czytam i czytam i wrażenie takie, że dajemy się pieknie za nos wodzić. Dają, nie dają, 200 zł- 100 zł. Minister mówi w tv 200, robi się 150 zł, co to jest???.
Albo jest ta suma która miała być przy końcowych ustaleniach, albo nie - no chyba proste. U nas, tak jak w każdym urzędzie państwowym itd, musi być z góry napisane komu ile, bo jeśli zostawi się chociaż trochę marginesu dla woli urzędnika i komendanta to każdy wie jak to się skończy. A czas leci.