Płakanie że się nie zaliczyło Harvardu bo to bo tamto i owamto na prawdę do czegoś prowadzi
Harvarda co roku w szkole robimy na pulsomierzach i nie jest najgorzej.
Po prostu staram się wytłumaczyć że to że ćwiczysz i biegasz nie znaczy że masz super wydolność..
Dodam od siebie troszke.
po pierwsze, sam poruszasz ten temat i prowokujesz innych do wypowiadania sie ( chodzi mi o dzisiejszy dzień, śledze forum na bieżąco, to widze co gdzie piszesz)
po drugie, fakt że robisz harvarda w szkole o niczym nie świadczy. W szkole sobie możesz mieć wynik nawet po 150, pojedziesz na nabór i Ci wyjdzie 70. Pewnie powiesz że nie możliwe, że źle mierzone w domu było, że każdy sobie wynik naciąga, a prawda jest taka że w szkole harvarda robisz ze znajomymi, w grupkach kilku osobowych, każdego znasz, niczym sie nie przejmujesz.
Na rekrutacji jest tak, że nikogo nie znasz, a na próbie dookoła 40 osób. W takiej sytuacji tylko aktor sie nie zestresuje.
W moim przypadku było tak, że w domu ćwiczyłem na wyższym stopniu niż w szkole, a metronom miałem z aplikacji z telefonu i na naborze w szkole takt był wolniejszy niż ten przy którym ja ćwiczyłem. Po zakończeniu próby nawet zmęczenia nie odczułem, ani sie nie spociłem, a w domu pot lał sie kroplami, a koszulka jakby po deszczu. Bicie serca też było inne, w domu zwalniało do 80 uderzeń na minute, a na próbie nie chciało zwolnić, aż do zejścia do szatni. Dlaczego? nie wiem... stesu nawet nie odczuwałem.
Aha, i apropo Twojej wypowiedzi że wydolność poprawia długie bieganie, to do Twojej wiedzy, nawet ludzie którzy maratony biegają nie zaliczali harvarda w tym roku, także jak coś piszesz, to prosiłbym żeby to była prawda, a nie informacje wyssane z palca, bo tylko irytujesz ludzi, którym naprawdę zależy.