@jgk
Nie twierdzę, że szkolenia i ćwiczenia nie są potrzebne czy pożyteczne - twierdzę, że obecna ich treść, forma i wykonanie są do D***. A nawet jeszcze gorzej. I wszystkie ostatnio wprowadzane zmiany tylko pogarszają stan rzeczy zamiast go poprawiać. Zaś co do wypadków - dochodzi do nich nie tylko z udziałem pojazdów OSP ale również PSP. Po prostu OSP ma więcej pojazdów stąd i więcej kolizji z ich udziałem więc argument uważam za chybiony.
A co do braków w wyposażeniu - ostatnich kilka lat co roku jeździmy do innego powiatu na ćwiczenia. Widzę jak źle wyposażone są działające tam jednostki (z PSP włącznie). I jakoś nie widzę, by ktoś się palił z daniem im sprzętu którego potrzebują... Kilka lat obserwacji - zero poprawy. Generalnie sytuacja OSP i PSP na terenie kraju jest diametralnie różna zależnie od województwa czy nawet powiatu. I w większości jak OSP samo nie zdobędzie pieniędzy na sprzęt to tego sprzętu mieć nie będzie.
Co do domagania się sprzętu i swoich praw - jedyna skuteczna forma to bunt - ale by był skuteczny musiałby objąć cały kraj i być naprawdę drastyczny (całkowita odmowa uczestnictwa w akcjach). Ja całkowicie taką formę protestu popieram, ale nie widzę praktycznej możliwości jej realizacji w obecnej chwili. Więc robię co mogę, by przynajmniej ogarnąć swoje bagienko. A w jego ogarnianiu ustawicznie przeszkadzają mi narzucone odgórnie bzdurne wymogi i wydatki, dlatego na nie psioczę.
@taz_org
AD1.) To nie dotyczy tylko mojej jednostki - wszystkie dobrze wyposażone jednostki w okolicy mające dużo wyjazdów szkolą młodzież przed wysłaniem na kurs. A i wraz z pozyskaniem nowego sprzętu szkolą się w jego używaniu. Tak to wyglądało zanim wstąpiłem do OSP i tylko utrzymujemy tradycję. To raczej zasługa tych co ją zapoczątkowali.
AD2.) Nie chodziło mi o to, że źródłem utrzymania jest szkolenie ochotników - wiem, że to raczej problem bo trzeba na to przeznaczyć czas który można by inaczej wykorzystać. Chodziło mi o to, że w PSP papierologię ogarnia się w ramach etatu. Bzdurne zarządzenia "wierchuszki" również. Od ochotników oczekuje się realizacji tego w czynie społecznym.
AD3.) Nie tylko - ale studenci nie są w stanie pogodzić kursu z zajęciami, a pracujący z pracą. Od wprowadzenia tej nowej wersji kurs w naszym powiecie odbywa się popołudniami a większość ludzi pracuje w trybie zmianowym lub 9-17, 10-18 -> nie są w stanie przez półtora miesiąca urywać się z pracy lub zamieniać na zmiany. Ja też ni byłbym w stanie ukończyć obecnego kursu (czterobrygadówka). Ogólnie co roku mam kilka osób chętnych do dołączenia do straży i pójścia na kurs - jak im przedstawiamy jak to wygląda (wymagana obecność na poziomie ponad 80%) to zamiast 5-6 nowych strażaków mam 1-2. Od okolicznych jednostek wiem, że mają identyczne problemy. Za "moich czasów" kurs podstawowy kończyło w powiecie 60-100 strażaków rocznie, teraz nie ma nawet połowy tego. Ostatnią turę 25% kursantów oblało za nieobecności (nie mogli wyjść wcześniej z pracy lub zamienić się na zmiany i przekroczyli dozwoloną liczbę godzin nieobecności). To jest chore. Łatwiej było ogarnąć 3 krótsze kursy osobno niż teraz 1 tak długi.
AD4.) Robimy co możemy na swoim terenie. Nie mam ani ja ani znajomi tyle czasu by walczyć o władzę w Związku i jednocześnie rozwijać jednostki. Poza tym, Związek nie ma żadnej realnej władzy - jedyne do czego mógłby się przydać to organizacja jak to ładnie ująłeś "pospolitego ruszenia". I zapewniam, że zarówno Zarząd naszej jednostki jak i Zarządy innych jednostek wielokrotnie poruszały temat problemów związanych ze szkoleniem podstawowym podczas spotkań z PSP.