W tej dyskusji obie strony zniżyły się już do poziomu gimnazjum, ale trzeba przyznać, że kolega, który założył wątek, grzecznie zapytał o radę, a "starzy wyjadacze-komandosi z wojska" natychmiast musieli wyjechać ze swoją mądrością.
Osobiście nie widzę powodu, dla którego nie mógłby się udać na taką rozmowę w ubraniu cywilnym. Oczywiście nie w klapkach i spodenkach, ale w czymś stosownym do takiej okazji. Skoro sam komendant próbuje go wodzić za nos, twierdząc, że nie jest to sprawa służbowa (choć moim zdaniem jest) to może trzeba ubrać się tak jak na spotkanie prywatne.
Komendant to oczywiście przełożony i z pewnością należy mu się szacunek, ale dokładnie tak samo należy się on pani księgowej, dyżurnemu SK, podoficerowi, stażyście, a także bezdomnemu na ulicy. Choć pewnie sporo jest takich, którzy wartość człowieka określają tylko przez pryzmat posiadanych przez niego gwiazdek, belek, czy przez to jakie zajmuje stanowisko.