Niestety, to kolejny raz pokazuje że ZOSP RP jest tylko pasożytniczym wobec państwa kółkiem wzajemnej adoracji. Jak już wielokrotnie powtarzano, głównym problemem jest rozbujana machina biurokracji, a wymysły z dodatkiem do emerytury jeszcze ją zwiększą. A tymczasem, ile by było prościej z nowymi ludźmi gdyby uprościć papierologię? Na ten przykład kurs podstawowy: chociaż tyle, że z trzech zrobili jeden, ale dalej: dwa kursy po 50 ludzi w roku, na powiat gdzie jest 60 OSP. Na kursie kursant jedynie obejrzy sobie salę konferencyjną i garaże w Komendzie Powiatowej, utnie kawałek samochodu, ubierze aparat i tyle, nawet po drabinie mu nie pozwolą wyjść(o czymś takim jak zjazd na linie nie mówiąc...), a kilka sobotnich i niedzielnych poranków z życia wyjętych. Komora dymowa to też śmieszność, paniusiom(bez obrazy dla kobiet, które rzeczywiście mają chęci i nadają się do służby w pożarnictwie) odpuszczają testy wydolnościowe, a dla całości nawet nie zadymią, każdy, nawet najbardziej ułomny to przejdzie. Podobnie z egzaminem, jedyna przesłanka żeby nie zdać to brak frekwencji, bo każdego puszczą(nie trzeba pisać jak to się odbywa). Naprawdę, czy takim wielkim problemem byłoby aby nauczanie teoretyczne i ogólne przeprowadzała jednostka, a w PSP jedynie hydraulika, aparaty, komora i egzamin, ale za to 4 razy częściej? Co, nagle strażacy z OSP zaczęliby masowo ginąć śmiercią bohatera? Tak samo KPP: koszty znaczne, gmina nie da, czas trzeba znaczny przeznaczyć, a czy naprawdę aż tyle trzeba aby strażak umiał się zająć poszkodowanym do przyjazdu pogotowia ratunkowego, które jest od opieki nad poszkodowanymi? Wydatkowanie pieniędzy przez samorządy: w wielu jednostkach, zwłaszcza spoza KSRG, chętnie tyranych przez włodarzy do robienia za cieciów na imprezach, prac gospodarczych przy szkołach(oczywiście jako miejscowe zagrożenie, a jak...) nie ma nawet kompletu dobrych węży żeby na samochód wsadzić a jakby co bardziej przedsiębiorczy druhowie nie załatwili poniemieckich nomexów czy nie remontowali otrzymanych z PSP hełmów to byłoby w straży całe 6 kompletów(bardzo higieniczne, ale to nie problem, problem że stogu siana w aparatach nie gaszą...). Ale na to kasy nie ma. Kasa jest na zakupy fabrycznie nowych samochodów dla jednostek z KSRG, co to swoje wozy specjalnie zajeździli, z myślą "jeździ to jeździ, a jak przestanie to nam muszą nowy kupić bo my są KSRG". Dotacje są na sprzęt gruby, czasami na nomexy, ale nie ma na podstawy. Jedynie ostatnio wyborcze 5000+ pozwoliło jednostkom kupić podstawy typu koszarówki. Oczywiście, znajdą się turbostrażaki, co stwierdzą, że tylko KSRG to jest prawdziwa straż, a reszta jak chce się bawić to niech se sami zarobią. Tylko jak? Biurokracja państwowa obecnie robi problem nawet ze zorganizowaniem głupiego festynu. Od obowiązku kasy fiskalnej do sprzedawania kiełbasy z grilla da się jeszcze jakoś wybronić, ale do piwa już musi być, nie mówiąc o koncesji itd. Na odbywającą się po festynie dyskotekę trzeba też zapłacić haracz ZAiKSowi, a jak. Do tego jeszcze cuda wianki, bo to impreza masowa, zagrożenie niesamowite itd. Co bardziej gorliwi potrafią dowalić się nawet do kalendarzy i z donosami na skarbówkę latać? I jak młody człowiek ma się chcieć w coś takiego angażować? I to nie o kasę tu chodzi, naprawdę odechciewa się altruizmu w obliczu administracyjnej ściany. Milion oderwanych od życia wymagań, a pozytywów z nich żadnych, chyba że dla biurokratów, naczalstw PSP i uczonych z Józefowa...