Autor Wątek: Przykre pytanie, ale pasc musi  (Przeczytany 6742 razy)

Offline solosar

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 107
Przykre pytanie, ale pasc musi
« dnia: Lipiec 17, 2006, 10:58:49 »
:)
« Ostatnia zmiana: Marzec 31, 2016, 22:19:52 wysłana przez solosar »

Offline strazak998

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 608
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #1 dnia: Lipiec 17, 2006, 11:19:17 »
Wezwać Policję z alkotestem. Tak samo jak rodzice wzywają Policję do sprawdzenia stanu technicznego autokarów i stanu trzeźwości kierowców. Jeśli osoba, któa odpowida za innych jest na "bani" nie ma w tej kwestii sentymentów. Przyjadą, zbadają i wnioski wyciągną. Albo Poinformowac jego przełożonych. Ale jeśli dopuszcza się tego w sprzywania w godzinach pracy to może czuje się silny. Może mieć odpowiedzie zaplecze i wie że nic mu nie zrobią. A nawet jeśli nawet go wezwą do siebie na dywan to załatwią to po cichu. Więc moim skromnym zdaniem jest poinformowanie Policji, a jeśli jest to d-ca zmiany oficera operacyjnego, który tez balonik i może go wykorzystać.

Offline huncio

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 293
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #2 dnia: Lipiec 18, 2006, 01:20:25 »
Policja spowoduje zwolneinie z pracy, ale czy to pomoze temu czlowiekowi, jego rodzinie...?
Alkoholizm jest choroba, wg mnie tak to trzeba traktowac.

Mooje rady sa takie:
Nie wzywaj od razu Policji, skombuinuj zamiane gosciowi jego odeslij do domu.
Zapytaj go dlaczego pije, moze ma jakis powod..., moze potrzebuje wsparcia pomocy.
Uswiadom mu, ze on nie kontroluje swych pociagow do nalogu, moze to alkoholizm?
W kazdym powiecie funkcjonuja poradnie uzależnieniowe, przewaznie przy SPZOZach lub przy poradniach zdrowia psychcznego. Postaraj sie zachcecic kolege do rozmowy ze specjalista terapeuta, naelepiej idz z nim.

To dluga i ciezka walka ale da sie ja wygrac!

Co prawda ne jestem terapeuta ale jezeli masz konkretny klopot to napisz co i jak na piva , moze cos podpowiem, razem cos wymyslimy.

Offline sam55555

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 19
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #3 dnia: Lipiec 19, 2006, 13:05:18 »
Zrobiłbym tak jak mówi Huncio (picia w pracy nie pochwalam). Nawet wobec nawiększego wroga. Przynajmniej warto spróbować i dać mu szansę. Trudno znać powody z jakich pije. Może można mu pomóc i przemyśli pewne rzeczy i się opamięta w porę? Jak nic z tego nie wyjdzie to winę poniesie wyłącznie on sam. My przynajmniej będziemy o tyle "z jajami", że próbowaliśmy koledze pomóc, a nie na zasadzie wbić nóż i dowalić z kopa leżącemu od razu wzywając Policję.

Myślę, że Policja to ostateczność. Trzeba z nim pogadać, dać wolne na przemyślenia. Określić ultimatum. Albo - albo. Jak zdecyduje się pić nadal to wtedy trzeba wezwać Policję. Może przecież zrobić więcej złego kolegom, ludziom których ratuje itd. i skończyć w pudle. Ale spróbować pomóc trzeba, bo to nasz kolega.


Offline kraszan

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 17
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #4 dnia: Lipiec 19, 2006, 14:01:46 »

Panowie,

Dać szanse to można kupując los w loterii trzy słonie.
A co będzie jak podczas akcji kiedy decydują czasami sekundy poszkodowany lub ktoś z gapiów głośno powie, że strażacy byli pijani i to było powodem czyjejś tragedii.
  Nie powiedzą że jeden był pijany tylko że w straży piją.
Co w takiej sprawie nadal chcecie dawać szanse i litować się nad menelem.

Offline huncio

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 293
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #5 dnia: Lipiec 19, 2006, 22:50:45 »
dlatego zasugerowalem aby zorganiozowac facetowi podmiane na sluzbie i go odprawic. nie zachcecam do "tolerancji". 

Offline smoczusia

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 88
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #6 dnia: Lipiec 19, 2006, 23:47:29 »
Witam,nie odpowiem zapewne na wiekszość postawionyh przez  autora tematu pytań ale uświadomię może kilkoro z was czym tak naprawde jest alkoholizm i  co można zrobić by takiemu człowiekowi pomóc.

