Sam mówię od dawna o konieczności reformy systemu szkolenia. Zasadniczo idea eksternistycznych egzaminów, tudzież prowadzenia szkoleń etapowych to świetny pomysł. O tym etapowej koncepcji sam myślę, że powinno być tak od lat.
Zdefiniujmy przyczynę potrzebnych zmian: Mamy chętnego, aktywnego członka MDP, który sprzęt zna lepiej niż członek nie jednej OSP, techniki w teorii też opanowane, ale brakuje praktyki. Kończy 18 -ście lat. Przydałby się taki strażak, ale co musi skończyć kurs, który trwa wiele wiele godzin. Tu odzywają się takie głosy, jak niektórych z was, czyli skoro nie chce iść na szkolenie to chyba nie wart inwestycji. Tu się mylicie. Jest szereg niedogodności godzinowych, o których pisano powyżej, więc nie będę rozwijał, ale problemem też jest układ godzin. Szkolenia muszą odbywać się na zasadzi określona ilość godzin na określony temat. Nie jest ważne to, że temat czterogodzinny można doskonale zrobić w dwie godziny, a temat inny na który są dwie godziny wymaga poświęcenia większej ilości godzin, bo grupa tego potrzebuje, ale niestety siatka godzin to siatka godzin. Co więcej, uczą się strażacy jak składać drabinę nasadkową zgodnie z NIEAKTUALNYM regulaminem, bo nowego nie ma. Dlatego uczy się strażak na kursie składać zgodnie ze starym regulaminem drabinę i daję konia z rzędem temu, który będzie ją tak składał przy pożarze. Zatem taki kurs to masa zmarnowanych godzin i wcale nie z winy szkolących, a systemu szkolenia.
Kurs etapowy Niektórzy z was piszą, że to nie ma sensu żeby nie było stania na miejscu zdarzenia. Odbijam piłeczkę, dlaczego idąc tym tokiem rozumowania na starcie nie każdy strażak posiada kpp, przecież może stać i nic nie robić. Jestem przeciwnikiem tego, aby istniały sytuacje żeby straż dojeżdżała na miejsce i patrzyła na poszkodowanego do przyjazdu PR, ale tak się nie dzieje. Ma być minimum dwóch ratowników w zastępie, często ratownicy stanowią cały lub prawie cały zastęp. Mało tego, szkolenia wewnętrzne prowadzi się w taki sposób, aby osoby bez kpp mogły realizować działania z tymi co uprawnienia mają, a nie patrzeć z boku.
Co nam da kurs etapowy? Przede wszystkim da nam strażaka. Młodego chętnego do działań, który może działać. Nie chodzi o to, by było koniecznie tak, że etap jeden później po roku dwa itd. itp. Jest możliwość to róbmy cały kurs, by nie ograniczać strażaka, ale nie ma możliwości to robimy szybko kurs z ograniczeniami. Nie może być tak, że zastęp wyjeżdża tylko z takimi strażakami, ale mogą oni stanowić uzupełnienie np. przygotowanie linii i działania na zewnątrz, gdy mamy mieszkaniówkę, lasy, trawy itp.
egzamin eksternistyczny Świetny pomysł, ba do egzaminu mogłaby szykować sama PSP tylko bez siatki godzinowej, która mocno ogranicza możliwości. Wzrosłaby elastyczność prowadzenia samego kursu. Jest tylko jedno ale, egzamin ma być rozbudowany nawet dwu-dniowy tak by w pełni sprawdzić umiejętności i nie przepuszczamy tych co tylko chcą papier, a mają zero wiedzy. Generalnie strażak ma umieć wszystko co od niego wymagamy.
Generalnie studia są problemem, który utrudnia szkolenie, ale jest jeszcze jeden problem , czyli wydolność szkoleniowa PSP. Niestety, ale organizacja takiego kursu to wiele godzin i przede wszystkim masa papierów i PSP też często nie jest w stanie przeszkolić wszystkich i tak czeka chłopak do 21-wszego roku życia.
Szkoda, że kolejny raz ,,nasz związek" nie widzi problemu.