Witajcie.
Temat rozmył się, a ostatnie wypowiedzi dowodzą, że w ogóle nie pojmujecie o co chodzi.
Odnoszę wrażenie, że w temacie wypowiadają się głównie ludzie młodzi, przesyceni jeszcze chłopięcym, dość infantylnym idealizmem. Nieświadomi tego, jak Państwo poprzez swoich funkcjonariuszy, wykorzystując dogmatyzm i tradycjonalizm ochotniczego ruchu pożarniczego karmi Was wyuczonymi komunałami o żywiołowej i dobrowolnej służbie, poświęceniu i trudzie. Ludzie, którzy o tym mówią w dużej mierze największy ogień z jakim mieli do czynienia widzieli w kominku swojej willi, a inne tragedie ludzkie z którymi przychodzi nam się mierzyć, z relacji telewizyjnych. Tym samym nie wiedzą jaki wysiłek ponoszą ludzie, którzy w imię altruistycznych postaw zobowiązali się do tego, że będą stać na straży bezpieczeństwa lokalnej społeczności. Na razie rozpiera Was duma i jest to słuszna postawa. Duma zmieni się jednak w rozgoryczenie, kiedy w końcu uświadomicie sobie, że z poczucia własnej wartości trudno wykarmić rodzinę. Zgaduję, że nie zajmuje Was jeszcze myśl o emeryturze. Mnie już po malutku tak, więc kiedy otrzymuję z ZUSu prognozę swojej jałmużny już dzisiaj myślę o każdej dodatkowej formie finansowego wsparcia na przyszłość. Nie jestem materialistą, po prostu chciałbym kiedyś godnie dożyć ostatnich chwil. Czy kłóci się to z systemem moich wartości? Owszem, nie czuję się z tym komfortowo. Ale zwycięża pragmatyzm.
Od lat jestem zwolennikiem tego, by wzorem cywilizowanych krajów, gdzie działa ochotniczy ruch strażacki, stosować model doceniania finansowego strażaków stosując gratyfikację pieniężną za tzw. „gotowość”. I ludzi by to zachęciło do wstępowania w szeregi OSP, a nam dało narzędzia do tego, żeby od swoich członków wymagać aktywnego działania, egzekwować, żądać. Nie podoba się – wypad, koniec z dodatkową kaską.
Za chwilę rzucą mi się do krtani wszelkiej maści entuzjaści wolontariatu, haseł „w służbie ludziom, Bogu na chwałę” itd., ale zanim to zrobicie zastanówmy się.
Narodowe Siły Rezerwy, to też
ochotnicy i tacy sami patrioci jak Wy. Może nie pamiętacie, ale od kilkunastu lat prosimy o uregulowanie naszych stosunków z pracodawcami w ujęciu naszych wyjazdów na akcje TRRRRRAAAACH w trakcie trwania służby w NSR stosunek pracy nawiązany w środowisku cywilnym jest prawnie chroniony, a pracodawca może ubiegać się o zwrot kosztów związanych z zastępstwem zatrudnianego żołnierza Narodowych Sił Rezerwowych. Stosunek pracy nie może być przez pracodawcę wypowiedziany, ani rozwiązany. Zapis ten nie dotyczy umów o pracę zawartych na okres próbny, czas określony, umowę o dzieło. Rozwiązanie stosunku o pracę może nastąpić przy ogłoszeniu upadłości lub likwidacji firmy, czy zakładu pracy; zabezpiecza się odprowadzenie składek z tytułu ubezpieczenia społecznego i zdrowotnego, no i o jejku zaliczenie czasu odbywania ćwiczeń i udziału w akcjach kryzysowych do stażu lat pracy.
Jesteśmy ochotnikami, zatem zapieprzamy za darmo w imię miłości bliźniego i miłości do naszego Kraju TRRRRRAAAACH Wystarczy podpisać kontrakt, aby za otrzymanym wynagrodzeniem, corocznie brać udział w zaplanowanych wcześniej ćwiczeniach wojskowych (do 30 dni w roku), uczestniczyć w szkoleniu oraz kursach specjalistycznych, zdobywać nowe doświadczenia i umiejętności. Chcecie jeszcze innych przykładów? Przypasujcie je sobie sami do naszej strażackiej rzeczywistości:
Świadczenia rzeczowe:
bezpłatne umundurowanie i ekwipunek. (ciekawe, czy też o to zabiegają i doprosić się nie mogą)
Świadczenia zdrowotne:
a) opieka medyczna i ubezpieczenie zdrowotne;
b) bezpłatne badania i szczepienia ochronne;
c) rehabilitację profilaktyczną w Wojskowych Szpitalach Uzdrowiskowych po powrocie z misji poza granicami kraju.
A teraz powiedzcie mi co nas, jako ochotników strażaków różni od ochotników wojskowych?
NIC
Co więcej, w założeniach formacja ta ma brać udział w usuwaniu skutków kataklizmów, nawałnic, powodzi itd. itp. Wiecie ile zajmie im mobilizacja? Ja wiem
Zdążymy się nieźle zmęczyć, kiedy nadjadą posiłki by przedefilować przed kamerami.
Żeby nie było, że się wymądrzam: jestem strażakiem ochotnikiem od ponad trzydziestu lat, średnia wyjazdów 86 razy w roku (z trzech ostatnich lat), d-ca plutonu, prezes od czterech kadencji, oficer rezerwy WP (wzywany co jakiś czas na szkolenia). Widzę i wiem czym zajmują się terytorialsi i nie wiem dlaczego jako strażak mam być dla Kraju gorszym patriotą.
Być może dlatego, że nie szanujemy się sami?