Jestem ratownikiem medycznym, 8 lat w OSP w KSRG, prawo jazdy CE z wkładką na uprzywilejowane. Magisterke robiłem na WIBC na SGSP. Dzwoni do mnie facet. Przedstawia sie, i pyta czy gdzies pracuje. Mowie ze pracuje na umowie zlecenie. Pada kolejne pytanie. Czy jestem zainteresowany praca w LSRG. Odpowiadam, ze tak. Pan z kadr dalej pyta. To w takim razie kiedy moge sie zwolnic z obecnej pracy. Jaki mam czas wypowiedzenia. Informuje go zgodnie z prawda ze mam umowe do końca lutego br. Pan z kadr mowi ze w takim razie szykuja dla mnie dokumenty a ja zeby zarezerwowal sobie 15 marca br na badania. I na tym skonczyla sie rozmowa. Nastepnego dnia rano dzwoni znowu, ze bardzo mu przykro i ze wie ze wczoraj rozmawialiamy o pracy w LSRG, ale szef odrzucił moja kandydature, bo jestem po SGSP. Wiec mu mowie ze ukonczylem kierunek cywilny magisterke jako dopelnienie do licencjatu z ratownictwa i dopytuje jaki jest powod dokladny? Dlaczego nie biora po SGSP. On ze wszystko rozumie, ale on o tym nie decyduje, a szef nie przyjmuje kandydatow po SGSP.
Wiec wyczum tu jakis konflikt na linii LSRG Okecie i SGSP. Albo jakis zatarg z przeszlosci badz inne prywatne powody z ktorych szef nie chce przyjmowac go SGSP niezaleznie od ukonczonego wydziału. Tak czy inaczej to jak postapilo LSRG jest nie w porzadku. Nie robi sie tak ze jednego dnia mowia ze przyjmuja mnie do pracy i pytaja jak szybko moge sie zwolnic z obecnej pracy, a nastepnego dnia rano to odwoluja. Jest to pewna dyskryminacja moim zdaniem absolwentów SGSP.