Mamy w jednostce strasznie napalonego chłopaka. Chwyta się czego można, przegina niemiłosiernie... Kiedyś pojechaliśmy do pożaru traw. Chłopak "wyskakuje" z samochodu jak poparzony, podbiega do dowódcy i pyta co robić. Na co dowódca spokojnym głosem: "Pali się, czy jaki ch**" Żałujcie że nie widzieliście jego miny, bezcenne