Kilka lat temu w jednym z dużych miast była głośna sprawa, że mieszkaniec podszedł do JRG zgłosił pożar, strażacy nie pojechali mówiąc że musi zgłosić to do SK, a oni wtedy dostają dyspozycję. Weszły media ogólnopolskie, mieszkanie się spaliło, tamci strażacy dostali po łbie. Info w Polskę poszło do zawodowców, że jest coś takiego jak zgłoszenie osobiste i obowiązek podjęcia interwencji.
W takich przypadkach powinno się brać kilka kwestii do rozważenia:
- czy zgłoszenie jest np. od mieszkańca który włącza syrenę, albo dobiega do strażaków którzy sobie ćwiczą,
- czy zgłoszenie jest bo ktoś coś widzi że się dymi 5 km dalej,
- czy ze zgłoszenia wynika zagrożenie życia lub zdrowia.
W przypadku natychmiastowego wyjazdu do takiej akcji gdzie nie jesteście dysponowani przez SK czyli wyjazd nie jest rejestrowany w ramach KSRG bezwzględnie należy do d-cy wozu zgłoszenie informacji na SK (radio samochodowe na kanale powiatowym jest jak najbardziej dopuszczalne) że: właśnie wyjeżdżam do wypadku samochodowego (potencjalne zagrożenie życia lub zdrowia kierowcy/pasażerów) zgłoszonego przez Iksińskiego podając miejsce i znane mi okoliczności. W takim przypadku jedyną sytuacją, że zostaniecie zawróceni z drogi lub wstrzymani od wyjazdu przez dyżurnego SK będzie informacja którą może mieć że: na miejscu policja, pogotowie, ma info o braku konieczności zadysponowania SIS KSRG (np. przez właściciela samochodu leżącego w rowie czy policjantów) lub już na miejscu są jednostki OSP lub PSP.
Natomiast bardzo bym uważał na zgłoszenia i samowolne wyjazdy przez OSP do połamanych drzew, zalań, podtopień, śniegu na dachach, ściernisk, czy widzę dym to jadę, itp. zdarzeń.
pozdrawiam