NIE nr 46/2003
Pieczeń z Aftyki
Strażak to facet, który ogień zgasi. Przełożonego – nigdy.
MSWiA to resort, który pilnuje, żeby od morza do Tatr prawo znaczyło prawo, a sprawiedliwość – sprawiedliwość. Strażak to facet na nieszczęścia. Nieodzowny w sytuacjach fatalnych typu kraksa samochodowa, potop, pożar, trzęsienie ziemi. Śpisz spokojnie, bo wiesz, że strażak czuwa. On śpi, bo wierzy, że jak coś, to koledzy i zwierzchnicy staną za nim murem. Albo za wdową po nim.
Ta wiara całkiem się zdefasonowała w województwie warmińsko-mazurskim. Nie tylko z powodów lokalnych.
Artyści w mundurach
Brygadier Zbigniew aftyka był szefem straży w Elblągu. Gdy rządy objął Sojusz Lewicy Demokratycznej, uważano Aftykę za jednego z trzech kandydatów do fotela komendanta wojewódzkiego. Decydenci postawili na urzędującego szefa, brygadiera Grzegorza Kniefela. Może chcieli zademonstrować otwartość polityczną, bo Kniefel w poprzednich wyborach samorządowych zdobił listę AWS.
Kniefel pogłaskał rywala podpisując 19 października 2001 r. wniosek o przyznanie mu nagrody uznaniowej za wzorową realizację zadań służbowych w bieżącym roku.
aftyka nie zdążył odebrać nagrody. Trzy tygodnie później utracił zaufanie, jakie posiadał u przełożonych i podległych sobie strażaków i poszedł na szczaw. Dopiero 26 dni później Kniefel uzyskał ustawowo wymaganą opinię starosty elbląskiego dotyczącą zwolnienia Aftyki, którą powinien mieć na biurku przed podjęciem decyzji personalnej. Nawiasem mówiąc, starosta chwalił posuniętego.
Powody odsunięcia Aftyki są ważkie. Wykorzystywanie samochodu służbowego do celów prywatnych – to raz. Sfałszowanie charakterystyki psychologicznej kandydata do strażackiej służby – to dwa. Pierwszy zarzut dokumentują taśmy wideo. W połowie października 2001 r. współpracownicy Aftyki, oficerowie, o których sądził, że gdyby trzeba było ocalić jego życie, to narażą własne, nagrywali każde jego pierdnięcie.
Kniefel dowiedział się natychmiast, że elbląski brygadier któregoś dnia o 15.43 pojechał pod swój dom, a potem służbowa Kia stała na osiedlowym parkingu. Innego dnia aftyka wraz z synem wziął psa i pojechał do parku Bażantaria, skąd nie ma nagrania, bo było ciemno i widoczność była ograniczona. Strażakom detektywom zdarzyło się czuwać pod oknami szefa do trzeciej nad ranem.
Sądzą państwo, że Kniefel z obrzydzeniem obejrzał materiały, autorów zaś wezwał do raportu? Nie. Uznał, że aftyka to przestępca i przesłał taśmy do prokuratury.
Motylek, krewny słonia
Dochodzenie umorzono. Prokurator uznał za wiarygodne wyjaśnienia Aftyki, że parkowanie wózka przed blokiem wynika z charakteru służby pożarniczej.
– Miałem dzwonić do dyżurnego i prosić o przysłanie do mnie samochodu, bo chcę go skontrolować? Albo prosić o wóz, żeby jechać nadzorować akcję gaśniczą? – pyta dziś retorycznie.
Sprawcy przypisywanego Aftyce fałszerstwa nie ustalono. Za to prokurator Jolanta Rudzińska uznała, że przełożeni elbląskiego brygadiera chcieli rękami prokuratury upiec pieczeń z Aftyki. Podejrzewa, że prawdziwym powodem zawracania dupy organom ścigania, cytuję: były rozgrywki personalne.
Po takim stwierdzeniu w głowie oberszefa polskich strażaków gen. Zbigniewa Meresa, a nawet jego przełożonego ministra Krzysztofa Janika winien zadzwonić nie dzwonek ostrzegawczy, ale kościelny dzwon. Tak myślicie? A gówno.
Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej idzie w zaparte. Z wynurzeń naczelnika Wydziału Informacji i Promocji Komendy Głównej PSP Katarzyny Boguszewskiej dla „Gazety Olsztyńskiej” wynika, że dupa jest zawsze z tyłu, skoro więc aftyka stracił posadę, to na pewno były powody. Na przykład nieprawidłowości stwierdzone w czasie kontroli. Nikt nie potrafi dojść, jakie to nieprawidłowości, skoro protokoły pokontrolne to laurki.
Strażacy – podobnie jak policjanci – nie mogą kwestionować decyzji kadrowych w sądach pracy, tylko w NSA. W pozwie Zbigniew aftyka opisał całą historię choroby. MSWiA wykorzystuje swój autorytet, żeby udowodnić, że motylek to najbliższy krewny słonia. Skarżący został odwołany ze stanowiska (...) na własną prośbę – podniosła w piśmie procesowym radczyni prawna Anna Wolnicka reprezentująca przed sądem ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Morał dla strażaków, policjantów i innych mundurowych: jak lubicie narażać życie i chodzić w mundurze, zgłoście się do Legii Cudzoziemskiej. Tam przynajmniej dobrze płacą.
Autor : Bożena Dunat