Alkohol ma taką cudowną właściwość, która powoduje, że znieczula ból fizyczny i psychiczny, uwalnia od napięcia, lęku, stresu, przynosząc ulgę i odprężenie. Zamienia nieprzyjemne w przyjemne i nie wymaga przy tym żadnego wysiłku. Nie wymaga wprowadzania żadnych zmian w naszym życiu. Co ważniejsze, działa natychmiast w przeciwieństwie do wielu leków psychotropowych, na których efekty trzeba czekać dwa, trzy tygodnie, a i tak nie zawsze ich działanie jest od razu zadowalające.Zatem nic dziwnego, że szklaneczka alkoholu jest zdecydowanie bardziej atrakcyjna. Jest też łatwo dostępna. A poza tym, kupowanie alkoholu jest społecznie akceptowane, zwyczajne, gdy tymczasem np. poszukiwanie pomocy psychiatrycznej, czy psychologicznej obciążone jest szczególnie w tym zawodzie wstydem. A skoro kilka dobrych drinków raz pomogło, to dlaczego by nie spróbować jeszcze raz... A zresztą, nie demonizujmy, jeśli od czasu do czasu wypije się parę kieliszków nawet w pracy, gdzie można to usprawiedliwić imieninami czy okazją  gratulacji awansu,  to nie oznacza to od razu uzależnienia!Zdarzyć się może każdemu....
Szukanie pocieszenia w alkoholu jest niebezpieczne przede wszystkim dla tych osób, których poczucie własnej wartości i samoocena są bardzo niskie, które mają tendencję do izolowania się i uciekania od otoczenia, które doświadczają przewagi negatywnych emocji. I wreszcie, zagrożenie alkoholizmem jest tym większe, im więcej problemów przynosi teraźniejszość. A alkohol niewątpliwie pomaga uciec od tej beznadziei, pomaga poczuć w sobie moc, zamienić nieprzyjemne w przyjemne... Człowiek złapany w alkoholową pułapkę nawet nie zauważa, kiedy zwykłe odreagowywanie staje się przymusem. Choroba alkoholowa niezauważalnie, ale z morderczą konsekwencją, zaczyna toczyć i umysł i ciało. W końcu niszczy również związki z innymi ludźmi, również te najważniejsze:w pracy, z przyjaciółmi i najbliższymi.
Wraz z pogłębianiem się alkoholizmu, obraz depresji, która stała się jego źródłem zaciera się. Cierpienie, smutek, lęk, poczucie osamotnienia, przygnębienia, apatii, a więc objawy depresji zostają zamaskowane objawami choroby alkoholowej. Rodzina i znajomi mogą obserwować je jako obsesyjne koncentrowanie się na poszukiwaniu okazji do picia, utratę kontroli nad alkoholem, unikanie odpowiedzialności za rodzinę, pracę, chwiejność emocjonalną, wybuchy niekontrolowanej agresji itp.
To nie oznacza, że depresja zamieniła się w chorobę alkoholową. To oznacza coś o wiele groźniejszego - kombinację dwóch chorób, które razem stanowią o wiele poważniejsze niebezpieczeństwo.

