Dosłownie 2,3 tygodnie temu spotkaliśmy się jak zwykle w przelocie i podowcipkowaliśmy na temat samochodów. Obu nas gówno interesuje motoryzacja i jeździmy jakimiś złomami, ale Marian, któremu przestał wchodzić wsteczny, opowiadał jaki musi szczwany plan zastosować, żeby zaparkować, a potem się wydostać. Było wesoło.
Każdy ma swój pogląd na wszechświat, mój jest taki, że to obecne życie to jeden z setek lub tysięcy epizodów, ten etap Marian zakończył, ale prawdopodobnie już wydziera się gdzieś na porodówce jako nowy upierdliwy bachor. Szkoda, że o tym też nie pogadaliśmy.