Widzę, że sporo osób ma wątpliwości co do tego czy iść do SGSP czy nie więc opiszę swój przypadek, może komuś pomoże w podjęciu decyzji
Rocznik '95, zaraz po maturze studia i rezygnacja pod koniec 1 roku (w maju/czerwcu) wtedy też zapadła decyzja - startuję do SGSP. Szybka analiza na czym stoję zdrowotnie i jeśli chodzi o naukę, czy jest w ogóle sens próbować. Przeanalizowałem całe rozporządzenie i optymistycznie założyłem, że przy odrobinie szczęścia przejdę badania, maturę musiałem poprawić z co najmniej 2 przedmiotów, padło na matematykę, fizykę i biologię. (Jak poczytacie temat z zeszłego roku to zobaczycie, że na początku września podali nowe zasady rekrutacji, z dodatkowym przedmiotem obowiązkowym co ostatecznie zostało przywrócone do starych zasad w +/- połowie grudnia). Wracając do procesu przygotowań, przez wakacje praca, odpoczynek i obmyślanie planu a z początkiem września wdrożenie go w życie. Ze sportem mam kontakt od dziecka więc testów sprawnościowych się nie obawiałem, mimo to od września przykładałem się do treningów i odpowiedniego żywienia co również mogło się przełożyć na wyniki badań. Regularna siłownia, basen, bieganie, rozciąganie, ale głównie skupiałem się na nauce. Chodziłem na korepetycje do tego ucząc się sporo samemu w domu (w końcowej fazie przygotowań po kilka godzin dziennie). Tak jak wspomniałem wyżej w połowie grudnia znowu zmieniono zasady rekrutacji i dodatkowy przedmiot jednak nie był potrzebny, skutkowało to tym, że przez 3 miesiące uczyłem się niepotrzebnie dodatkowego przedmiotu na co wydałem również niepotrzebnie kilkaset zł na korepetycje. Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia prywatnie zoperowałem sobie przegrodę nosową (koszt około 3200 zł). W międzyczasie praktycznie od września chodziłem po lekarzach i badałem wszystko po kolei żeby się upewnić, że z wynikami wszystko w porządku i ewentualnie mieć czas na działanie. Śmiało mogę stwierdzić, że zaliczyłem kilkunastu lekarzy robiąc przy tym komplet badań. Dalsze miesiące to czas sumiennej nauki, od stycznia (czyli pierwszego próbnego toru) co miesiąc zacząłem jeździć właśnie na ww tory próbne, łącznie będąc 3 lub 4 razy (tylko jeden odpuściłem). Na przełomie marca/kwietnia wysłanie podania no i przyszedł długo wyczekiwany czas matur. Napisałem to co miałem i pozostało czekać. Stronę SGSP, samorządu studenckiego na Facebooku i to forum śledziłem praktycznie codziennie więc ze wszystkim byłem na bieżąco. Pod koniec czerwca sprawnościówka i basen. Wyniki jakie udało mi się uzyskać to 42.xx na torze i 38.xx na basenie z czego byłem zadowolony. 30 czerwca wyniki matur, dosłanie świadectwa do szkoły i dalsze oczekiwanie na listę rekrutacyjną. Po kilku dniach jest lista i uzyskane przeze mnie 141,5 pkt. Patrząc względem tamtego roku (2017) to rok wcześniej (2016) bym się nie dostał bo ostatni miał chyba 143 pkt a 2 lata wcześniej (2015) bym się dostał bo ostatni miał chyba 138. Tak więc dalsze czekanie w międzyczasie szukając innego kierunku studiów co zakładał plan B. Czekałem do końca pierwszego tygodnia sierpnia, będąc cały czas w gotowości, że w każdej chwili mogę być wysłany na badania, niestety ostatecznie zabrakło kilku miejsc żeby wejść z listy rezerwowej (około 1,5 pkt rekrutacyjnego czyli 1 pkt = 2% na maturze do skierowania na badania). W międzyczasie dostałem się na studia inżynierskie - kierunek informatyka stosowana, które rozpocząłem wraz z początkiem października, ale plan zakładał poprawę matury z rozszerzonego angielskiego i kolejny start w tym roku. Zgłosiłem się znowu z chęcią poprawy matury, zapisałem na korepetycje z angielskiego i wydawałoby się zacząłem cały proces od nowa bogatszy o cały rok doświadczeń. W przeciągu ostatniego miesiąca zadecydowałem jednak, że kolejnego startu nie będzie. Wygrał rozsądek niż pogoń za marzeniami i niepewną przyszłością. I tak jestem 2 lata do tyłu przez to, że zrezygnowałem z pierwotnego kierunku studiów i kolejny rok przygotowywałem się do matury. W czasie rekrutacji będę kończył już 1 rok obecnych studiów z dobrą średnią(przy odrobinie szczęścia uda się zdobyć stypendium naukowe) i dobrymi perspektywami na pracę w przyszłości (biorąc pod uwagę zarobki, czas pracy, tryb pracy). W zamian mogę podejść do rekrutacji nie będąc pewnym, że się dostanę, czy przejdę badania, psychologa, unitarkę aż w końcu czy uda mi się skończyć 4 letnie studia zaczynając znowu od początku a poza tym martwić się o to co po studiach, gdzie mnie ewentualnie przydzielą. Podsumowując tą moją bardzo długą wypowiedź, każdy z Was musi sam zadecydować i chłodno przekalkulować co jest dla Was lepsze, samymi marzeniami o pracy w straży nie utrzymacie się w przyszłości, nie utrzymacie rodziny itp. być może rezygnacja z obecnego kierunku, który studiujesz żeby poświęcić się rekrutacji to nie jest najlepszy pomysł, pomimo tego, że serce mówi co innego (tak jak u mnie). Ja jestem do tyłu 2 lata nauki i około 5000-6000 zł wliczając wszystkie koszta związane z przygotowaniami, ale nie żałuję. Prawdopodobnie już nie będzie mi dane zostać strażakiem co jest moim marzeniem a moja ścieżka zawodowa potoczy się w innym kierunku. Pozostaje mi głęboko westchnąć kiedy kolejny raz będzie mijał mnie wóz bojowy na sygnałach i realizować się w innym kierunku, marzenie o straży jednak pozostanie już chyba na zawsze. Powodzenia wszystkim startującym i tym, którzy stoją przed ciężkimi decyzjami.