Alkoholik nie może uciec od depresji. Nawet, jeśli jego picie nie było motywowane depresją, a wynikało np. z picia dla towarzystwa, stanowiło element rozmów negocjacyjnych w pracy itp. Niezależnie od tego, co spowodowało alkoholizm, on w którymś momencie doprowadza do powstania depresji, choć wówczas może ona być trudna do zdiagnozowania. Dzieje się tak, ponieważ choroba alkoholowa niszczy życie człowieka. W końcu musi on uprzytomnić sobie straty, których doznał, a są one bardzo dotkliwe: zniszczenie ważnych związków z ludźmi, poczucie izolacji i osamotnienia, utrata możliwości rozwoju zawodowego i ekonomicznego, utrata możliwości rozwoju osobistego, utrata szacunku do siebie samego, poczucia sensu życia i wpływu na to życie, a nawet utrata zdrowia fizycznego. Wielość i ciężar tych strat muszą w konsekwencji prowadzić do depresji i jednocześnie ogromnego lęku przed jej odczuwaniem.
Dlatego człowiek uzależniony od alkoholu będzie panicznie starał się uciec od tych przykrych uczuć i zamieniać stan nieprzyjemny w przyjemny, a to może sprawić alkohol... Za każdym razem, kiedy tylko na horyzoncie pojawi się niebezpieczeństwo pojawienia się nieprzyjemnych stanów emocjonalnych, alkoholik będzie starał się temu zapobiec sięgając po alkohol. Depresji nie widać... To, co jest widoczne to objawy upojenia alkoholowego.
W zdecydowanej większości przypadków, bez fachowej pomocy, osoba uzależniona nie potrafi się uratować. Pomoc ta polega na działaniu wielodyscyplinarnego zespołu  specjalistów. W zespole takim, obok lekarza (występującego tu głównie w charakterze konsultanta i wykładowcy), powinni znaleźć się psychologowie (lub odpowiednio przeszkoleni specjaliści pedagogiki, resocjalizacji, socjologii, itp.), pracownicy socjalni, osoby duchowne, specjaliści od problematyki rodzinnej, rekreacji i prawidłowego żywienia. Szczególna rola przypada instruktorom terapii odwykowej, wywodzącym się najczęściej spośród niepijących od lat alkoholików.
Istnieje bezsporna konieczność indywidualizacji terapii osób uzależnionych (albo w zależności od typu alkoholizmu, albo specyficzności jednostkowych problemów). Ma ona pociągać za sobą zmiany cech osobowości, własnej oceny sensu życia. Postulowane jest zwiększenie samoakceptacji i samooceny pacjentów, nabrania dystansu wobec siebie, koncentracji na przyszłość, lepsze zrozumienie samych siebie i z drugiej strony polepszenie kontaktów z otoczeniem.
Jesli wskazana wyzej osoba  jest chętna do podjęcia zmiany w swoim  dotychczasowym zyciu to warto próbować bo  nie tylko uratujecie  tą daną osobę ale też i jego rodzinę. Nie zapominajmy wszak, że jesli w rodzinie pije jedna osoba to cierpią wszyscy.
Powyzsza wypowiedż nie stanowi w całości moich uwag i przemyśleń w tym temacie  są tu fragmenty  zaczerpnięte z pracy naukowej psychoterapeutów i psychiatrów pracujących w grupach wsparcia i lekarzy z długoletnią praktyką, znawców tematu.
Mam nadzieję że ten "wykład" nie zniechęci  Was do podejmowania walki z tym zjawiskiem w miejscu pracy.
Wszak każdy człowiek jest ważny, a tym którzy błądzą należy się nasza pomoc i wsparcie.Pozdr.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 20, 2006, 16:09:54 wysłana przez smoczusia »
Największą bronią strachu jest jego zdolność czynienia nas ślepymi na wszystko inne...
J.Carroll

Offline wiarus

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 79
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #7 dnia: Lipiec 20, 2006, 00:22:04 »
wg mojej oceny nie wszyscy Panowie i Ty Szanowna Smoczusiu zrozumieliście sens tego pytania, mam wrazenie, ze to pytanie pada ze strony podwladnego, który dostrzega problem ale któremu nie wypada i jest mu niezręcznie poruszać ten temat we własnej jednostce na szerszym forum. Niektórzy z Was wręcz sugerują aby podkablował, tylko jak długo zagrzeje miejsca w tej jednostce i proszę sobie wyobrazić jaki smród bedzie ciagnął się zanim pomimo, że gościu przypuszczalnie ma rację.
Nie wiem ile lat pracuje w straży ten doradca, który wezwałby Policję do jednostki, ale wybrałeś jeden z najgorszych wariantow. Przezyłem trochę lat i musze przyznać, że nie są zanane  mi przypadki aby Policja (na nasze zyczenie) była proszona do jednostki na sprawdzenie trzeźwości. Chyba że wynikało to z całkiem innej sytuacji. Nie będę tu teoretyzował i umoralniał, ale wezwanie Policji do jednostki czy Komendy na własne życzenie robienie we własne gniazdo. To nawet sami policjanci będą mieli radochę  i ocenią panujace w PSP zasady.  Przynajmniej w moim województwie tego jeszcze nie grali. Wyjśc z sytuacji jest wiele i nie musi to być tak brudne i fatalne w skutkach.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 20, 2006, 07:16:42 wysłana przez wiarus »

Offline napalony

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 201
  • "Bogu na chwałę, ludziom na pożytek"
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #8 dnia: Lipiec 20, 2006, 00:44:38 »
Mowia ze straz to rodzina.
Wiec trzeba zachowac sie tak jakby on byl z twojej rodziny.
Tak jak wspominali juz inni Alkoholizm to choroba, niestety nie kiedy ciezka do pokonania.
Ja osobiscie sugerowal bym prywatna rozmowe z tym kolesiem, a jesli nie masz z nim duzego kontaktu powiedz o tym problemie jego najlepszemu koledze z podzialu. (jesli o tym nie wie)
Zawiadamiajac Policje nie pomozesz mu.
On zapewne zostanie wydzielony ze sluzby co wedlug mnie jeszcze bardziej pograzy go w alkoholizmie.
Strazak to odpowiedzialny zawod, i nie wierze w to ze on poprostu pije bo lubi... napewno ma jakies problemy.

