Dzisiejsze popołudnie, środek sąsiedniej miejscowości, pacyfikacja gniazda węższeni. Piekielny upał, jeden prąd raida w natarciu, dwóch strażaków ubezpiecza kolegę na drabinie. Z rzadka snują się gapie. Jeden z nich podchodzi zbyt blisko, dowodca glosno zwraca mu uwage:
Proszę się cofnąć, bo będę musiał udzielać panu pomocy, a mam tylko to (pokazuje na nóż u pasa) - osobnik się wycofał, a wszyscy z wyjątkiem atakującego zarykiwaliśmy się za śmiechu. Jak kolega zszedł z drabiny, stwierdził, że to wcale nie jest śmieszne - może śmieszy tylko na słońcu
A słońce musiało przygrzewać mocno, bo po powrocie jeden zabrał się za szybę wozu - i pucuje, pucuje... aż zauważył, że środkiem do opon nie osiągnie tyle co płynem do szyb