Panowie, zejdźcie na ziemię. Jakie 500 tys.? Co to za opowieści z Narnii? Suski rzucił kwotę z kosmosu a Wy już się podniecacie i snujecie plany wymiany wszystkich staroci. To tak nie działa. Przecież to jest jawna kpina z inteligencji ludzi choćby minimalnie znających się na motoryzacji.
Nawiązaliśmy kontakt z firmą Autosan, która przymierza się do przedstawienia nam projektu średniego samochodu ratowniczo-gaśniczegoOstatni samochód pożarniczy zjechał z taśmy w Sanoku w 1957-58 r. 60 lat temu. Przez parę lat (od 1952 r.) klepano tam auta (ściślej: zabudowy) oparte na przedwojennym projekcie tzw. autopogotowia okręgowego (Star 20 GM-8/GA-16) i okrutnie prymitywne beczkowozy Star 20. Opracowano jedynie jeden projekt beczkowozu SBM 2000/16 Star 21, którego produkcję natychmiast przeniesiono do JZS w 1958. I to nie w zakładzie, a w BKPM w Warszawie.
Na dziś dzień doświadczenie tego producenta w temacie pożarniczym jest więc praktycznie ZEROWE. I nie tylko pożarniczym: zakład ten nigdy nie produkował własnych ciężarówek! Autosan klepie od 60 lat tylko autobusy i proste budy dla wojska, ewentualnie jakieś ramy i pudła w ramach kooperacji. Jeśli pan komendant ma gdzieś w pamięci samochód CAS 25K Liaz 101.680 zwany popularnie "autobusem", to nie tędy droga, ten samochód oprócz ściany czołowej i drzwi nic z autobusem wspólnego nie miał.
Autosan nie ma obecnie w ofercie podwozia, które mogłoby zostać wykorzystane pod GBA. Musiałoby być zaprojektowane i zbudowane od zera. To kosztuje. Nie ma takiej kabiny - to kosztuje. W najczarniejszych snach nie wyobrażam sobie zabudowy Autosana. Już niby "doświadczony" w temacie ZAMET Głowno pokazał, jakie gówno można zrobić.
Jelcz wypuścił ostatniego pożarnika w 2004 r. (nieukończone Atego 4x2 dla Wrocławia) i technicznie nigdy nie wyszedł poza lata 90. Dzisiejsze podwozia, a w szczególności kabina brygadowa, nie nadają się do szerokiego stosowania w pożarnictwie. W zasadzie tylko: GBA „leśne”, GCBA 6x6, SW, Skw, może SCKn i niektóre ciągniki. Jelcz 442.32 vel „Bartek” to nie jest auto nadające się na typowe GBA dla PSP i OSP. Tu trzeba by było stworzyć głęboko zmodyfikowane lub całkowicie nowe auto. Co, oczywiście, kosztuje!
Samochód dedykowany dla straży - bardzo dobrze. Jednakowoż przypominam, że po pierwsze, nigdy nie brał się za to producent samych autobusów (jeśli już – to producent zabudów w kooperacji z firmami motoryzacyjnymi – Magirus Octopus, Rosenbauer Falcon - lub firma zajmująca się małoseryjnymi, specjalistycznymi podwoziami ciężarowymi – Terberg, SISU, Dennis, Shelvoke & Drewry), po drugie takie samochody były zawsze DROŻSZE. Wielka Brytania miała szereg producentów specjalistycznych podwozi pod samochody pożarnicze (Dennis, Shelvoke & Drewry) – w latach 90. wypadły one z rynku. Dlaczego? Bo wielkoseryjne podwozia Volvo, Mercedesa, Scanii były O WIELE TANSZE. Mimo doskonalej jakości i idealnego dopasowania do potrzeb strażaków, podpartych tradycjami sięgającymi 1907, Dennis wygasił produkcję wozów pożarniczych w 2004 r. Na dłuższą metę każdy nie-amerykański projekt auta dedykowanego w 100% dla straży prędzej czy później UPADŁ, od Leylanda Firemastera przez Rosenbauera Falcona po Australa Firepaca. Nie tacy próbowali panie Suski!
Nie wiem jakim cudem skręcane w dużej części w bardzo taniej Turcji Mercedesy Atego, robione setkami, tysiącami dla całego świata, miałyby być „pokonane” cenowo przez hipotetyczny, nieistniejący pojazd Autosana klepany może w 50-100 sztukach rocznie. Podzespoły i tak głównie zachodnie (Mercedes, Cummins, ZF), można przyciąć trochę na ramie i kabinie i pensji pana Włodka z Komańczy, ale na pewno nie zejdzie się w ten sposób z ceną o 50%. Nie mówiąc już o tym, jaki zapewne będzie to chłam, sklejany na ślinę i gumę arabską.