Napewno uda Ci sie jemu pomoc, powodzenia!!

Pozdrawiam.
"A jeśli taka wola twa
Bym życie dał w ofierze.
Ty bliskich mych w opiece miej
 o to Cię proszę szczerze."



Offline strazak998

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 608
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #9 dnia: Lipiec 20, 2006, 09:11:20 »
Póki co nie ma podstaw do tego żeby twierdzić że jest to alkoholik. Pije w pracy i do pracy przychodzi pijany. Jeśli nie Policja to co? Może być oficer operacyjny z KM(KP) lub KW, który ma na wyposazeniu alkotest. I nie będzie rozgłosu na zewnątrz. Ale rozmówki z kolegami zdadzą się na nic. Kto się odwży z nim porozmawiac. Każdy będzie miał to gdzieś. Potrzebna jest mu pomoc specjalisty, psychologa. Jeśli koleś naprawdę jest już alkoholikiem, to powinno skierowac sie go do grupy wsparcia AA, sam tam nie pójdzie. Każdy z nich mówi że ma wszystko pod kontrolą, że wiedzą co robią i potrafią nad tym panować. Ale jeśli kiedykolwiek nie daj Boże komuś stanie się krzywda poprzez to że strazak przy akcji był na "bani", to zmienicie zdanie. Jakoś na lekarzy co jakiś czas wzywa się Policję, i powoli ukracają picie w robocie. Może czas najwyższy zrobić to samo u nas? Przez jakiś czas bedzie głośno o tej sprawie że strazak pijany. Ale może da to do myślenia innym, i co jakiś czas może ktoś będzie robił takie próby alkoholowe na zmianach. Ktoś powiedział że straż to jedna rodzina. W takim razie jak postapisz z człłonkiem rodziny który nadużywa alkoholu. Bedziesz z nim rozmówki przeprowadzał? Życzę w takim razie powodzenia. Znam kilka przypadków nadużywania alkoholu przez strażaków. Mieli rozmowy za dowódca zmiany, były prośby, były groźby i nic. Były rozmowy z d-cą i z-cą d-cy JRG. Także nic nie pomagało. Tłumaczenia z ich strony były różne. A to że to chwilowe załamanie, a to kłopoty rodzinne, a to że to nie alkohol tylko lekarstwa, które lekarz zalecił itp. Były upomnienia, były nagany. Były kontrole oficera operacyjnego. Dawano im wiele razy szanse przed utratą pracy. Nie skutkowało. Więc wylecieli z wielkim hukiem. Były przypadki, że wezwano Policję, ale też odbyło się to po cichu przy udziale oficera operacyjnego i alkotestu. I opuścili szeregi rodziny strazackiej. Czas najwyższy chyba zrobić porządek z pijakami w straży. Przez tyle lat pracowaliśmy na zaufanie społeczeństwa, którym tak się chwalimy na prawo i lewo. Przykro było by gdyby kilku pijaczków nam to zepsuło. A takich jest jeszcze paru w naszych szeregach, o czym się głośno nie mówi.   

Offline smoczusia

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 88
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #10 dnia: Lipiec 20, 2006, 12:30:31 »
strazak998 zastanawiam się po wypowiedziach  czy przypadkiem nie jesteś  przykładem  "czyściciela-lustratora" w swojej  KM lub KP, bo z twoich  wywodów wynika jednoznacznie, że tego człowieka należy zgnoić. Ale zastanów się czy o t o  t u  tak naprawde c h o d z i?? Czy najpierw nie lepiej zbadać problem, pogadać z gościem, wysłać na wolne... bo może jego skłonność do alko bierze się z wypalenia zawodowego, albo kłopotów  które go przerosły ( nie mnie oceniać jakich bo sprawy nie znam dogłębnie i diagnozować na zasadzie hipotez nie mam w zwyczaju).Skreślić człowieka jest łatwo i najprościej, ale mieć jednego przyjaciela więcej w życiu to zawsze pewność że kiedy i nam się noga powinie to i on pomoże.
Widać jak mało wiesz o sile dialogu, zwykłej koleżeńskiej rozmowie na początek, bo to jest pierwszy krok do tego by wybadać czy dany gość wogóle chce terapii i pomocy z drugiej strony. Jeśli nie on, to takiej pomocy może potrzebować rodzina.Czy pomyslałeś  wypluwając z siebie jad na tych którzy piją o drugiej stronie medalu, często właśnie oni potrzebują większego wsparcia niż sam pijący "egzemplarz", bo patrzą i nie wiedzą jak pomóc. Oni o pomoc napewno pierwsi nie poproszą.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 20, 2006, 16:12:11 wysłana przez smoczusia »
Największą bronią strachu jest jego zdolność czynienia nas ślepymi na wszystko inne...
J.Carroll

