To co dzieje się "następnie" po ewakuacji to już domena ZRM i to bardziej oni mają dostosować się do wytycznych ITLS.
Strażacy mają pomóc w ewakuacji, ewakuować jeśli jest zagrożenie i przekazać ZRM. Są dowody na to, ze deska szkodzi, ale jeśli dobrze zrozumiałem chodzi o dłuższe leżenie. Ile czasu poszkodowany pozostaje na desce pod opieką strażaka i czeka na ZRM? 5 minut? 10 minut? To chyba max. Prawdą jest, że deski nadużywamy. Wiele razy kładziemy poszkodowanych nawet wbrew ich woli choć mogliby sobie spokojnie czekać w pozycji zastanej. Na to należy zwrócić uwagę.
Pojawiają się głosy, że deska zła, deska niebezpieczna, deskę trzeba ze straży wyrzucić. Że lepsze miękkie nosze z karocy (straż nie ma i mieć nie bedzie na GBA), lepszy wąż BOA (bo faktycznie dobry), lepszy materac próżniowy, lepiej podjechać noszami pod wrak i wyjąć delikatnie poszkodowanego na miękkie. Tylko przypominam, że działania straży to nie tylko rozbite samochody, które stoją sobie na asfalcie lecz również dachowania po rowach, bagnach, katastrofy budowlane, gruzy, syf, błoto, głęboki śnieg, rzeki, jeziora, dachy. Tu deska jest dobrym rozwiązaniem. Prosta w obsłudze, powszechna, łatwa to przewożenia w warunkach straży, mocna, uniwersalna.
Należy przy okazji zwrócić uwagę na to, że nie jest ona zbyt bezpiecznym dla poszkodowanego narzędziem to przenoszenia na dalsze odległości. Niesienie poszkodowanego na desce 300 metrów przez zaorane pole do śmigłowca jest słabe. W straży potrzeba więcej koszy. W jedną stronę niesiemy na nich sprzęt, w drugą poszkodowanego.
Podsumowując moim zdaniem:
1. Poszkodowany powinien się znajdować w pozycji zastanej najdłużej jak to możliwe, jeśli nie ma zagrożenia ewakuacja z pojazdu po dojeździe ZRM, do tego czasu mamy co robić,
2. Ewakuacja przy użyciu deski chyba że ZRM zadecyduje inaczej,
3. Jeśli widzimy, że ZRM ściąga poszkodowanego z deski to nie krzyczeć, nie wyzywać od partaczy, mieć świadomość, że znają się na robocie.