jgk - plączesz tematy.... My wyraźnie pisaliśmy, że nie ma odpowiedzialności karnej za niewyjechanie do akcji, a nie że "hulaj dusza piekła nie ma" i "róbta co chceta" bo jesteście nietykalni. Nie mam pojęcia o jakiej akcji na jeziorze piszesz, więc nie mogę się do tego odnieść.
A o ile wiem to przepisy określają co minimum dyspozytor ma zadysponować do danego rodzaju zdarzenia, a już na 100% nie kto z OSP ma jechać do jakiego zdarzenia. Bo to jest OCHOTNICZA straż i pomimo, że mam wszystkie możliwe (poza tymi dla kierowcy/mechanika) szkolenia dla OSP to mogę nie mieć akurat ochoty jechać i nic mi nie mogą zrobić.
A czemu robią głupie rzeczy? Bo strażacy kończą się na powiecie, a wyżej to są politycy. I decyzje podejmuje polityk, a nie strażak - to czego się spodziewasz? Sensu? Rozsądku?
PS. Sytuacja z początku tego roku - świadek pożaru chciał z komórki wezwać straż, ale miał 0 na koncie. Nie mógł zadzwonić na 112 bo miał komunikat, że to nie jest numer alarmowy - dobrze, że znał też 998. (Nie pamiętam u jakiego miał operatora numer - to był pre-paid u kogoś z głównej czwórki).