Offline piotr998

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.787
  • Najciekawsze historie pisze samo życie.
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #11 dnia: Lipiec 20, 2006, 13:55:39 »
W każdym działaniu należałoby znależć złoty środek. Z doświadczenia osobistego mogę przytoczyć następującą sytuację. Na słuzbie znalazł się kolega na podwójnym gazie, pognałem go do domu i sam wszedłem za niego na służbę. Oczywiście poźniej gadka szmatka. Przy powtórzeniu sytuacji wezwałem oficera dyżurnego WSKR z alkomatem. To że później braniłem tego kolegę na komisji dyscyplinarnej i to z pozytywnym skutkiem, to już inna bajka.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 24, 2006, 21:23:48 wysłana przez piotr998 »
"Tam, gdzie wszyscy myślą to samo, w ogóle niewiele się myśli" - H.Geissler
"Kłócić się nie należy, ale jest obowiązkiem jasno określić przeciwstawny punt widzenia." - J.W.Goethe

Offline strazak998

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 608
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #12 dnia: Lipiec 21, 2006, 14:47:06 »
strazak998 zastanawiam się po wypowiedziach  czy przypadkiem nie jesteś  przykładem  "czyściciela-lustratora" w swojej  KM lub KP, bo z twoich  wywodów wynika jednoznacznie, że tego człowieka należy zgnoić. Ale zastanów się czy o t o  t u  tak naprawde c h o d z i??

W takim razie o co tutaj chodzi?
Jestem głęboko przekonany, że Twoja rozmowa, ani rozmowa najlepszego kumpla, czy nawet przełożonego nie doprowadzi do tego że koleś przestanie pić. Jeśli jest to już nałóg, to jest to silniejsze od niego samego. Może ci przytakiwać, że oczywiście masz rację, przysięgnie, że przestanie pic, a po romowie pójdzie do szafki i golnie sobie kielicha. Wiec przestań mnie umoralniać moja droga. Piajństwo w PSP nie może być dłużej tolerowane. A widzę że twoje stanowisko właśnie takie jest. Lepiej przymkąć oczyi porozmawiać z z nim, może posłucha. Nie możemy tolerować takiego zachowania. To nie są czasy zawodowej straży pożarnej, czasy junaków gdzie się piło do śniadania, obiadu czy kolacji. Mamy ogromną odpowiedzialność, za siebie, za ludzi którymi kierujemy jak i za tych, których trzeba ratować. Chciałbyś byc pod dowództwem pijanego przełożonego, bo ja nie. O ile dobrze się orientuję, każdy obywatel, ktróy jest świadkiem popełnienia przestępstwa jest zobowiązany powiadomić odpowiednie organy. Czy picie w pracy jest przęstępstwem? Jest na pewno naruszeniem przepisów. Ale w konsekwencji może doprowadzić do przęstepstwa. Boimy się żeby sprawa nie wypłynęła na wierz, bo co ludzie sobie pomyślą. Ja za każdym razem gdy pokazują w mediach informacje o pijanych lekarzach i o tym że ktos ich zakapował bije brawo tym kapusiom. Wykazują oboywatelski obowiązek. Nie ma sentymentów. Każdy jest dorosły i wybiera taką drogę życia jaka mu pasuje. Postaw się na miejscu żony, matki, siostry człowieka, któremu pomocy udziela pijany lekarz albo strażak i człowiek ten umiera albo jest kaleką do końca życia. Jeśli postawisz się w ich sytuacji i zrozumiesz jak byś się wtedy czuła, zmienisz zdanie. Ja w swojej może nie długiej historii pracy w PSP miałem kilka przypadków pijaczków tak jak już mówiłem. I uwież mi, że nic nie pomagało, ani prośba, ani groźba.   

Offline alex

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 193
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #13 dnia: Lipiec 21, 2006, 15:16:57 »
Miałem podobną sytuację z "gościem" na zmianie.
I wyglądało to mniej więcej tak.  Wszyscy wiedzieli, że gość lubi mocne trunki. Wszystko było w miarę w porządku do momentu jak gość zaczął przesadzać. Przyszedł "trafiony" dostał wolną służbę, skończyły się WS dostał urlop bez dzielenia na części, cały wypoczynkowy później cały dodatkowy. Przydarzyło mu się znowu dostał propozycję nie do odrzucenia albo emerytura albo za bramę. W ciągu roku został szczęśliwym emerytem.

