasie dojazdu. Czyli OSP wciąż jest szybciej. Są miejsca gdzie PSP będzie jechać nawet 30min - to daje 15min różnicy. W przypadku niektórych zdarzeń 15min różnicy to wieczność.
A ograniczenia prędkości obowiązują mnie gdy jadę do remizy na alarm. Bo zanim będę mógł wyjechać na akcję muszę bezpiecznie dotrzeć do strażnicy. I tu chodzi o więcej czynników niż tylko samo ograniczenie. W wielu miejscowościach koszty zakupu działek czy domów są tak wysokie, lub utrudnienia prawne są tak ogromne, że młodzi druhowie chcąc się usamodzielnić muszą się wyprowadzać znacznie dalej od remizy niż gdy mieszkali z rodzicami. I efekt jest taki, że zamiast w 3min - są w remizie po 7-8... Ustawa sprzed 2lat o kształtowaniu ustroju rolnego wprowadziła prawdziwy pogrom w mojej okolicy w tym względzie... Połowa młodzieży z JOTu mieszka teraz w sąsiednich miejscowościach, bo u nas nie było (i wciąż nie ma) planu zagospodarowania przestrzennego a ostatnia aktualizacja map i sytuacji gruntów miała miejsce przed ponad 50 laty... Dalej problemy z pracą - kiedyś była możliwość znalezienia pracy w pobliżu miejsca zamieszkania (dojazd max 15km) - teraz większość ludzi w okolicy jeździ ze 3x dalej - takie osoby nie są w stanie dotrzeć na alarm gdy są w pracy. A nawet jak ktoś ma to szczęście i znalazł pracę bliżej to z reguły nie może z niej wyjść bo ją straci... Kiedyś mnóstwo osób pracowało w rodzinnych gospodarstwach rolnych - w tej chwili w wielu okolicach takowe już nie istnieją, a nawet jak są to pracuje się tam po godzinach pracy na etacie, a nie zamiast. Krótkowzroczni i chciwi prawodawcy nie liczą się z OSP i nie widzą ich problemów - liczą, że obiecają dodatek do emerytury przed wyborami a my jak muchy polecimy na lep, zapominając o wszystkim innym...
Wreszcie nawet przekierowanie pieniędzy do wybranych jednostek kosztem innych nie wystarczy - koszty stale rosną, a ilość pieniędzy wręcz maleje (ok - cyfry rosną, ale wolniej niż ceny - więc realnie moc zakupowa maleje). Załóżmy, że u mnie w powiecie likwidujemy mniejsze jednostki - zostawiamy 15 najlepiej wyposażonych. 1,7mil złotych dzielimy co roku pomiędzy nie - to daje około 115tyś rocznie na jednostkę - owszem, byłoby o wiele lepiej niż jest, ale dalej są to środki daleko niewystarczające. Zjadają nas koszty stałe (przeglądy i naprawy sprzętu, ubezpieczenia, opłaty itp) i rosnące ceny sprzętu. Zwłaszcza, że zmniejszenie ilości OSP zwiększyłoby ilość wyjazdów tym które by zostały.