Aha, wiecie jeszcze, co robił Autosan? Pojazdy na bazie kompletnych podwozi, m.in. Mercedesa (np. Autosan Wetlina). Niewykluczone, że będzie brał te same Atego i spawał tylko kabinę. Taki myk zastosowały ostatnio temu „bratnie” Węgry – składali u siebie częściowo zwyczajne Renault Midlum/D14, dali znaczek „RABA” i pach sukces Orbana
http://tuzoltoautok.hu/szertar/gepjarmufecskendo/rabarenault_heros_aquadux-x_4000/W związku z tym zdanie:
Chcielibyśmy aby ten samochód kosztował nie więcej niż 500 tys. zł. to jawna kpina. Wiecie, co można za tyle na dziś dzień dostać? TO:
https://www.youtube.com/watch?v=0_fhtYSrAToTe auta szły po 4 miliony hrywien, czyli ok. 490 tys. złotych
Ukraińsko-białoruskie cudo na poziomie naszego Bonexu. I to na seryjnych kurwa podwoziach, bez Euro 6, bez żadnych cudów, z tragicznymi zabudowami, wykonane w kraju gdzie pracuje się za miskę ziemniaków z kwaśnym mlekiem. Chcielibyście jeździć czym, od czego lepszy był Star/MAN sprzed 15 lat?
- Zależy nam na tym, aby samochody były w całości produkowane w Polsce - podkreślił. To już są naprawdę jaja. Chyba, że pan komendant Suski (jak rasowy prezes wielonarodowego koncernu) uzna, że wystarczy, jak będzie poskładany do kupy w Polsce z podzespołów od zachodnich koncernów i da się napis „Made in Poland”. O ile mi wiadomo, firmy takie jak Iveco, Cummins, ZF, MTU/Rolls-Royce na dziś dzień nie produkują żadnych elementów do Autosana czy Jelcza w Polsce.
Specyfikacja techniczna Jelcza 442.32:
Silnik: wysokoprężny, rzędowy, 6-cylindrowy MTU 6R106TD21 z turbodoładowaniem o mocy 326 KM (240 kW)
Skrzynia biegów: mechaniczna (9+1) produkcji ZF
Specyfikacja techniczna Autosana Eurolider 9:
Układ napędowy
Silnik: CUMMINS ISB6.7E6280 EURO VI, moc 204 kW (277 KM).
Skrzynia biegów: manualna z retarderem elektromagnetycznym.
Zespoły jezdne
Tylny most: DANA.
Oś przednia: ZF, zawieszenie niezależne.
Koła jezdne: ogumienie 285/70 R19,5.
Hamulce
Roboczy: pneumatyczny, tarczowy, z układem EBS/ESC.
Postojowy: mechaniczny, sprężynowy, działający na koła tylne.
Układ kierowniczy
Przekładnia kierownicza: ZF ze wspomaganiem hydraulicznym.
Kolumna kierownicza: regulowana ze zintegrowanym przełącznikiem świateł.
Jak to jest „w całości produkowane w Polsce” to ja jestem sułtan turecki. To jest co najwyżej składane do kupy w Polsce z dużym udziałem polskich części, ale NIE KLUCZOWYCH.
Poza wszystkim, uważam, że to propagandowa bańka, z której nic nie będzie. Koszty okażą się wyższe lub wyjdzie żałosna pokraka z odpadającymi drzwiami, którą lepiej będzie spuścić w kiblu niż pokazać światu. Ktoś wpadł na wyjątkowo głupi pomysł, a w dzisiejszych czasach, cóż tu dużo mówić, wszyscy w KG zapewne srają w gacie i nie ma odważnego, który krzyknie, że król jest nagi. I tak jedzie sobie ta wesoła karawana z beczką śmiechu. Nie pierwszy raz, nie ostatni, powstanie zapewne projekt, który poleci do kosza lub skończy się na krótkiej serii, która szybko trafi na złom. Tylko w zakresie samochodów pożarniczych na rządowe zamówienie było takich przypadków od 1945 kilkadziesiąt. Od SDA-20/16, przez GAM 8+8, Jelcza 006, Jelcza 007, proszkowego Żuka, po Stara 1144 GBA i GAG-12.
Najśmieszniejsze jest to, że zamiast rzeczywiście wykorzystać potencjał Jelcza – zaczynając np. od serii SKw 4x4 lub 6x6 dla PSP, jakiegoś terenowego GBA lub GCBA, zabierają się od dupy strony i będą na siłę kleić standardowe GBA – a nie ma z czego. Głupota, ignorancja, schiza.