Offline tom112

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 1
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #14 dnia: Lipiec 21, 2006, 21:19:25 »
Witam nie dawno przeniosłem Sie z jednostki stołecznej do JRG bliżej domu. Szok tu alkohol pije się na każdej zmianie przy każdej okazji dowódca zmiany, kierowcy ratownicy. Zgroza, stara gwardia wciąga młodych!!, Ja kolegów nie wsypie bo nie jestem kapo, to ich problem no i mój. Najgorzej jest przy akcji kiedy kierowca jest po małym i kiedy puszki wylatują z auta przy wysiadaniu uff. Wiem ze jest to do czasu do pierwszej poważnej wpadki. To mi się nie podoba, choć jestem oficerem nie mam takiej mocy, aby sam to leczyć bez KP i DJ.

Offline smoczusia

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 88
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #15 dnia: Lipiec 22, 2006, 08:31:59 »
W swojej praktyce zawodowej miałam do czynienia z  osobami uzależnionymi. Mimo całej wydawało by się beznadziejności sytuacji i odrzucania niejednokrotnie chęci pomocy przez chorych, bronienie się przed uświadomieniem sobie tego że dana osoba ma problem z alko, podejmowania prób pomocy rdzinie czy w końcu sądowych nakazów leczenia...itd., doszłam do jednego wniosku - próbować  dialogu warto  na każdym etapie tej choroby.  Jesli nie będziemy  ludziom  uzależnionym i tym patrzącym z boku będącym pozornie "poza", bo problem przecież "dotyczy kumpla ze zmiany, a nie mnie ...."uświadamiać czym tak naprawde jest  alkoholizm, jakie niesie ze sobą zagrożenia to problem będzie się tylko rozszerzał... Jak w przypadku każdej choroby społecznej (alkoholizm w mojej ocenie staje się  takowym zjawiskiem, popatrzmy choćby na dane prasowe z ostatnich kilku dni o tragediach rodzinnych które spowodował  alkohol) istotna jest nie tylko terapia  ale i profilaktyka.
Profilaktyka wczesna - mająca na celu utrwalenie prawidłowych wzorców zdrowego stylu życia i zapobieganie szerzeniu się niekorzystnych wzorców zachowań, w odniesieniu do osób zdrowych,
Profilaktyka pierwotna (I fazy) - mająca na celu zapobieganie chorobie poprzez kontrolowanie czynników ryzyka, w odniesieniu do osób narażonych na czynniki ryzyka,
Profilaktyka wtórna (II fazy) - zapobieganie konsekwencjom choroby poprzez jej wczesne wykrycie i leczenie (przesiewowe badania skriningowe mające na celu wykrycie osób chorych - tu zgłoszenia od rodzin do poradni rodzinnych, lekarzy, poradni zdrowia psychicznego i klubów AA),
Profilaktyka III fazy, której działania zmierzają w kierunku zahamowania postępu choroby oraz ograniczeniu powikłań.Wiele by można mówić na ten temat, ale jeśli nie uświadomimy sobie w społeczeństwie zagrożeń wynikających z  tego co niesie ze sobą alkoholizm i że każdy z nas może pomóc nie tylko danej chorej osobie, ale i jej bliskim sytuacja w tym temacie drastyczne sie zmieni. Wystarczy tylko chcieć .

Wspomnieliście tu o lekarzach, ratownikach, strażakach pracujących pod wpływem alkoholu   to naganne i niestety tępić należy.Istotą problemu jest  umieć zauważyć, taką osobę z tłumu i spróbować jej pomóc zanim wsiądzie do karetki, wozu czy udzieli pierwszej pomocy i przyczyni sie do nieszczęścia. Siła słowa ma ogromną moc  podkreślę to jeszcze raz.
To od naszych więzi międzyludzkich zależy, czy będziemy w stanie zauważyć "raczkujący" problem, czy też dopiero kiedy z hukiem wyleci ktoś na ulicę zaczniemy myśleć i dostrzegać drugiego człowieka.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 22, 2006, 08:48:58 wysłana przez smoczusia »
Największą bronią strachu jest jego zdolność czynienia nas ślepymi na wszystko inne...
J.Carroll

Offline piotr998

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.787
  • Najciekawsze historie pisze samo życie.
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #16 dnia: Lipiec 22, 2006, 13:32:05 »
Zgadzam się ze Smoczusia, że siła słowa ma ogromną moc - tylko jak te słowa winny brzmieć. Czy aby nie krótkie stwierdzenie - jeżeli nie potrafisz żyć bez kielicha to zmień pracę z własnej woli, bo inaczej będziesz do tego zmuszony. W tej firmie nie ma miejsca na alkohol. Pomagać człowiekowi można, smoczusiu, również jeżeli nie będzie już strażakiem PSP.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 24, 2006, 21:20:28 wysłana przez piotr998 »
"Tam, gdzie wszyscy myślą to samo, w ogóle niewiele się myśli" - H.Geissler
"Kłócić się nie należy, ale jest obowiązkiem jasno określić przeciwstawny punt widzenia." - J.W.Goethe

