To jeszcze nie wszystko - w ocenie naszego najjaśniejszego w małych JRG ch... się robi - tylko leżenie i byczenie się i za dużo czasu na wszystko. No i oczywiście jak się nie robi to nie ma co liczyć na kasę - "wysoki motywacyjny? niby za co?!"
Wysłałbym tego pie... ignoranta w środku nocy do zdarzenia z kilkoma samochodami, ludźmi uwięzionymi w środku, płaczącymi dzieciakami itd., z 6 ludźmi do dyspozycji, gdzie można liczyć tylko na OSP, która będzie nie wcześniej niż za 25 min... ciekawe jakby się mistrz strategii i planowania sprawdził...
Pierdolenie o dużych JRG -szczególnie w dużych miastach że mają tak ciężko to paranoja - np w Warszawie - w ciągu 10 min można na miejscu mieć niemal każdą ilość sprzętu i ludzi. Do tego warto policzyć średnie ilości zdarzeń na JRG w większych miastach - wychodzą dużo niższe niż w przeciętnej powiatówce. Oczywiście są jednostki które mają zdecydowanie więcej wyjazdów niż reszta, ale w mieście nigdy nie są same - zawsze mają w odwodzie kolegów z sąsiedniej JRG którzy błyskawicznie mogą pomóc. W małej powiatówce tego NIE MA i nie będzie.
Jak to mówią wszędzie dobrze gdzie nas nie ma - każde miejsce ma swoją specyfikę tylko trzeba ją dostrzegać - nasz emeryt dawno stracił wzrok.
Całość dopełnia ciągłe przeświadczenie że jest "oszukiwany" przez komendantów - że nie piszą o motywacyjne tylko dają nagrody
Pajac zapomniał że mają taką możliwośc i nikt o zdrowych zmysłąch nie będzie wypisywał pism ch... wie gdzie żeby ludziom dać pare złotych!