Offline smoczusia

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 88
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #17 dnia: Lipiec 22, 2006, 15:02:01 »
Piotr  oczywiście nie kazda syt jest identyczna i nie kazdy uwikłany w problem  alkoholowy musi chcieć rozmawiać i wyjść z impasu w którym się znalazł. Człowiek ma wolną wolę i wiele zależy od niego samego,  tak jak powiedziałam na początku dyskusji.Wazne jest tez jednak to, by wyłapać problem w zarodku kiedy widzicie ze gość może być "wczorajszy" na służbie, że ma jakieś kłopoty osobiste a wiecie, że jest (czy też może być) słabszy psychicznie. Nie kazdego trzeba prowadzić za rączkę i patrzeć mu w oczy  - nie przesadzajmy nie o to mi chodzi.
Jesli nie potraficie, nie czujecie się na siłach pomóc takiej osobie sami lub wasze relacje nie są na tyle zażyłe byście wiedzieli  gdzie może tkwić źródło  problemów pacjenta, który  sięga po alkohol spróbujcie sami rozeznać jakie macie w swoim środowisku dostępne formy pomocy.Przekazanie sprawy kompetentnym osobom znającym temat może pozwolić Wam zorientować sie na ile problem jest zaawansowany i  jak mu zaradzić a nie tylko załatwić sprawę na zasadzie "donosu"  do wyższego stopniem i funkcją.
Największą bronią strachu jest jego zdolność czynienia nas ślepymi na wszystko inne...
J.Carroll

Offline forest

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 42
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #18 dnia: Lipiec 22, 2006, 15:38:15 »
Rozmowa jest dobra metoda i jest bardzo potrzebna. Jednak trzeba byc bardzo ostroznym rozmawiajac z taka osoba. W wielu przypadkach mozna sie spotkac z wielkim zdziwieniem, pogarda i niezrozumieniem.
Trzeba pamietac ze alkoholik ma calkiem inne spojrzenie na Swiat. Odbywalem staz na oddziale psychiatrycznym, gdzie spotkalem roznych ludzi. Byli tam nie tylko strazacy; ale policjanci, pracownicy biurowi itp..
Ich wypowiedzi byly bardzo rozne, ale wnioski te same. A mianowicie; cyt."Nie moglem patrzec na kogos kto nie pije u mnie w pracy, bo przez niego widzialem jakim jestem wrakiem". To jest wypowiedz jednego z pacjentow. Ta wypowiedz dala mi wiele do myslenia. Zdalem sobie sprawe dlaczego w szeregach jest takie niezrozumienie. Wystarczy ze jeden ze strazakow nie bedzie pil w wiekszych ilosciach alkoholu, to od razu spotka sie z wielka nienawiscia. Do czego zmierzam? Chodzi mi o to ze jak wiekszosc strazakow bedzie tolerowac i popierac nalogowe picie, to nie wiem czy jakakolwiek rozmowa bedzie miala sens. Wypic mozna, przeciez alkohol jest dla ludzi, ale dla ludzi madrych. Jesli ktos nie potrafi nad tym zapanowac to trzeba mu o tym powiedziec. Powtarzac do znudzenia. Jedno jeszcze co jest wazne w kontakcie z taka osoba, to nie mozna sie nad taka osoba litowac. Ja nie mowie o tym ze nie mozna sie litowac tzn. zadzwonic po policje, czy podkablowac,tylko o to by zmusic do samooceny. Sam sie do tego nie zmusi. Jak juz wczesniej bylo mowione jestesmy "rodzina". Kto inny moze pomoc, jak tylko "rodzina".
Pozdrawiam :mellow:

Offline strazak998

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 608
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #19 dnia: Lipiec 26, 2006, 08:55:54 »
http://wiadomosci.onet.pl/1361486,11,item.html
Śląskie: Policjant złapany na jeździe po pijanemu
1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu miał prowadzący samochód policjant z Tychów. Zatrzymali go inni kierowcy, którzy byli świadkami jego niebezpiecznej jazdy - podała we wtorek policja.
"Wczoraj osoby jadące z Tychów do Pszczyny zwróciły uwagę na kierującego oplem, który wykonywał niebezpieczne manewry, m.in. po wyprzedzeniu zajeżdżał drogę innym zmotoryzowanym" - powiedział PAP komisarz Janusz Jończyk z zespołu prasowego śląskiej policji.
"Świadkowie powiadomili policjantów, a przy najbliższej nadarzającej się okazji, w Pszczynie na ul. Bieruńskiej, kierowcy innych pojazdów skutecznie zablokowali +pirata+, uniemożliwiając mu dalszą jazdę" - dodał Jończyk. Świadkowie odebrali mężczyźnie kluczyki i przypilnowali go do czasu przyjazdu policji. Okazało się, że zatrzymany kierowca to 26- letni policjant z tyskiej komendy; służył w pionie prewencji od pięciu lat. Badanie jego trzeźwości dało wynik ponad 1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Dodatkowo policja pobrała krew policjanta do badań.
"Wszystkie czynności nadzorowane były przez obecnego na miejscu prokuratora. Funkcjonariusz zostanie zwolniony ze służby w policji" - powiedział Jończyk. Poza konsekwencjami służbowymi mężczyźnie za jazdę po pijanemu grozi też kara dwóch lat więzienia.
To już drugi w ostatnich dniach policjant z woj. śląskiego złapany na jeździe po pijanemu. W piątek po południu 27-letni funkcjonariusz z Lublińca (Śląskie) potrącił na przejściu dla pieszych w tym mieście 12-letniego chłopca. Policjant miał około 0,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.


Takie samo postepowanie powinno być w przypadku każdego człowieka pełniącego obowiązku służbowe. Jest to naruszenie dyscypliny służbowej i naszych przepisów, które zabraniają spożywania alkoholu w miejscu pracy. Wykonyuwanie obowiązków służnowych na "bani" powinno być karane, i ścigane jeśli jest to notoryczne.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 26, 2006, 08:57:29 wysłana przez strazak998 »

strażak79

  • Gość
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #20 dnia: Lipiec 26, 2006, 23:44:28 »
W nocy do jednostki przyjechał Komendant Powiatowy i cała zmiana włącznie z PSK została poddana badaniu alkomatem. Wynik u wszystkich to 0,0. Nie wiem czy nazwać to brakiem zaufania do podwładnych czy zapobiegliwością ale na pewno takie "naloty" eliminują głupie pomysły.

Offline pielgrzym

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 204
    • http://
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #21 dnia: Lipiec 27, 2006, 00:08:18 »
Cytuj
Takie samo postepowanie powinno być w przypadku każdego człowieka pełniącego obowiązku służbowe
strażak998  zacytowane przez ciebie sytuacje dotyczą policjantów ale poza służbą, a nie w trakcie służby. Więc twoim zdaniem jak ktoś jest na bani to należy piętnować całe środowisko pijany ale pracuje w policji więc pijany policjant, pijany ale pracuje w straży więc pijany strażak, itp. itd. sorki stary ale w swoim polowaniu na czarownice troche sie zagalopowałeś. A możed wywalić na zbity pysk tego co pisze ale nie wie sam co pisze :wacko:
Pomyśl zanim coś powiesz, jeśli nie masz czasu zamilknij.

Boże chroń mnie od "mundrych" którzy są wszystkowiedzący i uważają, że nikt i nic już ich niczego nie nauczy.

Offline strazak998

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 608
Odp: Przykre pytanie, ale pasc musi
« Odpowiedź #22 dnia: Lipiec 27, 2006, 08:38:26 »
strażak998  zacytowane przez ciebie sytuacje dotyczą policjantów ale poza służbą, a nie w trakcie służby. Więc twoim zdaniem jak ktoś jest na bani to należy piętnować całe środowisko pijany ale pracuje w policji więc pijany policjant, pijany ale pracuje w straży więc pijany strażak, itp. itd. sorki stary ale w swoim polowaniu na czarownice troche sie zagalopowałeś. A możed wywalić na zbity pysk tego co pisze ale nie wie sam co pisze :wacko:
Nie wiem skąd wywnioskowałes że nie był na służbie. Z tego co pamiętam jechał w umundurowaniu służbowym. Więc wielce prawdopodobne jest że był na słuzbie. A jeśli nie to możliwe że wracał ze służby. Więc narąbał się na służbie. A więc dopuścił się naruszenia przepisów. Nie poluję na czarownice. Ale takie naloty KM, KP, czy oficera operacyjnego powinny być normą w PSP. Jeśli to nie pomaga wtedy wzywać Policję. Widze wielu zwolenników i obrońców pijaństwa na służbie. Panowie skonczyły się już te czasy, czas z tym raz na zawsze skończyć.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 27, 2006, 08:44:17 wysłana przez strazak998 »